Dom (zly)

Dom (zly)

poniedziałek, 2 stycznia 2012

Bukowski a film

Bukowski Charles (1920- 1994) pisarz amerykański, autor kontrowersyjnych wierszy, opowiadań i powieści, łączony z twórczością bitników, tworzył z nienawiści i pod wpływem alkoholu. Na jego grobie wyryty jest napis "Don't try".

Kino zainteresowało się jego twórczością na początku lat 80-tych. Powstał wtedy film "Tales of Ordinary Madness", a reżyserował go znany już wówczas w Europie Marco Ferreri; w roli głównej wystąpił Ben Gazzara. Siedem lat później powstał w Belgii film "Crazy Love" - jedyna pozytywnie oceniona przez twórcę adaptacja jego opowiadań w reżyserii Dominique'a Deruderre (tu mała prośba - gdyby ktoś coś wiedział o tych dwóch filmach, to proszę o znak, bo nie udało mi się do nich dotrzeć).

Także w 1987 roku powstał znany szeroko obraz "Ćma barowa" w reżyserii Barbeta Schroedera z Miki Rurką w roli głównej. Bukowski był obecny na planie zdjęciowym prawie cały czas i napisał o tym traumatycznym (czyli dla Hanka Chinaskiego normalnym) doświadczeniu powieść pt. "Hollywood". Nie lubił szczególnie roli Mikiego, uważając ją za karykaturę swojej postaci. Jednak przekonał się o tym dopiero po premierze filmu, podczas kręcenia wszytko Bukowskiemu się podobało. Bohater filmu żyje w norze, nie myje się, chodzi z rozwaloną głową w brudnej odzieży. Czas dzieli między picie, seks z podobną sobie podstarzałą damą ( Faye Dunaway) oraz bójki. Normalny dzień Charlesa B. .

Z okresu powstawania filmu pochodzi też dokument, który Schroeder kręcił w przerwach między zdjęciami "Ćmy..."- "The Charles Bukowski Tapes". Jest tam pokazana znana sekwencja, jak pijany w sztok Bukowski zaprawia z kapcia swoją żonę , Lindę Lee, mówiąc jej przy tym, że nie rozumie ona jego dobra i wrażliwości.

Ostatnim filmem na podstawie prozy Bukowskiego jest "Factotum" z 2005 roku w reżyserii Benta Hamera, autora świetnych "Opowieści kuchennych". W roli głównej wystąpił tam Matt Dillon. Znów ten sam zestaw - alkohol, wyścigi, próżniactwo, seks, zwykłe zajęcia zmieniane po chwili z powodu kłótni z szefem oraz bezdenna wrażliwość gruboskórnego troglodyty zamieniana w diament jego największej kochanki - Literatury. Dillon poradził sobie z postacią Hanka Chinaskiego (alter ego pisarza) nieco lepiej niż Miki Rurka, ale do ideału jest moim zdaniem daleko.

Jak widać twórczość Bukowskiego inspirowała świetnych reżyserów. Zresztą nic dziwnego - poezja i proza tego twórcy jest ekstremalnie bezkompromisowa, szczera do bólu i bezwzględna. Jednak tej szczerości brakuje reżyserom. Może gdyby Bukowski wyreżyserował sam siebie, udałoby mu się przenieść prawdę swej piekielnej, zionącej nienawiścią prozy. O tym już się nie przekonamy. A może kiedyś komuś się to w końcu uda?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz