Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 28 lipca 2012

O warsztatach


Nowe Horyzonty Edukacji Filmowej 2012

O filmach z tegorocznego NH pisałem, trochę mało, ale pisałem. Mało pisałem, bo głowę miałem nabitą trochę innymi sprawami. Na Warsztatach NHEF byłem po raz trzeci i po raz trzeci było to dla mnie ważne wydarzenie. Po pierwsze to ładowanie akumulatorów na edukację filmową w nowym roku szkolnym, po drugie ludzie i wymiana doświadczeń , po trzecie nowohoryzontowe kino. Ale w tym roku było inaczej.
Nasi młodzi mentorzy postanowili podnieść poprzeczkę. Warsztaty koncentrowały się na zadaniach praktycznych – mieliśmy po krótkim przygotowaniu wykonać  etiudy filmowe. Mogły to być fabuły, animacje i dokumenty. Po obejrzeniu programu zajęć myślałem , chyba jak większość, WTH – nie będzie czasu iść do toalety. Nie było faktycznie, dopiero w zaciszu domowego, ustronnego miejsca mogłem oddać się dłuższej medytacji. Mój aktywny dzień we Wrocławiu trwał minimum 20  godzin przez okrągłe 5 dni. Jednak nie czułem zmęczenia, byłem cały czas nakręcony jak w transie. Dalej jestem. Chcę misie. Bardziej.

Cudowną sprawą było, że udało nam się zintegrować wokół wyznaczonych zadań. To właśnie przez kreatywną energię udało nam się lepiej poznać i poczuć, że jesteśmy razem. To moje zdanie. Myślę, że efekt końcowy jest wcale niezły. W każdym z filmów widzę potencję na stworzenie czegoś ciekawego, przy oglądaniu niektórych wydaje mi się niewiarygodne, że ludzie bez doświadczenia byli w stanie osiągnąć aż tak świetny efekt. Brawa dla wszystkich za zaangażowanie i dobre chęci. Pokazaliście (lepiej byłoby „pokazałyście”) inteligencję, kreatywność, otwartość. Tak często boli mnie zszarzenie w mojej codziennej praktyce, że nie ma po co, że nie warto. We Wrocławiu tego nie było. Uczyłem się od Was, Drogie Koleżanki i Koledzy, jak ważny jest prawdziwy duch powołania i odkrywanie „nowych horyzontów edukacji” w ogóle.
Karolina, Maciek i Karol  przygotowali w tym roku arcyciekawy program, który przerósł w praktyce moje wcześniejsze oczekiwania. Dla mnie to kolejny dowód na to, że nowoczesna szkoła nie może istnieć bez kreatywnych projektów, które uruchamiają w nas i uczniach to, co najlepsze. Spotykałem się i spotykam z opiniami, ze uczeń idealny to taki, który nieustannie zakuwa, by przygotować się do egzaminów. Dla mnie, a pewnie dla większości z Was, uczeń idealny to taki, który uczy się przez twórczość własną. Dzięki warsztatom będę mógł takiemu uczniowi pomóc i lepiej ocenić jego dzieło, projektować jego rozwój. To wszystko nie byłoby możliwe bez pracy Maćka i Jarka, którzy co chwila stosowali wobec nas politykę faktów dokonanych, a dalej nie było już rady, trzeba było działać. Dzięki. Ale tak naprawdę nie chciałbym osiągnąć topu w wazeliniarstwie, tylko w edukacji filmowej, więc…

Na FB ktoś umieścił zdjęcie ankiety, gdzie widniało, że „po raz pierwszy warsztaty były ważniejsze od festiwalu”. Nie zgadzam się  z tym do końca. Dla mnie filmy, które uwielbiam oglądać, to także poczucie misji w tworzeniu widza, który nie zadowoli się wysokobudżetowymi wizualnymi fajerwerkami, ale będzie oczekiwał od twórców więcej; że nie da się zmanipulować i będzie świadomy. Jak wrócę we wrześniu z techno westernem "Legenda Kaspara Hausera" Davida Manuliego z muzyką Vitalica to znowu zadziwię moich idących w zaparte kinomanów. Ale to nie pierwszy raz, zaręczam, gdy film stawał się będzie dla nas pretekstem do głębszych refleksji, bo dzięki wyjazdom na seanse NHEF staje się to normą. Dla mnie edukacja filmowa jest tym, co dzieje się na przecięciu linii, które przez wiele lat biegły równolegle, a dziś falują i krzyżują się ze sobą – nauczycielskiego powołania i fascynacji kinem. Nie zrezygnuję z tego, nawet jak będą mi wciskać, że to poza podstawą programową, przykro mi ;)



Co do naszego filmu, to oczywiście mogło być lepiej i czuję niedosyt. Niemniej pewne fragmenty są świetne. Mam trochę satysfakcji durnej, że pan , mówiący nie wprost do kamery, tak ładnie mi wyszedł, choć Maciek twierdził, że to zły pomysł, ale chciałem „obcego”, romantyka i wyszło. IMHO. Brakło chyba całościowej koncepcji, która ujawniła się w innych filmach, gdzie sfilmowano wiersze. Postawiliśmy na muzeum osobliwości, a dziś poszedłbym w filmowanie nnowohoryzontowego, wrocławskiego lata. Cenna lekcja i świetny pomysł na zajęcia ten wiersz podzielony na głosy. Mam zamiar dawać to zadanie na zaliczenie i stworzyć kolekcję tego typu filmów (jeden wiersz z danej epoki na rok). Myślę, że ten prosty, atrakcyjny przymus, zachęci do kręcenia i powstanie grupa, która się w tym odnajdzie. Najlepsze filmy chciałbym Wam pokazać.

Poza tym organizuję konkursy filmowe i w związku z tym umiejętność formułowania krytycznych ocen i dyskusje o filmach są bardzo cennym doświadczeniem, które przywiozłem z warsztatów. Nie miałem w tym doświadczenia, a przecież najważniejsze w naszym zawodzie to wiedzieć, co się mówi.  No i na koniec –  warsztaty we Wrocławiu to wyjątkowa propozycja dla nas, nauczycieli. Jaka szkoda, że tak rzadko mamy szansę na taką wymianę doświadczeń i doskonalenie. Tym większe dzięki dla Was- Karolino, Maćku, Karolu, Kamilo ( brakowało nam Ciebie). Jesteście wyjątkowi. Te kilka dni we Wrocławiu to najbardziej inspirujący dla mnie czas, który naprawdę zmienia moją perspektywę widzenia, czym może stać się szkoła. W sumie nie mam słów, żeby dziękować. Mogę jedynie planować kolejne działania, żeby to, co się zadziało, przekuć w codzienną praktykę.

PS. Jeśli znaleźliście dziwne komentarze pod swoimi filmami, to informuję, że to moja sprawka. Zrezygnowałem z planu obdarowania każdego filmu taką dziwną recenzją po tym jak kilkakrotnie zgłoszono to jako „spam”. Jeśli uraziłem – przepraszam. Miał to być żart, płynący z sympatii do Was i do tego, co zrobiliście.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz