Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 14 lipca 2012

refleksja o "Piórze" Marka Nowakowskiego


Pióro. Autobiografia literacka


Mówią o nim pisarz peryferii, bo zawsze odnajdywał się na obrzeżach głównego nurtu. Nie chciał, nie dążył nigdy do integracji z literaturowymi bonzami, którzy za wygodne miejsce na prl-owskim świeczniku musieli nieraz słono płacić, a ceną tą było głównie literackie podporządkowanie. Marek nie chciał się podporządkować i chyba dzięki temu do dziś jest starszym panem w świetnej formie; nie stroniącym od alkoholu, konkretnie wódeczki, i papierosków. A umysł ma jasny i trzeźwy mimo swoich 77 lat. Mogłem się o tym przekonać naocznie, gdy po spotkaniu w częstochowskiej Bibliotece miałem okazję osobiście poznać Pana Marka i wypić z nim parę "głębszych".

W swojej literackiej biorafii "Pióro" opisuje moment, gdy jako młody chłopak wszedł w środowisko pisarzy. Był to moment pierwszej, postalinowskiej odwilży w 1956 roku. Poznajemy tutaj literackie świat Warszawy i klimat tamtego czasu. Marek nie zgadzał się na bycie służalcem żadnej z politycznych stron, jego pragnieniem było opisywanie tego, co było autentyczne. Swoją inspirację odnalazł w świecie marginesów, właśnie peryferyjnej rzeczywistości komunistycznej Polski. Nie chciał i nie umiał być pisarzem salonowym, dlatego udało mu się ocalić swoją niezależność. Nie chciał być "hłaskoidem", epigonem Marka Hłaski, bronił się przed tym, mimo że tematyka dla obu pisarzy była podobna. Szukał ludzi prawdziwych i walczył piórem o tę prawdę i o siebie. Ta postawa bardzo silnie kojarzy mi się z przesłaniem Vaclava Havla z eseju "Siła bezsilnych" - nie dać sobie zgiąć karku, "żyć w prawdzie".

Bardzo cenię twórczość Marka z tamtego okresu. Jest autentyczna i szczera, nie ma tam łatwych tez i moralizowania. Autor świetnie tez opowiada o starej Warszawie w "Powidokach" i tak samo jest w "Piórze", dlatego to udana książka. Po opublikowaniu "Raportu o stanie wojennym" Pan Marek stał się bardzo silnie identyfikowany z "Solidarnością" i prawą stroną naszego życia politycznego. Rodzi to we mnie obawę, że chociaż całe swoje pisarskie życie walczył o pozycję twórcy niezależnego, to dziś staje się przypisany do pewnej grupy, zawłaszczony przez politycznych adwersarzy obecnego rządu. Z jednej strony staje znów po tej "niewłaściwej", "niepoprawnej" stronie, z drugiej, czy jego "pióro" w tym uwikłaniu cały czas pozostaje szczere i autentyczne? Niewątpliwie gdy powraca we wspomnieniach do tego świata, który go inspirował w młodości, pozostaje jedynym w swoim rodzaju zapisywaczem tamtej Warszawy, która będzie żyła dzięki jego prozie. I, tak jak powiedział na spotkaniu w Częstochowie,  "nie chce być pisarzem wiodącym na barykady" zwolenników PiS i Radia Maryja. Tylko czy jego dzisiejsi odbiorcy myślą tak samo?

1 komentarz:

  1. Moja prywatna fascynacja nurtem małego realizmu zmusza do przeczytania "Pióra". Nowakowski mimowolnie pozostawał w cieniu Hłaski, chociaż jego teksty z tego okresu były bardzo dobre (zwłaszcza mój ulubiony zbiór "Ten stary złodziej"). :)

    OdpowiedzUsuń