Dom (zly)

Dom (zly)

czwartek, 13 września 2012

Recenzja książki "Szulkin. Życiopis"




Szulkin!

                                                                        oficjalna recenzja
W rozmowie Piotra Kletowskiego i Piotra Mareckiego z Piotrem Szulkinem, zatytułowanej "Życiopis" i wydanej ostatnio przez Ha!art, reżyser "Golema" wspomina pewną anegdotę. Otóż Szulkin skontaktował się z wybitnym poetą, Mironem Białoszewskim, by ten napisał wiersz do jego filmu. Okoliczności przekazania utworu reżyser wspomina jako tajemnicze i magiczne. Spotkali się w trzech, wraz z pośredniczącym między nimi Tadeuszem Sobolewskim – wybitnym filmoznawcą i krytykiem filmowym – po zmroku w tramwaju. Ubrany w dziwaczny płaszcz z kołnierzem obszytym futrem Białoszewski podszedł w pewnym momencie do dwójki przyjaciół, wyciągnął zaciśniętą dłoń i podał młodemu twórcy zwitek papieru, wymawiając jego nazwisko "Szulkin". Dla reżysera zabrzmiało to jak zaklęcie, magiczne namaszczenie na artystę.
Zaczepiony na włosku nieba i poczucia
To jest miejsce ulepienia - ulepiony
To jest miejsca utajenia – utajony
Rozpuszczenia – rozpuszczony
Zapalenia – zapalony
Bo to ja sam schodzę
do siebie
To schodzenie do siebie jest bliskie twórczości Piotra Szulkina. W swoich filmach cały czas poszukiwał "siebie", czyli prawdy o człowieku zawieszonym w świecie. O genezie jego twórczości i tym, co myśli o rzeczywistości, możemy przeczytać w tej książce, która jest obszernym przesłuchaniem ze wszystkiego, co artysta stworzył.
W typologii zaproponowanej przez redaktorów Ha!artu w książce „Dzieje grzechu. Surrealizm w kinie polskim” do dwóch głównych i najbardziej reprezentatywnych nurtów polskiej kinematografii, czyli "polskiej szkoły filmowej" i "kina moralnego niepokoju", dołącza formacja tworząca w duchu surrealizmu. Na jej czele stoi Wojciech Jerzy Has, ze swym ekstremalnie autorskim oniryzmem, za nim tacy twórcy jak Królikiewicz, Żuławski, Borowczyk i Szulkin właśnie. Zresztą Piotr Marecki i spółka już wcześniej pod lupę wzięli twórczość Królikiewicza. Teraz powstała ta długa i potrzebna rozmowa. Wszystko po to, by zaprezentować nieopisane do tej pory zjawiska w polskim kinie. Sam Szulkin, chociaż zaskoczony taką typologią, jednak chętnie przystaje do takiego zaszeregowania.
Nawet jeśli mierzyć tych wszystkich reżyserów surrealistyczną miarą, to jednak rzuca się w oczy, że należą do różnych epok, a więc nie łączy ich przynależność pokoleniowa. Wydaje mi się, że wspólnym mianownikiem tej formacji jest paradoksalnie twórcza odrębność, autorski wyraz, którego jedyną wspólną miarą może być nieokiełznana wyobraźnia. W tym kontekście znaczną część dorobku filmowego Szulkina można określić jako surrealizm egzystencjalny, gdzie artysta, operując obrazem i symbolem, mierzy się z sytuacją najbardziej autentycznego „ja” wobec mechanizmów społecznych i relacji z innymi ludźmi. Zresztą dla Szulkina wyraz plastyczny jego filmów jest niezmiernie ważny i wspomina o tym w rozmowie wielokrotnie, prezentując koncepcje plastyczne swoich filmów. "Golem", "Wojna światów – następne pokolenie", "O-bi, O-ba - Koniec cywilizacji", "Ga-ga - Chwała bohaterom" - słynna tetralogia Szulkina to owoc tych plastyczno-filozoficznych poszukiwań prawdy o człowieku, który jest za każdym razem niepokojący i skłaniający do refleksji.
Takiego kina dziś brakuje. U Szulkina zawsze występowali najwybitniejsi aktorzy, zatrudnieni byli najlepsi operatorzy. Pieniądze zawsze były dla tego reżysera czymś drugorzędnym wobec efektu artystycznego. Efekt jest taki, że po nakręceniu swoich dwóch ostatnich filmów za państwowe pieniądze, "Feminy" i "Mięsa", nastąpiła wieloletnia przerwa, po której nakręcił jedynie ascetycznego w formie "Króla Ubu" wg Jarry'ego. Dziś, kiedy kino musi być czytelne i zrozumiałe dla odbiorcy, a kasą rządzą ludzie, nierozumiejący niczego z "artystowskiego bełkotu", coraz mniej jest miejsca dla surrealnej, a może po prostu osobistej wizji artystycznej. Z "Życiopisu" dowiemy się, dlaczego Szulkin tworzył i dlaczego milczy.

4 komentarze:

  1. czytałam na LC ... cóż dobrze piszesz:-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Odpowiedzi
    1. oj nie ściemniaj:-)))) dobrze wiesz, sama Ci to mówiłam kilka razy
      i widzę że Balla Ci nie podszedł ... ja tam kurde odkryłam podszewke ...

      Usuń
  3. ja tam za dużo nie wiem, ogrodzie ;) Może ma podszewkę, ale ja nie lubię kondensacji, takiego zmielenia. Np. Kereta też nie bardzo. opowiadania wydaja mi się czymś naprędkim. To może być jako materiał do filmu, a nie literatura. zawsze wydaje mi się, ze opowiadanie/nowela wymaga rozwinięcia.

    OdpowiedzUsuń