Dom (zly)

Dom (zly)

piątek, 9 listopada 2012

Recenzja książki Oriany Fallaci "Kapelusz cały w czereśniach"




Efekt końcowy

Ta piękna kobieta z okładki, siedząca przy maszynie do pisania, to Oriana Fallaci. To mądre spojrzenie dojrzałej kobiety będzie ci towarzyszyło za każdym razem, gdy otworzysz tę księgę, to opasłe tomisko, którego nie sposób zmieścić do podręcznego plecaka czy torebki. Ale nie łaszcz się mimo wszystko na wersję elektroniczną, bo utracisz to spojrzenie, bo utracisz szansę poczucia fizycznego ciężaru tych wielu pokoleń opisanych przez autorkę, które złożyły się na jej indywidualny genom.

Powieść typu sagi – trochę to się źle kojarzy, przynajmniej mi. Z jakimś tasiemcowym serialem, z jakąś „operą mydlaną”, gdzie ukazano losy wielu pokoleń danej rodziny, licząc na przykucie do fotela jak największej liczby emerytów i coraz mniejszą liczbę gospodyń domowych, zerkających na ekran podczas prasowania. Nudne to jak flaki z olejem, byle się snuło i snuło tę familijną opowieść. Tego jednak nie znajdziemy w książce włoskiej pisarki. „Kapelusz cały w czereśniach” jest bowiem, oprócz całej swej genealogicznej plątaniny, opowieścią o uwikłaniu w historię i o roli przypadku, a może lepiej powiedzieć przeznaczenia, które jest największą ludzką tajemnicą.

Patrzymy zatem na zdjęcie na okładce i za każdym razem zmuszeni jesteśmy zastanowić się, co złożyło się na to spokojne, mądre, silne oblicze. Mężczyznę, czyli mnie, uwodzi ono tą kobiecą odmianą pewności siebie, który nie musi hałasować, by być w centrum. Co stworzyło ten biologiczny kształt, który za każdym razem jest cudem zderzeń i połączeń rozproszonych w świecie genów? W swojej opowieści autorka sięga do XVIII wieku, by zacząć od losów swojego przodka Carla Fallaciego. Któż z nas potrafi sięgnąć tak daleko w rodowe historie, jeśli nie ma arystokratycznych korzeni? A przodkowie Oriany Fallaci byli prostymi ludźmi. Każda z tych historii jest połączeniem szczątków, faktów, domysłów i rodzinnych legend, na które pisarka spogląda przez pryzmat historii Włoch. Ale nie tylko, bowiem w genotypie włoskiej pisarki ważną rolę odgrywają także chromosomy polskiej i amerykańskiej historii.

Oriana Fallaci nie zdążyła ukończyć swego dzieła. Udało jej się dotrzeć tylko do przełomu XIX i XX-go wieku. Jakby przeznaczenie, które chciała pojąć, nie pozwoliło opowiedzieć tej historii do końca. Zostało jednak wystarczająco dużo, by zrozumieć piękno i dumę, kryjące się w spojrzeniu kobiety z okładki; zostało wystarczająco dużo, by zrozumieć, co jest istotą kultury europejskiej. Właśnie „Kapelusz cały w czereśniach” jest opowieścią o europejskiej „arce przymierza”, którą symbolizuje „skrzynia Cateriny”, przechowująca pamiątki rodziny Fallaci. O tę tożsamość Europy Oriana Fallaci walczyła całą swoją twórczością. Dzięki tej książce możemy lepiej zrozumieć, że jesteśmy drzewem, które nie może zapomnieć o swoich korzeniach. Bo przecież zdjęcie z okładki w kontekście tej sagi jest efektem końcowym odwiecznej biologicznej loterii, lecz nie jest efektem ostatecznym, gdyż ta historia trwa.

3 komentarze:

  1. „Kapelusz cały w czereśniach”-próba recenzji

    Drogi Czytelniku, jeśli kiedykolwiek zdarzy Ci się trzymać w rękach tę książkę, niech Cię nie odstręczy jej objętość. Dobra literatura ma swoją wagę. 800 stron pisanych cienkim drukiem, prawie bez dialogów, nie zachęca do otworzenia okładki. Ale nie ufaj pierwszemu wrażeniu. Nie odkładaj książki na półkę księgarni czy biblioteki. Otwórz na dowolnej stronie i przeczytaj pierwszy z brzegu akapit, a pojmiesz, że masz do czynienia z czymś wyjątkowym.
    Dzieło życia Oriany Fallaci, któremu poświęciła 10 lat życia, to fascynująca opowieść. Autorka zanurza się w historię swojej rodziny, odnajdując swoich przodków w połowie XVIII wieku. W tej sadze to nie ona, ale jej przodkowie stają się jej dziećmi. Rozpoczyna Oriana, tę opowieść od przodków o imieniu Carlo i Catherina. Od opisu życia Carla, w feudalnym systemie. Od ciężkiej pracy jego rodziców i brata na roli i próbie wyjazdu Carla do Ameryki. Próbie nieudanej, zakończonej metamorfozą Carla, z potrafiącego czytać i pisać (ewenement wśród tej warstwy społecznej w ówczesnej epoce) buntownika, w pokornego religijnego chłopa. Rozpoczyna od opisu Catheriny, buntowniczej analfabetki, która nienawidzi Kościoła za to, że Inkwizycja spaliła na stosie jej babcię Ildebrandę. Pokazuje w jaki sposób tych dwoje, jakże odmiennych ludzi, pobożny mężczyzna i zbuntowana ateistka spotykają się i... Nie, nie zdradzę Ci drogi Czytelniku, jak zakończyło się to niezwykłe spotkanie, którego znakiem firmowym, rozpoznawczym stał się tytułowy kapelusz cały w czereśniach.
    Oriana Fallaci odbywa podróż w czasie. Ale nie jest to tylko kronikarski zapis drzewa genealogicznego jej przodków. W każdym z nich odnajdujemy samą Autorkę. Odnajdujemy to, co ukształtowało poglądy i charakter tej znanej dziennikarki i pisarki. Każdy tych, którzy poprzedzili zaistnienie Oriany staje się w tej monumentalnej sadze samą Fallaci w Czasie.
    Zabiera nas Autorka w fascynującą podróż poprzez kolejne epoki. Opowiada nam, poprzez losy zwykłych ludzi, historię wojen (napoleońskich, włoskich, rabacji galicyjskiej) postępu technologicznego (powstanie kolei, rozwój żeglugi morskiej), społecznego (analfabetyzm, zbrodnie Kościoła katolickiego). Odbywamy fascynująca podróż poprzez kontynenty, kultury. Przez Włochy, Polskę, Amerykę. Stajemy się świadkami powstawania Stanów Zjednoczonych. Fallaci prowadzi nas przez kościoły i burdele, poprzez puste amerykańskie prerie Dzikiego Zachodu i zatłoczone włoskie metropolie. Zabiera nas w niebezpieczną morską podróż i dziką wyprawę dyliżansem do osady mormonów.
    Zatem nie pozostań obojętny wobec tej książki. Obiecuję, że kiedy już zamkniesz ostatnią stronę pożałujesz, że nie dane było Autorce dokończyć tego dzieła. Że zostawiła nas wraz z odejściem swojej prababci Anastasi. I pomimo tego, że uraczyła nas daniem naprawdę wspaniałym, to niedosyt pozostał.

    OdpowiedzUsuń