Dom (zly)

Dom (zly)

niedziela, 21 kwietnia 2013

Projekt "Papież dowyobrażony"

Projekt "Papież dowyobrażony"

Wykonałem pomnik. Trwalszy niż ze spiżu. Pomnik papieża. Trwalszy nawet niż z fiberglassu, z którego wykonano 14-metrową statuę w częstochowskim Parku Miniatur Sakralnych - już samo to brzmi niewiarygodnie Co to za park miniatur? Ile tam coś dużego może mierzyć, skoro miniatura papieża jest największa na świecie? Nie wiem, czym jest fibreglass, ale pewnie jest dużo trwalszy niż spiż - nie wyobrażam sobie, by mogło być inaczej. Fibreglass musi być trwalszy i droższy niż spiż, by móc sprostać wielkości największego papieża! Tak myślę, że najwiekszy papież nie może być wykonany z byle czego.

Ale mój pomnik jest trwalszy, chociaż jest dużo mniejszy. Jest zupełnie malutki, a w zasadzie wcale go nie widać. Jest to, przypuszczam, najmniejszy papież na świecie. Noszę go zawsze w sobie i  udostępniam bardzo rzadko. Ten papież to moje wspomnienia z całego życia, to słowa i obrazy, to głębokie przekonanie, że Jan Paweł II dał nam tak wiele wiary, nadziei, miłości. I jedności. Widziałem wiele razy tę wspólnotowość, gdy stałem w tłumie ludzi, którzy nie czekali na ikony popu, Justina Biebera czy Madonnę. Czekaliśmy na dobre słowo, nadzieję, ale też byliśmy razem - otrzymywaliśmy darmo wszystko to, czego nie da się kupić za pieniądze. Mogliśmy być dumni, czuliśmy, że jesteśmy ważni. Dzięki Niemu. Nie czuliśmy się tłumem, anonimową masą. Nie byliśmy tam dla szoł. Tak samo jak nie dla szoł poddaliśmy się aurze żałoby po Jego śmierci. Smutku, który nie był zanurzony w absurdzie.

Hrabal we wstępie do swoich opowiadań opisuje taka anegdotę - pewien władca perski po wysłuchaniu poematu, w którym poeta porównywał go do slońca, stwierdził sucho "Mój lasanofronos (abo coś) temu przeczy", a lasanofronos (czy cóś) znaczy po persku "nocnik". W tym wstępie Hrabal opublikował listy od czytelników, gdzie jedni na niego pluli, inni wynosili go pod niebiosa. Człowiek składa się nie tylko ze swojej chwały, ale także ze swej hańby. Doświadczyłem tego najsilniej chyba podczas Światowych Dni Młodzieży w 1990? roku. Milion ludzi i pokątny seks, milion ludzi i zapchane kible, rzygające gównem i uryną , milion ludzi i tony syfu walające się po wszystkim. I On nad miastem, które już nigdy nie będzie tak kolorowe jak wtedy, nad miastem, które dziś jest prowincją, pielgrzymkową pipidówką.

Potem zaczęła się epoka wadowickich kremówek, produktu z nędznym margarynowym nadzieniem i schabu watykańskiego w Tesco. Już misie odechciało biegać po supermarketach. Papież na sprzedaż. Papież na monetach, Jan Paweł Wielki, Większy, Największy. 14-metrowy, wcale niepodobny, ze złośliwym grymasem w parku miniatur. Za pieniądze ksiądz się modli - stare ludowe porzekadło , mądrość ludowa. Papież na sprzedaż. I wielka awantura, kto lepszym przyjacielem papieża był, kto bliżej, kto lepiej. Kto? No kto?

Mój projekt "Papież dowyobrażony" to papież we mnie. Ten, który żyje, jest. W sercu. W pamięci. Najmniejszy papież świata. Dobry i miły. Takiego go mam. Mogę każdemu udostępnić, za darmo. Wpadajcie.

1 komentarz:

  1. Myślę, że komentarz pod tym tekstem jest zbędny, bo jeśli ktoś czuje podobnie, to Twoja wypowiedź sprawi, że tych słów i emocji i tak nie uda się wyrazić głębszymi słowami.

    OdpowiedzUsuń