Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 28 września 2013

Zerżnąć Joyce'a do samych nut - o "Da Capo al Finne" Krzysztofa Bartnickiego


Zerżnąć Joyce'a do samych nut

Po "brawurowym" przekładzie nieprzekładalnego utworu Jamesa Joyce'a "Finnegans wake", którego dokonał Krzysztof Bartnicki, narodziły się pytania o sens - o sens tekstu, o sens tłumaczenia. Dla tłumacza było to doświadczenie podobne do toczenia bitwy, co opisał w swoim dziele "Fu wojny", gdzie pracę tłumacza porównał do taktyki wojennej, stosując stylizację na starochińskie teksty poświęcone taktyce prowadzenia walki, odwołując się przy tym m.in. do klasycznej "Sztuki wojny" Sun Tzy. Pytania pozostały bez odpowiedzi. Tekst "Finnegans wake", miast otwierać się na czytelnika, stawał się coraz bardziej hermetyczny, rozłaził się w odnogi pojedynczych "słów-waliz". 

Bartnicki w poszukiwaniu nadrzędnego sensu tekstu Joyce'a odszedł w "Da Capo al Finne' od słów i skierował się ku muzyce. Odsączył tekst "Finnegans wake" pozostawiając tylko litery znaczące "muzycznie", czyli ABCDEFGH - la, b, do, re, mi, fa, sol, si. Po takim przepuszczeniu przez sito tekst Joyce'a zaczął brzmieć, szumieć różnorakimi dźwiękami. Sensy stały się bardziej abstrakcyjne, tak jak abstrakcyjna jest muzyka, której nie sposób przypisać jednoznacznych znaczeń.

Moje odczytanie "Da Capo al Finne", które de facto jest partyturą z "Finnegans Wake" poprzedziłem nauką czytania nut na głos na podstawie "Małego solfeżu" Józefa Lasockiego. Wysiłek opłacił się - tekst zaczął buzować i szumieć jak fermentujące wino, emitując tysiące melodii, także tych dobrze znanych. Poczułem jak schodzę do kategorii subiektywnego pre-tekstu, do archetypicznych wartości języka, zawartych w emitowanych dźwiękach, czyli akustycznych drgnieniach powietrza, odchodzących od sensu, zmierzającego do nieznanego odbiorcy meta-wymiaru. Tekst Joycce'a poddany temu zabiegowi przestaje opisywać, w pewnym sensie umiera, odchodzi ze sfery materii (świata) w sferę absolutu. W tym ujęciu, które Bartnicki eksperymentalnie zastosował do powtórnego "przetłumaczenia" dzieła Joyce'a, tekst zostaje zabity i zmartwychwstały. Urzeczywistnia się w tym podejściu wymowa tytułu, który odnosi się do irlandzkiej legendy o Tomie Finneganie, który się upił, wlazł po drabinie, spadł i się zabił, ale zmartwychwstał. 

Sam próbowałem także odczytać dzieło Joyce'a nieczytając go wcale, o czym tutaj http://lubimyczytac.pl/oficjalne-recenzje-ksiazek/671/brnac-pod-tekstu-prad

Joyce pragnął stworzyć powieść nocy, powieść z pogranicza snu i jawy, gdzie słowa budzą się pod progiem świadomości. Bartnicki zdekonstruował tekst "Finnegans Wake" poprzez dźwięk,dokonując jego ostatecznego demontażu i unieśmiertelnienia jednocześnie. Z tekstu niemożliwego uczynił tekst potencjalny, dowyobrażeniowy.

Owa dowyobrażeniowość może owocować konkretnymi odczytaniami. Czytając partyturę "Finnegans wake" usłyszymy ścieżkę dźwiękową "Gwiezdnych wojen" lub fragmenty melodii z filmów o Bondzie. zabrzmi Rachmaninow i Haydn, Szopen i pamiętny motyw z "Ojca chrzestnego". Ostatnim ekstraktem z FW, który już niebawem zabrzmi publicznie jest "A redivivus of paganinism", czyli wariacja Lutosławskiego na temat Paganiniego, która zaistniała w dziele Joyce'a dzięki dekonstrukcji i dekonspiracji Krzysztofa Bartnickiego. Premiera tego dzieła będzie miała miejsce 20. października w Częstochowie na Festiwalu Dekonstrukcji Słowa "Czytaj!"http://www.czytaj.festiwal.info/2013/?page_id=301. Wzbogaci ona tegoroczne obchody Roku Lutosławskiego http://lutoslawski.culture.pl/kalendarz
Na koncercie będzie obecny sam de-kompozytor. Zapraszam gorąco, gdyż będzie to jedna z nielicznych okazji, by spotkać twórcę i porozmawiać o jego niemożliwym projekcie.

Czy wszystko jasne? Czy może są jakieś pytania? Jak są, to przyjeżdżajcie do Częstochowy.

A tutaj jeszcze link do muzycznych motywów z Joyce'a odkrytych przez Krzysztofa Bartnickiego https://soundcloud.com/gimcbart/

6 komentarzy:

  1. http://lutoslawski.culture.pl/pelna-tresc/-/asset_publisher/6fAQ/content/wyklad-koncert-a-redivivus-of-paganinism-%3A-krzysztof-bartnicki

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem absolutnie zachwycony powyższym tekstem. Czy mogę otrzymać jakąś informację, gdzie można nabyć recenzowaną pozycję? Niestety, ale nie potrafię odnaleźć nic na ten temat w bezmiarach internetu.

    OdpowiedzUsuń
  3. Ambrose, czy dałbyś radę przy sobocie 20. X , zawitać do Częstochowy? tak byłoby najprościej i najpożyteczniej, bowiem doświadczyć tego dnia bogactwa koncepcji recepcji Joyce'a w ujęciu Bartnickiego najpełniej. Jeśli nie, to coś wymyślimy.

    OdpowiedzUsuń
  4. Oj, kusiła mnie ta wizyta bardzo, a to bardzo, bowiem czytałem już o całym przedsięwzięciu nieco wcześniej. Ale niestety zarówno 20. jak i 19., jak również 21. dnia października, przebywać będę w pracy. Spotkania z panem Bartnickim doświadczyłem już na żywo i z chęcią bym to doświadczenie powtórzył, ale w wymienionym terminie będzie to raczej niemożliwe (urlop na wyczerpaniu, tak więc, biedna Panie, bieda).

    OdpowiedzUsuń
  5. Abstrakcja pełna według mnie.
    St. Lem napisał gdzieś, że jeśli gromada małp będzie odpowiednio długo tłukła w klawiaturę maszyny do pisania w końcu powstaną wszystkie dzieła Szekspira (przepraszam za ogromną niedokładność - chodziło o sens, nie jest to cytat). Tutaj mamy do czynienia z odwróceniem procesu - na siłę doszukuje się sensu w przypadkowym ciągu dźwięków.
    Gdzie tkwi podstawowy błąd ?
    Melodia (jaką znamy i potem rozpoznamy) składa się z uporządkowanych w czasie dźwięków. Wysokość dźwięku, czas trwania, tempo, metrum. Tu jest tylko wysokość. Zaręczam, że znalazł bym wielokrotnie więcej skojarzeń niż przeciętny czytelnik - ot, po prostu jestem wykształconym muzykiem i od niemal pięćdziesięciu lat poznaję różnorakie utwory (głównie z zakresu muzyki tzw. poważnej).
    A jak się już ciąg kilku dźwięków z czymś skojarzy, to do samej wysokości dodajemy wszystkie inne elementy.
    Niekiedy i takie, jak instrument i artykulacja (tu już chodzi o sposób wydobywania dźwięku na instrumencie). Świetnie to widać w "Wariacjach n.t. Paganiniego". Czyli takt może i wierny prawie a dalej jak się oddala od oryginału to pozostałe elementy "trzymają". Potem znowu fragmencik podobniejszy i się znów zadziwiamy.
    Niestety to "odkrycie" to albo żart, albo kompletne nieporozumienie.
    I równie skutecznie tą metodą można by "zdekomponować" każdy inny tekst pisany w każdym języku w którym znajdziemy "CDEFGAB" (czy H), czy po prostu przyporządkujemy konkretne dźwięki do jakichkolwiek liter.
    Oczywiście - bez obrazy!
    (Tak jak obraził się na całą orkiestrę pewien Szacowny Kompozytor, kiedy podczas przerwy w nagraniu jego Nowoczesnego Dzieła jeden z muzyków (chcąc podzielić się swoim skojarzeniem w celu rozbawienia kolegów) uporządkował Bardzo Współczesne i w Bólach Stworzone Następstwo Dźwięków w innym porządku metrycznym - coś tam od siebie dodając. To co zagrał do złudzenia przypominało melodię do kreskówki "Koziołek Matołek". Mikrofony były włączone, Mistrz w reżyserce usłyszał i też skojarzył, tyle że "w drugą stronę"... Obraza za kpiny z Dzieła była wielka.)
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Abstrakcja, żart - jak dla mnie ok. Ale jako nie-muzyk, to może ten tekst coś lepiej. http://culture.pl/pl/artykul/polak-zlamal-kod-joycea

    I dziękuję za taki wyczerpujący komentarz.

    OdpowiedzUsuń