Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 2 listopada 2013

Wsiąść do pociągu Sunset Limited - recenzja książki Cormaca McCarthy'ego "Sunset Limited" wyd. Wydawnictwo Literackie

                                                           "Sunset Limited" - oficjalna recenzja
                                                                                 

Wsiąść do pociągu Sunset Limited

Podstawowy problem z tą recenzją brzmi: „jak nie zaspoilerować”. Każde zdanie z dialogów, które prowadzą bohaterowie tego dramatu, jest ważne i odnosi się do wymowy utworu. Cormac i dramat, utwór sceniczny? O tak! Jak najbardziej! „Sunset Limited” jest dramatem, dramatem zarówno pod względem gatunkowym, jak i dramatem człowieka rozdwojonego między czernią i bielą, między ciemnością a jasnością, między mrokiem i nadzieją.

„Sunset Limited” tylko z pozoru jest książką odmienną gatunkowo. Dialog to jedna z ulubionych form narracyjnych Cormaca McCarthy'ego. Takie arcydzieła jak „Droga” czy „Krwawy południk” to fale dialogów, z których wyłaniają się metafizyczne obrazy. Autor ten kocha żywioł rozmowy, żywy język, który często jest chropawym, nieociosanym językiem prostych ludzi. Bo metafizyczna batalia między dobrem i złem nie toczy się tutaj w sterylnym świecie hipokrytów, maskujących się bezustannie przed tym co, nieuniknione, uciekających przed losem i, jak w antycznych dziełach, ironicznie na ów los skazanymi. Świat Cormaca to często świat wyrzutków, wykluczonych, świat ludzi dotkniętych. Owo dotknięcie przenosi odbiorcę w sferę pramroków, archetypicznych symboli. Życie jest gdzie indziej – proza Cormaca McCarthy'ego odwołuje się do tej sentencji bardzo konsekwentnie. Życie jest gdzie indziej niż byśmy chcieli, ukryci w codziennej pogoni za sukcesem lub, jak kto woli, szczęściem.

„Sunset Limited” to utwór fundamentalny. McCarthy w swoich książkach nigdy nie unika stawiania spraw w sposób wyrazisty. Nie pozostawia czytelnikowi wyboru i każe mu zmierzyć się z pytaniami o sens istnienia. Tak jest także tutaj. Bohaterowie to dwóch mężczyzn – czarny i biały, dosłownie, bo mają inny kolor skóry i w przenośni, bo jeden z nich reprezentuje jasność i wiarę, a drugi mrok i bezsens. Kontrast pogłębiony zostaje przez skrajne postawy światopoglądowe - „Czarny”, choć w istocie biały, kieruje nas ku światłu wiary i nadziei, „Biały”, choć tak naprawdę czarny, wciąga w mrok śmierci. Często przypisuje się Cormacowi określoną postawę światopoglądową, że jego proza to czysta i absolutna czerń, że to cały czas pieśń o tryumfie zła. Nie uważam w ten sposób. To daleko idące uproszczenie. Cormac mówi jak jest, mówi, jakim uczyniliśmy ten świat przez głupotę i lenistwo. Ale w każdej z jego powieści znajdziemy promyk światła. To światło jest nieustannie gaszone, jednak to właśnie ten element przenosi nas w wymiar transcendencji. Ten promień dobra zawsze emanuje z człowieka. Tylko w tym kontekście możemy zauważyć istotny sens, sens, który nie jest z tego świata, sens, który na TYM świecie jest niedostępny.

Cormac McCarthy nie jest pisarzem jednoznacznym – nie daje nam klarownych recept. Nie traktuje nas tym samym jak małych dzieci, którym trzeba powiedzieć, co mają robić. Odpowiedzi musimy udzielić sobie sami. Tak samo jest w przypadku utworu „Sunset Limited”, który wcale nie jest tak oczywisty jak mogłoby się z pozoru wydawać. W istocie to utwór o konsekwencjach naszych wyborów. Autor doprowadza nas tutaj do granicy, gdzie znajdziemy pytanie o naszą czerń i biel, a jest to zawsze kwestia otwarta.
W 2011 roku Tomy Lee Jones przeniósł „Sunset Limited” na ekran i wcielił się w rolę „Białego”, który jest czarny. Rolę „Czarnego”, który jest wewnątrz biały, zagrał Samuel L. Jackson. Rzecz godna polecenia.

1 komentarz:

  1. Ta recenzja tak mi się spodobała, że aż odczułem fizyczny ból, że twórczości McCarthy'ego nie miałem jeszcze okazji poznać. Będę mieć na uwadze tę pozycję, przy jakieś najbliższej promocji książkowej.

    OdpowiedzUsuń