Dom (zly)

Dom (zly)

czwartek, 24 lipca 2014

Recenzja książki Marka Nowakowskiego "Dziennik podróży w przeszłość" - wyd. "Iskry"

                                                                      LC recenzja
                                                                              
Dobranoc, Marku...

W ostatnich utworach Marek Nowakowski powraca do początków swojej twórczej działalności. Tak było w przypadku jego poprzedniej książki „Pióro”, poświęconej literackim początkom pisarza, gdzie opisywał środowisko literackie lat sześćdziesiątych i czas swojej pisarskiej młodości. „Dziennik podróży w przeszłość” sięga jeszcze głębiej, aż do czasów dzieciństwa i lat młodzieńczych, które przypadały na czas budowy komunistycznego państwa w oparciu o stalinowskie wzorce.
„Dziennik podróży w przeszłość” jest książką wspomnieniową, ciekawą o tyle, że Marek Nowakowski opisuje w niej te momenty ze swojego życia, o których wiemy najmniej – czas, gdy był zaangażowany w działalność Związku Młodzieży Polskiej. Pisarz przedstawia tutaj swoje młodzieńcze rozerwanie pomiędzy świat peryferii, ludzi z marginesu, tych wszystkich odrzuconych, którzy stanowili żywą inspirację dla jego książek oraz wiodące na pokuszenie młodego człowieka wizje nowej, świetlanej przyszłości, serwowanej przez stalinowski system. Ta książka jest swego rodzaju rachunkiem sumienia, który uczynił pisarz pod koniec swojego życia. Marek Nowakowski pokazał nam tutaj nieco inną twarz – twarz młodego, zagubionego człowieka, którego wciągają tryby historii. Pokazuje też, jak trudno dobrze wybrać człowiekowi bez tożsamości, który jest pozbawiony oparcia rodziny i przyjaciół, który jest zdany jedynie na nowy, wspaniały ład. Marek miał to szczęście, że miał oparcie w rodzinie i przyjaciołach. Znamy go dziś jako publicystę „Gazety Polskiej”, a jego książki wciśnięto na półkę z napisem „pisarze prawicowi”. Prawdy w tym tyle, że Marek nigdy nie napisał nic pod dyktando, że zawsze stał na marginesie i stamtąd obserwował rzeczywistość. Wiedział, że tylko taka perspektywa może pokazać prawdę o otaczającym świecie. Ta prawda o świecie była dla autora „Księcia Nocy” najważniejsza. Zawsze jej szukał, wyczulony na oficjalną „grę pozorów”, wyczulony na to, co niektórzy nazwali „ketmanem”, nie uznawał gry z władzą jako metody na przetrwanie. Wiedział po prostu, że z diabłem się nie paktuje.
W postscriptum do „Dziennika...” pisał: Dopiero po wielu latach doszedłem do wniosku, jak bardzo byłem przez tamten czas zdewastowany... Nie zdołałem tego, co napisałem, wypiętrzyć, unieść wysoko, jak marzyłem... Grzązłem tak często, zapadałem się głęboko. To były koszty. Już do końca nie dam rady. Szkoda. Zmarł w maju tego roku, przeżywszy 79 lat. Te smutne słowa, kończące jego książkę, to trudny testament dla tych, którzy pozostali. Po śmierci Marka długo zastanawiałem się, kto z żyjących jest w stanie poświęcić swą sławę, salonowy blichtr, by pisać o tym, co najważniejsze bez względu na mody i poklepywanie po plecach przez „salonowych piesków” z „opiniotwórczych” mediów. Nie znalazłem zbyt wielu nazwisk – może Witold Gadowski, może Eustachy Rylski. Brak Marka uświadomił mi, jak wielką stratą jest to, że nie napisze już żadnej książki. Dlatego „Dziennik podróży w przeszłość” pozostanie dla mnie książką roku 2014.
Poznałem go dwa lata temu. Maj, wieczór – pięknie było. Po spotkaniu autorskim w Częstochowie poszedł z nami na wódkę. Nawet nie spodziewaliśmy się tego. Uczynił ten wieczór magicznym i niezapomnianym. Snuł opowieści, ale i słuchał z uwagą. Patrzył na ludzi, obserwował. Wokół kręciły się różne dziwne persony – takie wprost z kart jego książek - z którymi nawiązywał kontakt i komentował nam ich świat. Świat wykluczony, świat obok nas, zaprzątniętych samymi sobą, niewidzącymi nic ponad koniec własnego nosa. On widział, bo umiał patrzeć, mimo jego 79 lat wzrok miał od nas lepszy. Dziękuję Ci, Marku, za ten jeden wieczór, którego nigdy nie zapomnę. Dla mnie potrafiłeś wypiętrzyć i unieść wysoko, bo zawsze umiałeś dostrzec hrabalowską perełkę na dnie. Tu będziesz żył w swoich opowieściach i wierzę, że słyszysz te słowa. Dobranoc.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz