Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 5 sierpnia 2014

Wroclove is over!

Na wrocławskim rejonie nie jest kolorowo, że sparafrazuję gwiazdę ostatnich miesięcy, Bonusa BGC. Czy wina to ogólnej sytuacji kulturalno-kulturowej, czy wina wina regularnie i często pitego w ramach tomistycznegp systemu? nie wiem... ale scio me nihil scire, więc i tutaj kolorowo nie będzie!

Po pierwsze taksówkarze wrocławscy są niesamowici, jężdżą te 4 kilosy z dworca do Sofitelu w widełkach od 25 do 12 złotych -teraz będzie serio - to jak cała ta zasrana, cwana, chytra POlska. Można jechać za 25 bez licznika, można uczciwie za 12 lepszą furą. Zrozum to człowieku. A jak poprosiłem o rachunek do delegacji , bo mi się spieszyło na pociąg i 20 mi zawinszował, to na papierku wypisał i nawet pieczątkę wstawił.

Po drugie Sofitel! Jako że jako nauczycielowi póki co cały czas na pół etatu języka polskiego się mi powodzi i dla mnie taki 6-cio gwiazdkowy hotelik to normalka, więc brak szlafroczka uważam za karygodne zaniedbanie, no i paputków nie było. Śniadania nadto obfite, jakby dali , jak na koloniach za PRL-u, dwie suche z marmoladą i zbożową do popicia, to by się człowiekowi stare dobre przypomniały, a tak to po tych kruasantach, kawusi, kiełbaseczkach, omlecikach, ananasikach, łososiach jakoś tak ciężko się chodziło.

Zresztą obiady tak samo. Tak sobie komponowałem te porcje , że zamiast jednego obiadu zjadałem za jednym zamachem trzy i mimo, że odwiedzałem hotelową siłownię i jaccuzi , to nie było łatwo. Do tego doliczyć należy browary wieczorową porą podrasowane jegemaistrem i kebab lub hamburger, kawałek  ewentualnej pizzy tak koło drugiej przed snem, no to chyba każdy powie, że to niezbyt zdrowo. No ale jak się daje takie mozliwości człowiekowi, który wychował się na pieczeni rzymskiej i przysłowiowym kiszeniaku z gryczaną w barze z ceratką i plastikowym fiołkiem to do kogo mieć pretensję?

 Teraz przejdźmy do istoty rzeczy - filmy. Obejrzałem 10 , nie licząc krótkich metraży, czyli zaangażowanego, eksperymentalnego kina, które mnie  wymęczyło a najbardziej historia przyjaźni konia i psa pokazana z perspektywy konia i psa, że chyba sobie odpuszczę konkursy krótkich metraży w ogóle, bo to już któryś raz, a ja tak w ogóle to lubię brainwashing, jednak tą razą okazało się to dla mnie zbyt wiele. Poza tym korańska komedia ala Kim Ki Duk czyli "Moebius" - jak cię już wykastrują to zawsze zostają szorstkie kamienie i nóż wbity plecy ewentualnie transplantacja członka od ojca. O specyficznym rodzaju wampiryzmu, polegającym na wysysaniu krwi z penisa mówił vitage -cacko "Wideodziennik zagubionej dziewczyny" A o wampirach Dracula 3D  Dario Argento- opowiedziany w starym stylu, ale z golizną 3D. Jodorovski w swoim powrocie po latach-  "Tańcu rzeczywistości" - zaświadcza o wielkich mocach tkwiących w urynoterapii. No i okazało się, że najwybitniejszy współczesny pisarz- Michelle Houllebeque - jest autorem powieści o Warcrafcie, menelem i jakby tego było mało przyjaźni się ze swoimi oprawcami , trenując między innymi MMA. Uwaga! - obecny wątek i język polski, a film, dla mnie film festiwalu, to "Porwanie Michella Houlebecqua"

W końcu warsztaty! Warsztaty dramy! Dram wat! Co tam Kolumbijska hipnoza! To nic, że budowaliśmy okręt! To nic, że tworzyliśmy pomniki, robiliśmy dochodzenie w sprawie tragedii nad rzeką Mean Creek, tropiliśmy wilkołaka. Ale też otwieraliśmy się! To było takie wewnętrzne! To było takie egzystencjalne! A u mnie to jest tak, że dopiero teraz się otwieram, bo jestem flegmatykiem i mam spóźniony zapłon i wszystko mi generalnie przychodzi później, ale jak ja się w końcu otworzę , a czuję, że to już niedługo, to wtedy zobaczycie mnie prawdziwego! Mnie idealnego!

Sptkanie z Grzegorzem Jarzyną, reżyserem teatralnym m.in. "Między nami dobrze jest" NIE ODBYŁO SIĘ. Widziałem potem chyba Jarzynę jak snuł się po Rynku z jakimś 14-latkiem i był zupełnie bez tęczówek. Może szukał Sofitelu? Może nas szukał? A wiecie, co po czesku znaczy "szukać"....

A tak naprawdę te warsztaty i filmy hotele obiadki  nie istniałby bez ludzi, którzy co roku jadą do Wro , zeby - no tak, każdy jedzie po coś innego. Ale ważne jest , że się tam spotykamy, bo to zawsze jest miłe i pozostaje na długo w mojej , póki co zamkniętej, głowie!

Pyrsk ludkowie!

Aha! i zonk podstawowy - zabrali mi mój ulobiony spocik Wroclove:) chlip chlip To ten https://www.youtube.com/watch?v=CBC5Tm-HuyM

Tu sa ludzie, zwykli ludzie, normalni ludzie, to oni tworzą to miasto, takie, jakie polubiłem. W tym nowym spocie są co prawda filmy, ale są też firmy, sponsory. Sory.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz