Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 9 grudnia 2014

Recenzja książki "Boginie z Żitkovej" - wyd. Afera

 ofcjal LC

Słowiańska pani-bóg

Najpierw posłuchajcie tego utworu - „Mrs. God” Helloween z płyty „Keepers of the Seventh Keys – The Legacy”. Oto on. Słuchałem tego albumu pod „Boginie z Žítkovej” Kateřiny Tučkovej. Trochę dużo tych znaków diakrytycznych, ale nie ma co się dziwić – to czeska powieść zaprezentowana polskim czytelnikom przez wydawnictwo Afera. Miałem napisać „polskiemu czytelnikowi”, ale liczba mnoga będzie tutaj bardziej na miejscu. Wszak bohaterkami są słowiańskie boginie. One żyły naprawdę.
Dora Idesová pochodzi z małej wsi na pograniczu Moraw i Słowacji. Jest jedną z ostatnich z rodu bogiń, jednak chce żyć normalnie. Boginie zajmowały się uzdrawianiem, ich działania były owiane mgłą tajemnicy. Nie były jednak wiedźmami, w swych praktykach używały modlitw i odwoływały się do religii chrześcijańskiej. Dora jako etnografka pragnie zbadać historię swoich przodkiń (sic!) w sposób naukowy. Prawda o boginiach okazuje się niesamowitą opowieścią z historią Czech, hitleryzmem i komunizmem w tle, a główna bohaterka odkrywa w niej prawdę o sobie samej.
Prawda i zmyślenie miesza się u czeskiej autorki w przedziwnych proporcjach. Momentami czyta się tę powieść jak baśń, która przechodzi w horror, a momentami jak historyczny dokument. Dokumentalny rys czyni „Boginie...” wiarygodnymi - przynajmniej jedną trzecią tej książki stanowią inspirowane autentycznymi archiwalia. Czyta się jednak te dokumenty z zainteresowaniem, przenikając krok po kroku tajemnice kobiet z morawskiej wsi.
Kateřina Tučková znalazła ciekawy pomysł na opowiadanie o czeskiej historii, dodam że historii mało znanej, historii przez małe h, ale jakże frapującej! Właśnie dzięki tej swojskości i prostocie bohaterek, które okazują się niezwykłe, powieść ma do zaoferowania czytelnikom coś więcej niż kolejną alternatywną wersję religioznawczych poszukiwań rodem z tradycji „kina nowej przygody”.
Cud zdarza się co dnia – pisał Hrabal. Czeska literatura po raz kolejny przynosi nam cudownie zwyczajne historie, których bohaterami, w tym wypadku bohaterkami, są z pozoru zwyczajni ludzie. Ci całkiem zwyczajni mają swoje wielkie tajemnice – mówi Kateřina Tučková.
„Boginie z Žítkovej” są jak słowiański „Kod Leonarda da Vinci”. Powieść tę czyta się jednym tchem, ale przekaz, który jest w niej zawarty, jest o wiele głębszy. Otóż swoją mitologię mają także małe narody, mówiąc ściśle także narody słowiańskie. W tym ujęciu utwór Kateřiny Tučkovej możemy potraktować jako dzieło o naszej wspólnej tożsamości.
Za spolszczenie tego bardzo ciekawego utworu należą się podziękowania Julii Różewicz i wydawnictwu Afera, które od lat zaznajamia nas ze wszystkim co interesujące w czeskiej literaturze współczesnej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz