08-04-2015
Ocalony – nawrócony
Nie chcę cię częstować śmiercią
życie piękniejsze jest niż śmierć
każdą swoją żywą częścią
wybieram życie
Z Andrzejem Sową spotkałem się w moim miejscu pracy. Do szkoły
zawodowej w Lublińcu przyjeżdżał wtedy granatowy samochód oklejony
kolorowymi serduszkami. Wśród uczniów Pan Andrzej wzbudzał żywe
zainteresowanie, z daleka widać było, że ma z młodymi ludźmi bardzo
bezpośredni kontakt. Zajęcia profilaktyczne, dotyczące narkomanii,
cieszyły się dużą popularnością, a ich autor wprowadzał w szkolne mury
niezwykłe ożywienie. Kiedy pojawiał się na swoich zajęciach atmosfera w
szkole zmieniała się – widać było, że młodzież dyskutuje, jest poruszona
tym, co usłyszała. Bohater tej recenzji zwraca uwagę samym swoim
wyglądem – dredy do pasa, kolorowe koszulki, bojówki i niegasnący humor i
energia. Ostatnio zobaczyłem Andrzeja Sowę kilkakrotnie w popularnych
programach telewizyjnych. Promował książkę, zawierającą wspomnienia z
całego swego życia.
O tobie wiem że mieszkasz w bardzo długim bloku
I to już chyba „Lśnienie”
Prawie nikogo nie znasz wokół
Twoja samotność gorsza niż więzienie...
Zaintrygowany sięgnąłem po książkę „Ocalony. Ćpunk w kościele”.
Chciałem poznać bliżej historię tego człowieka, który promieniował
niesamowitą pozytywną energią. Uczestniczyłem w jednych zajęciach,
prowadzonych dla nauczycieli. Było to jednak dla mnie zbyt mało, by
zrozumieć pedagogiczny fenomen Andrzeja Sowy. Książka dała mi szansę
zbliżyć się do przesłania i charyzmy autora i uważam, że warto po nią
sięgnąć. „Ocalony. Ćpunk w kościele” to autentyczne świadectwo
nawrócenia, wyjścia z ciężkiej choroby, jaką jest narkomania w jej
zaawansowanym stadium. To historia o tym, jak Pan Bóg rzuca nam koło
ratunkowe w momencie, gdy wydaje ci się, że jest już po tobie.
Twoje kolejne kłamstwo
Masz koszulkę z Kurtem
I nawet ci do twarzy
nawet ci do twarzy z trupem
Poproś go niech ci dziś powie chociaż słowo
Mógłbym ci zaśpiewać
Dobrze umrę lepiej sprzedam
Andrzej Sowa w swojej książce jest taki jak w życiu – kolorowy i
energiczny. Jego język jest prosty i bezpośredni, ale jednocześnie
pozbawiony nachalnego dydaktyzmu. Młodzi ludzie łatwo identyfikują się z
takim bezpośrednim przekazem. W języku Sowy nie brakuje dosadności a
nawet wulgarności, by opisać doświadczenie uzależnienia od narkotyków.
Frontman zespołu „Maria Nefeli”, który wygrał jeden z jarocińskich
festiwali, pokazuje jak ulotne potrafią być ludzkie wyobrażenia o sławie
i sukcesie, gdy płyną z otumanionej narkotyczną wizją wyobraźni.
Patrzący na swe życie z dystansu autor, zdziera iluzoryczną powłokę, za
którą czai się koszmar samotności, prowadzącej do śmierci.
Dla ciebie śmierć to pestka
Życie to zabawka
A każda twoja blizna
Każda igła i strzykawka
Jeszcze jedna marność
kolejna łatwizna
Andrzejowi Sowie udało się wyjść z tragicznej pułapki narkotyków,
którą sam na siebie zastawił, igrając ze swym życiem, traktując je jakby
było ową „zabawką” z piosenki Grabaża. Nie udałoby się to jednak bez
nawrócenia, a sam fakt uporania się z nałogiem autor określa mianem cudu
uzdrowienia. Dziś Andrzej Sowa jest pełnym sił witalnych mężczyzną,
kochającym mężem i ojcem, czerpiącym pełnymi garściami z piękna i
radości życia. Jego książka „Ocalony. Ćpunk w kościele” to jedyne w
swoim rodzaju wyznanie grzechów, specyficzny rodzaj publicznej spowiedzi
z całego życia, dokonanej po to, by ustrzec młodych ludzi przed iluzją,
którą obiecują narkotyki czy alkohol.
Odwrócone krzyże
Orgazm na pentagramach
Swastyki w twojej głowie są gorsze niż na ścianach
To fatalna iluzja
Gówniana fatamorgana
Mógłbym ci zaśpiewać
Dobrze umrę lepiej sprzedam
Sięgnijcie zatem po tę książkę, książkę, która jest do bólu szczera i
płynie z potrzeby przestrogi dla tych, którzy mają zamiar zaryzykować.
Świadectwo Andrzeja Sowy jest z jednej strony refleksją na temat
uzależnienia i narkomanii, ale z drugiej jest opowieścią pełną nadziei
dla tych, którzy żyją w przekonaniu, że nic już nie ma sensu. Za
ilustrację dla recenzji książki „Ocalony. Ćpunk w kościele” wziąłem
piękny tekst z piosenki „Pidżamy porno” pt. „Pryszcze”.
Czerwone pryszcze już nie psują mi twarzy
Sam też stoję trochę z boku
Wiem że dobrze jest być
I dobrze jest mieć
Mieszkam w bardzo długim bloku