Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 16 lipca 2019

Recenzja książki "Ucho igielne" Wiesława Myśliwskiego wyd. Znak


Mieszkania

Wiesław Myśliwski ma 87 lat. Czy można tak pisać w tym wieku? „Ucho igielne” , najnowsza powieść tego pisarza, jest odpowiedzią na to nurtujące pytanie. Wydawało mi się, że „Ostatnie rozdanie” to pożegnanie z literaturą, rozliczenie z życiem, ale takim rozliczeniem jest każda powieść autora „Kamienia na kamieniu”. Dlatego trudno  zarzucić "Uchu  igielnemu" powielanie tych samych motywów– starość, powrót do dzieciństwa, młodości, refleksja, dlaczego właśnie tak potoczyło się nasze życie, na ile mieliśmy na nie wpływ, na ile niósł nas prąd rzeczywistości. To zawsze, od samego początku było obecne w prozie Myśliwskiego.

Ale nie ważne co, ważne jak. A nikt jak Myśliwski nie potrafi budować specyficznej oniryczności, płynącej z rzeczywistości, nikt też jak Myśliwski nie porafi z jednej strony ukazać zmiany realiów, a z drugiej pokazać, że mimo tych zmian w istocie swej życie pozostaje jedno – nieustającą zagadką po co ono jest. Ta refleksja jest także bardzo widoczna w „Uchu igielnym”. Istotą tej książki, tak jak innych dzieł tego autora, pozostaje dla mnie umiejetność łączenia poetyckiego opisu z realizmem. Ów poetycki opis pozwala wyjść czytelnikowi poza ramy określonego czasu i przestrzeni, dostrzec uniwersalny wymiar jednostkowego doświadczenia.

To uniwersalne doświadczenie ma w „Uchu igielnym” wymiar miejsc, mieszkań, przez które przewinęło się życie bohatera-narratora. Kolejne mieszkania i ludzie, z którymi tam się spotkał, ponowne zetknięcia, które niczego nie weryfikują a raczej wprowadzają jeszcze większy zamęt w pamięci. Człowiek w „Uchu igielnym’ staje się się bezradny wobec samego siebie i z jeszcze większą mocą pojawia się pytanie – kim jestem, czym było moje życie?

W tych niezliczonych zagadkach życia na pierwsze miejsce wysuwa się marzenie miłości. Tak - „Ucho igielne” to baśń o poszukiwaniu miłości, niezależnie od miejsc, od czasu, od tego, co robimy w życiu. I do tego powraca człowiek, na to nieustannie czeka, a cała reszta staje się bez znaczenia. To uniwersalne pragnienie miłości, miłości tradycyjnej i przestarzałej w ujęciu Myśliwskiego, miłości odartej z obyczajowych kontekstów współczesności, jest dla mnie tym tytułowym „Uchem igielnym” - że łatwiej wielbłądowi itd. niż dostąpić nam miłości. I nie wiem jak to się dzieje, że tylko Wiesław Myśliwski umie wypowiadać te banalne, górnolotne prawdy, odmienione już przez wszystkie przypadki i czasy, bez poczucia zażenowania i wstydu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz