Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 29 czerwca 2021

Wiesław Weiss "Tomek Beksiński. Portret prawdziwy". Refleksja.

 672 strony. Długo trwała ta książkowa podróż, bo zacząłem ją gdzieś w marcu i tak do końca czerwca z dłuższymi przerwami to trwało. I lekko nie było.

Rzeczywiście - Wiesław Weiss wykonał tytaniczną pracę, by przybliżyć nam postać Beksa. Same przypisy zajmują 25 stron. Podziw mieszał się u mnie ze znużeniem. Wypowiedzi znajomych Tomka, z których w większości składa się ta książka, ciągnęły się niemiłosiernie, czasami kilka stron. O ileż lżejsza, przyjemniejsza w lekturze była książka Magdaleny Grzebałkowskiej, którą "połknąłem" w kilka wieczorów?

  Trzeba przyznać, że bez książki Grzebałkowskiej a także filmu "Ostatnia rodzina" nie byłoby tej "hossy" na Beksińskich i pewnie nie powstałaby książka Wiesława Weissa, książka, która odkłamuje postać Tomasza Beksińskiego, sportretowanego u Grzebałkowskiej a szczególnie w filmie Matuszyńskiego w sposób karykaturalny. 

Tomek w wykonaniu Dawida Ogrodnika to po prostu osoba upośledzona, u Grzebałkowskiej, pamiętajmy, że "Portret podwójny" jest reportażem, to fikcyjny bohater o ciemnym odcieniu, bez którego nie może obejść się atrakcyjna powieść. W obu przypadkach zabiegi te przyniosły spodziewany efekt - książka i film wzbudziły wielkie emocje, co zaowocowało sukcesem komercyjnym.

Jest to o tyle irytujące, że Tomasz Beksiński nie chciał, by o nim pamiętano po śmierci, nie chciał pogrzebu, nie chciał nawet grobu. Z moralnego punktu widzenia cały szum wokół tej postaci to żerowanie cmentarnych hien, okradanie zwłok z ich intymności. Dotyczy to przecież także mnie jako czytelnika i widza. Przedsiębiorstwo Beksińscy, wbrew woli samych bohaterów, rozhulało się na dobre - dzięki materiałom video i audio, gromadzonym przez Zdzisława Beksińskiego, możemy beztrosko przyglądać się życiu tej rodziny. Oni do powiedzenia zbyt wiele nie mają. Nekro Big Brother trwa w najlepsze a zarabiają marszandzi i galerie.

Wiesław Weiss broni Tomka przed hienami. Pokazuje jego pasje i kim był w oczach kolegów i przyjaciół. Nie jest to tak atrakcyjne jak komercyjne wizje, o których wspomniałem, ale jest prawdziwe. Tomasz Beksiński w "Portrecie prawdziwym" to postać niejednoznaczna, naznaczona mrokiem ale także wybitna i pełna pasji - o tym ani Grzebałkowska ani Matuszyński zdają się nie pamiętać. 

Ale ja pamiętam - odsłuchuję podcasty tych starych audycji i przypominam sobie, co czułem, gdy nagrywałem te płyty na swoim Grundigu oraz później, gdy Tomek wokół swoich ulubionych utworów tworzył autentyczny, pełen klimatu "teatr wyobraźni". Za swoją wrażliwość płacił straszną cenę i dziś nie widzę nikogo, kto zdolny byłby dzielić się takimi silnymi emocjami z odbiorcami. Brakuje mi tego ale dzisiejsze czasy są czasami Grzebałkowskich, Matuszyńskich, czasami medialnej pornografii i Big Brothera.