Dom (zly)

Dom (zly)

poniedziałek, 21 października 2019

Joker powstaje

20-ego lipca 2012 James Holmes zabija na premierze nowego Batmana 12 osób. „Joker powrócił” - miał powiedzieċ po masakrze. Przypominam, że w filmie „Mroczny rycerz powstaje” postaċ Jokera nie występuje. James Holmes, doktorant neurobiologii, prowadzący badania nad pracą mózgu, miał ambitniejsze plany, a życie setek ludzi uratował nie do końca sprawny karabin maszynowy, który zaciął się podczas mordowania bezbronnych widzów. Ten zbrodniczy czyn miał miejsce niemal w rocznicę wydarzeń na norweskiej wyspie Utoya, gdzie z ręki faszysty Breivika zgineło 77-miu młodych ludzi. Czy deklaracja Holmesa, że jest Jokerem, miała odciągnąċ uwagę od jego prawdziwych fascynacji i uratowaċ mu głowę, choċ był podobnie jak Breivik świadomym i przekonanym do słuszności swego strasznego czynu faszystą? Tak właśnie się stało, uznany przez część ławy przysięgłych za chorego psychicznie nie został skazany na karę śmierci i odsiaduje wyrok 12-krotnego dożywocia.
Tak oto z marnym skutkiem ponad 7 lat temu chciano uśmierciċ Jokera, ale on wyrwał się ze zbiorowej podświadomości widzów i powrócił w najokrutniejszy z możliwych sposobów. Ta opowieśċ domagała się prequela, choċby po to, by nie zapładniaċ pokładów chorej wyobraźni pociotków Jokera – tych , którzy mogą istnieċ tylko dzięki fikcji; tych, dla których życie staje się w pewnym momencie filmem, grą na konsolę, gdzie samotny bohater w swym urojonym świecie zwycięża demony. Tak – mit DonKichota odżywa we wszystkich takich sytuacjach, gdy życie zamienia się w fikcję i majaki superbohatera.

Dlatego tak ważne było dla filmu ToddaPhillipsa, reżysera popularnych komedii, które są dobre na kaca, że wywiedziony jest z popkultury, a jednocześnie całkowicie odchodzi od wyznaczników gatunkowych historii o superbohaterach. W swej istocie „Joker” jest dekonstrukcją całego gatunku.
Z jednej strony pokazuje genezę chorego antybohatera, ale z drugiej jest on zwierciadłem dla całej uczciwej, porządnej i czystej rzeczywistości – ten perfekcyjny świat nie znosi niedostatków i mankamentów, wyrzuca je poza margines. Problem w tym, że śmietnik wyrzutków okazuje się zdeterminowaną większością. „Joker” jest także filmem o tym, czym jest i jak jest groźny zbiorowy obłęd – tłum odrzuconych zatracony w swym zbrodniczm karnawale.

Nie chcę tutaj rozpływaċ się nad tytułową rolą Joaquina Phoenixa. Jest absolutnie genialna – aktor umiał zagrać zarówno rozpacz, jak i chwile szczęścia, ale przede wszystkim poradził sobie z prawdą przemiany – momentem, gdy z kogoś, komu widz współczuje, Arthur Fleck staje się kimś, kogo widz zaczyna się bać – klaunem z horroru. Ten potwór rodzi się z bólu i to jest najważniejszy motyw filmu. Poza tym „Joker” to dla mnie skończone i pełne arcydzieło pod każdym względem- reżyserii, scenariusza, montażu, gry aktorskiej, scenografii, muzyki, charakteryzacji. Montażowe przenikanie świata marzeń Arthura z rzeczywistością jest dla mnie majstersztykiem. Może brakło efektów specjalnych, ale za to także dziękuję. To połączenie „Taksówkarza” i „Batmana” kopie w mózg i kopie w duszę.

Wspominam o „Taksówkarzu”, bo „Joker” to opowieść o wyrzutku rodem zkina lat siedemdziesiątych. Mroczna scenografia to świat zakazanych zakamarków Nowego Yorku z filmów z Dustinem Hoffmanem czy Robertem DeNiro - „Nocny kowboj”czy „Ulice nędzy” także będą dobrymi punktami odniesienia dla tej historii. Także rola DeNiro jako idola Arthura Flecka nie wydaje się tutaj przypadkowa. Ta gra konwencją z klasyką kina psychologicznego także powinna nam coś powiedzieċ – otóż nasza kultura przestała nieśċ refleksję, przestała byċ terapią, stała się jedynie przygodą. Zjawisko kina nowej przygody zdominowało kino po 80-tym roku, potem doszedł świat gier komputerowych, ale zabrakło nam miejsca na refleksję moralną – kim jesteśmy? W jakim miejscu i momencie historii istniejemy? „Joker” nam o tym przypomina. Ile lat musiało minąċ, by kino amerykańskie uczyniło bolesną autorefleksję o sobie samym i o tym, co nam proponuje.

Bo „Joker” w swym całym artystycznym wydźwięku pozostaje blockbusterem – filmem, na który nie szczędzono środków, a mimo to powstał film, który pyta nie tylko o źródło zła, o ból samotnej jednostki w świecie. „Joker” jest dla mnie ważny, ponieważ mówi o ślepym zaułku, w jakim znalazła się kultura popularna, tworząca kolejne miraże dla gawiedzi, miraże, które pozostają bez sznasy na chwilę osobistej refleksji w świecie wiecznego karnawału, który sam w sobie jest fikcją. Fikcją wiodącą do destrukcji.