Jedna z nas
„Nie ma i nie
będzie”, reporterska książka Magdaleny Okraski, wyszła w
przedziwnym momencie – po oficjalnie zakończonej pandemii wybuchła
wojna w Ukrainie. Czy to najlepszy moment, by rozliczać się z
transformacją ustrojową w Polsce? Pokazywać miejsca, gdzie nie
wszystko poszło jak trzeba, gdzie kiedyś tętniło życie, były
duże zakłady, były duże osiedla a dziś pozostają tam tylko ci,
którzy nie mieli dokąd uciec? Czy nie ma większych problemów? Nie
ma i nie będzie.
Magdalena
Okraska pisze o smutnych miejscach i sfrustrowanych ludziach, którzy
nie załapali się na nowe. Krajobrazy Wałbrzycha, Myszkowa,
Skarżyska-Kamiennej, Włocławka i Tarnobrzegu są zatopione w
postindustrialnej scenerii upadłych zakładów, dookoła których
snują się cienie ludzi, którzy nie byli w stanie/nie potrafili
znaleźć sobie lepszego miejsca i zostali ze swoimi wspomnieniami.
Autorka dociera do nich i z własnych wrażeń, rozmów oraz pejzaży
upadłości tworzy swoją opowieść – opowieść pełną
melancholii o świecie, który przestał istnieć.
Książka
„Nie ma i nie będzie” nie jest diagnozą, nie jest analizą
sytuacji, silącą się na obiektywizm. Jej siła tkwi w nostalgii,
w ukazaniu ludzkich emocji w scenerii upadłości i wszystko to jest
na swój ponury sposób piękne. Czytając te reportaże, nie sposób
uwolnić się od wrażenia, że autorka zwyczajnie lubi ten krajobraz
i , co oczywiste, tych ludzi. To nie jest tak, że Okraska biegnie
ratować, co się da. Tytuł „Nie ma i nie będzie” nie jest
tytułem z nadziei – tutaj już się wszystko dokonało.
Nowe
ciuchy, nowe gadżety, odpicowane rezydencje, zdjęcia z egzotycznych
krain, zapier… maszyny i fitness. Tej kupy śmieci u Magdaleny Okraski nie
znajdziecie. Spełniony kapitalizm jest tak kiczowaty, że ucieszone,
zadbane twarze dziewczyn z insta i chłopaków spekulujących
kryptowalutami są nijakie, giną w masie produkowanej fikcji. To,
czym jaraliśmy się w PRL-owskiej podstawówce, okazało
się kolejną wydmuszką, co gorsza - szkołą egoizmu.
I to
najbardziej uderza w reportażach Okraski – fikcja PRL-u zabrała
nam wizję wspólnoty, że można żyć, mieszkać, pracować razem,
dzielić radości i smutki. Nie bieda, nie ludzkie niespełnienie i
bezradność przyciąga autorkę w te opuszczone miejsca. Przyciąga
ją tam nostalgia za wspólnotą, którą zatraciliśmy wraz z
kapitalizmem i obraz postindrustialnych ruin jest pamięcią o
świecie, gdzie zamiast lansu ludzie musieli się wzajemnie wspierać,
by móc przetrwać ponad albo lepiej pod systemem.
I w
tych niespełnieniach, rozczarowaniach, utraconych marzeniach
zanurzone są reportaże z książki „Nie ma i nie będzie”. Wraz
z autorką i jej rozmówcami spacerujemy po tym krajobrazie straty,
utraconej szansy, w przekonaniu, że lepiej i tak nie będzie. A
Magdalena Okraska w tym świecie jest jedną z nas.