Simonini – główny bohater powieści „Cmentarz w Pradze”, to
osobnik stojący w cieniu mechanizmów historii, a zarazem te mechanizmy
poruszający. To wcielenie spiskowych teorii rządzących światem, sposobu
myślenia o świecie, w którym trzeba na kogoś zwalić winę za to, co złego
nam się przydarzyło. Simonini to jedyny fikcyjny bohater powieści;
pozostali są autentyczni, jednak Simonini, stojący w cieniu, w cylindrze
i pelerynie, to zarazem najbardziej prawdziwa i ponadczasowa postać tej
historii.
Będę szczery – nasłuchałem się wcześniej od różnych znajomych o „Protokołach mędrców Syjonu”, moja świętej pamięci babcia też opowiadała mi o dzieciach porywanych przez Żydów, aby uzyskać krew na rytualną macę. To nie jest tak, że te legendy można dziś odłożyć do skansenu antysemickich osobliwości. Do dziś słyszę czasem, że Adam Szechter Michnik kręci trybami masońskich mechanizmów, wpływających na polityczne elity. To właśnie dlatego powieść Umberto Eco jest taka potrzebna – dzięki niej łatwiej będzie nam zmierzyć się z widmami, które krążą nad naszymi głowami i budzą nasze głęboko skrywane lęki.
To wielka pokusa być takim „nieruchomym poruszycielem” jak Simonini. Jest w tej makiawelicznej koncepcji iście szatańska próba kreowania ludzkich dziejów wedle własnego widzi mi się. A wszystko polega na tym, aby na kogoś zrzucić winę. Jeśli jest się wychowanym w duchu katolickiej tradycji, tego winowajcę nietrudno będzie wskazać – oczywiście będą to Żydzi, którzy sprzeciwili się Bożej woli i skazali na ukrzyżowanie Jezusa z Nazaretu. Teraz wystarczy już tylko odrobina fantazji, która stworzy mroczne historie o światowym spisku, który dąży do panowania nad światem. Choć nie do końca – przecież sławetne „Protokoły...” to osobliwa kompilacja literackich prób Dumasa, Joly’ego, Goedschego i Taxila, bo, aby historia była wiarygodna, musiała już być przez kogoś wcześniej opowiedziana.
Może tak właśnie wygląda cała historia literatury - nieustanne dokładanie i wykorzystywanie cudzych pomysłów. Różnica jest tylko taka, że „zwykła” literatura nie ma ambicji wpływania na losy świata, pragnie jedynie dokonać pewnej syntezy, zatrzymać to, co ulotne. Historia Simoniniego mówi czytelnikowi o niebezpieczeństwie, wynikającym z dosłowności idei. Coś funkcjonującego jako potencja wyobraźni, staje się nagle prawdą. Ktoś z rozmysłem tworzy swoją historię nie jako opowieść, ale jako obiektywnie istniejący element rzeczywistości, na domiar złego przesycony wrogością wobec świata. Ktoś budzi drzemiące w mroku ludzkiego jestestwa demony, by stały się one nikczemnym usprawiedliwieniem naszego zła i małości.
Simonini i jemu podobni szerokie pole do działania zyskali pod koniec XIX wieku, gdy głodne masy zaczęły napływać do miast w poszukiwaniu lepszych warunków egzystencji. Niebezpieczeństwa płynące z rozczarowania i nędzy stawały się zarzewiem coraz większych konfliktów społecznych. Wykorzystywali to coraz liczniejsi pobratymcy Raskolnikowa, którzy, wierząc w swą wielkość i ignorując moralność, pragnęli podjąć rząd dusz i decydować o losach narodów. Myślę, że „Cmentarz w Pradze” jest doskonałym komentarzem do tego momentu historii, gdy siła drukowanego słowa miała taką moc, że mogła zmieniać losy świata i decydować o życiu i śmierci narodów. W taki sposób spełniała się romantyczna idea o sprawczej mocy poetyckiego słowa, które niestety nieraz stawało się ciałem. Cóż – świat literackiej fikcji rządzi się swoimi prawami. Problem w tym, że każdy może tę fikcję interpretować po swojemu. Zawsze znajdą się chętni zaserwować radykalną wersję popularnych poglądów, zniekształcając je pod swoim kątem.
Moja bardzo wysoka ocena powieści Umberto Eco jest, jak zawsze w przypadku tego autora, nieco na wyrost. Tyle, że to wina mojej ignorancji, a nie włoskiego pisarza. Autor przytacza w swoim dziele tyle kontekstów historycznych, postaci, prezentujących taką wielość poglądów, że można się w tym gąszczu pogubić. Dla przybliżenia tematu warto poczytać u cioci Wiki o „Protokołach mędrców Syjonu” oraz artykuł Janusza Tazbira na ten temat, do którego link umieszczam poniżej*. Warto też zbliżyć się nieco do karbonariuszy i Garibaldiego, komunardów czy sprawy Dreyfussa. Dla większych erudytów możliwość buszowania w historii w kontekście teorii spisków to będzie, jestem przekonany, dzika rozkosz. Dla zwykłych zjadaczy książek będą jezuici i sataniści, masoni i agenci wywiadu, zamachy, spiski, morderstwa... A dla fanów psychoanalizy – Doktor Freud. „Cmentarz w Pradze” to potężna i potrzebna książka, wielka myśl i głęboka refleksja podane w sensacyjnym sosie. Zapomniałem dodać, że Simomini był smakoszem, więc znajduje się tu także kilka ciekawych przepisów kulinarnych. Pozostaje mi zatem życzyć smacznego.
*artykuł Janusza Tazbira o „Protokołach mędrców Syjonu” można znaleźć tutaj http://niniwa2.cba.pl/protokoly_janusz_tazbir_1.htm
Będę szczery – nasłuchałem się wcześniej od różnych znajomych o „Protokołach mędrców Syjonu”, moja świętej pamięci babcia też opowiadała mi o dzieciach porywanych przez Żydów, aby uzyskać krew na rytualną macę. To nie jest tak, że te legendy można dziś odłożyć do skansenu antysemickich osobliwości. Do dziś słyszę czasem, że Adam Szechter Michnik kręci trybami masońskich mechanizmów, wpływających na polityczne elity. To właśnie dlatego powieść Umberto Eco jest taka potrzebna – dzięki niej łatwiej będzie nam zmierzyć się z widmami, które krążą nad naszymi głowami i budzą nasze głęboko skrywane lęki.
To wielka pokusa być takim „nieruchomym poruszycielem” jak Simonini. Jest w tej makiawelicznej koncepcji iście szatańska próba kreowania ludzkich dziejów wedle własnego widzi mi się. A wszystko polega na tym, aby na kogoś zrzucić winę. Jeśli jest się wychowanym w duchu katolickiej tradycji, tego winowajcę nietrudno będzie wskazać – oczywiście będą to Żydzi, którzy sprzeciwili się Bożej woli i skazali na ukrzyżowanie Jezusa z Nazaretu. Teraz wystarczy już tylko odrobina fantazji, która stworzy mroczne historie o światowym spisku, który dąży do panowania nad światem. Choć nie do końca – przecież sławetne „Protokoły...” to osobliwa kompilacja literackich prób Dumasa, Joly’ego, Goedschego i Taxila, bo, aby historia była wiarygodna, musiała już być przez kogoś wcześniej opowiedziana.
Może tak właśnie wygląda cała historia literatury - nieustanne dokładanie i wykorzystywanie cudzych pomysłów. Różnica jest tylko taka, że „zwykła” literatura nie ma ambicji wpływania na losy świata, pragnie jedynie dokonać pewnej syntezy, zatrzymać to, co ulotne. Historia Simoniniego mówi czytelnikowi o niebezpieczeństwie, wynikającym z dosłowności idei. Coś funkcjonującego jako potencja wyobraźni, staje się nagle prawdą. Ktoś z rozmysłem tworzy swoją historię nie jako opowieść, ale jako obiektywnie istniejący element rzeczywistości, na domiar złego przesycony wrogością wobec świata. Ktoś budzi drzemiące w mroku ludzkiego jestestwa demony, by stały się one nikczemnym usprawiedliwieniem naszego zła i małości.
Simonini i jemu podobni szerokie pole do działania zyskali pod koniec XIX wieku, gdy głodne masy zaczęły napływać do miast w poszukiwaniu lepszych warunków egzystencji. Niebezpieczeństwa płynące z rozczarowania i nędzy stawały się zarzewiem coraz większych konfliktów społecznych. Wykorzystywali to coraz liczniejsi pobratymcy Raskolnikowa, którzy, wierząc w swą wielkość i ignorując moralność, pragnęli podjąć rząd dusz i decydować o losach narodów. Myślę, że „Cmentarz w Pradze” jest doskonałym komentarzem do tego momentu historii, gdy siła drukowanego słowa miała taką moc, że mogła zmieniać losy świata i decydować o życiu i śmierci narodów. W taki sposób spełniała się romantyczna idea o sprawczej mocy poetyckiego słowa, które niestety nieraz stawało się ciałem. Cóż – świat literackiej fikcji rządzi się swoimi prawami. Problem w tym, że każdy może tę fikcję interpretować po swojemu. Zawsze znajdą się chętni zaserwować radykalną wersję popularnych poglądów, zniekształcając je pod swoim kątem.
Moja bardzo wysoka ocena powieści Umberto Eco jest, jak zawsze w przypadku tego autora, nieco na wyrost. Tyle, że to wina mojej ignorancji, a nie włoskiego pisarza. Autor przytacza w swoim dziele tyle kontekstów historycznych, postaci, prezentujących taką wielość poglądów, że można się w tym gąszczu pogubić. Dla przybliżenia tematu warto poczytać u cioci Wiki o „Protokołach mędrców Syjonu” oraz artykuł Janusza Tazbira na ten temat, do którego link umieszczam poniżej*. Warto też zbliżyć się nieco do karbonariuszy i Garibaldiego, komunardów czy sprawy Dreyfussa. Dla większych erudytów możliwość buszowania w historii w kontekście teorii spisków to będzie, jestem przekonany, dzika rozkosz. Dla zwykłych zjadaczy książek będą jezuici i sataniści, masoni i agenci wywiadu, zamachy, spiski, morderstwa... A dla fanów psychoanalizy – Doktor Freud. „Cmentarz w Pradze” to potężna i potrzebna książka, wielka myśl i głęboka refleksja podane w sensacyjnym sosie. Zapomniałem dodać, że Simomini był smakoszem, więc znajduje się tu także kilka ciekawych przepisów kulinarnych. Pozostaje mi zatem życzyć smacznego.
*artykuł Janusza Tazbira o „Protokołach mędrców Syjonu” można znaleźć tutaj http://niniwa2.cba.pl/protokoly_janusz_tazbir_1.htm
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz