Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 17 marca 2018

Recenzja książki "Nieprzysiadalnośc. Autobiografia" Marcina Świetlickiego i Rafała Księżyka

Który to Świetlicki?

 

Autor recenzji:
7,28 (89 ocen i 17 opinii)

Któregoś dnia to miasto będzie należeć do mnie.
Fragment wiersza Marcina Świetlickiego „Opluty”
Ja się nie spodziewałem, że może powstać tak osobista książka o Marcinie Świetlickim. Co prawda Rafał Księżyk prowadził swoje rozmowy z nie byle kim. Kazik Staszewski, Tomasz Stańko, Robert Brylewski czy Tymon Tymański byli już bohaterami jego książek, więc może to skłoniło Marcina Świetlickiego, by zwierzać się publicznie z całego swego życia. „Nieprzysiadalność. Autobiografia” to bardzo długa rozmowa, która ma objętość 650 stron. Bardzo długa, bardzo ciekawa i w wielu momentach bardzo śmieszna.

Książka to prawdziwe kompendium, jeśli chodzi o twórczość urodzonego w 1961 roku poety. Zawiera ona 27 rozdziałów, z których każdy odnosi się do ważnego momentu w twórczości Świetlickiego, bo cała ta rozmowa jest pisana z perspektywy twórczości i dzieła. Wszystko, co prywatne, pojawia się przy okazji, niejako ukazując kontekst twórczości bohatera.
A przecież działalność Marcina Świetlickiego to nie tylko poezja. To także kolejne projekty muzyczne jak Świetliki czy Zgniłość, to książki prozą, praca w Tygodniku Powszechnym, czy tworzenie magazynu telewizyjnego „Pegaz”. Z tej rozmowy wyłania się wiele twarzy poety na różnych etapach życia. Co łączy te wizerunki? Dystans do własnej osoby, do tego, co się tworzy i do całego środowiska. „Nieprzysiadalność” to książka pełna humoru i ironii i chyba najpełniejsze spektrum tego, czym stała się polska literatura po 90. roku.

Kraków i Nowa Huta - Sodoma z Gomorą - z Sodomy do Gomory jedzie się tramwajem. „Opluty”
I jest jeszcze jeden bohater tej książki obok Marcina Świetlickiego – miasto Kraków i ludzie, którzy je wypełniali. Jerzy Pilch, Andrzej Stasiuk, Maciej Maleńczuk to tylko kilku, których poznajemy w kontekście relacji z poetą. Autor „Autobiografii” nie oszczędza na szczerości i ironii. Nie ma w tej książce klękania na kolana a momentami jest ona złośliwa, jednak poczucie humoru Świetlickiego niweluje nutę jadu czy pretensji. Kraków z „Nieprzysiadalności” to Kraków prywatny, z dobrymi knajpami i ludźmi, którym chce się tworzyć. Marcin Świetlicki w swojej rozmowie z Rafałem Księżykiem wcale nie jest „nieprzysiadalny”, raczej bardzo „przysiadalny”, wylewny i szczery. Jednak przez cały czas ukrywa się za ironią i swoją twórczością, tak że dostajemy Świetlickiego nie wprost tylko Świetlickiego artystę – człowieka, który poświęcił swoje życie tworzeniu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz