Nowe Horyzonty
Edukacji Filmowej 2012
O filmach z
tegorocznego NH pisałem, trochę mało, ale pisałem. Mało pisałem, bo głowę
miałem nabitą trochę innymi sprawami. Na Warsztatach NHEF byłem po raz trzeci i
po raz trzeci było to dla mnie ważne wydarzenie. Po pierwsze to ładowanie akumulatorów
na edukację filmową w nowym roku szkolnym, po drugie ludzie i wymiana
doświadczeń , po trzecie nowohoryzontowe kino. Ale w tym roku było inaczej.
Nasi młodzi mentorzy
postanowili podnieść poprzeczkę. Warsztaty koncentrowały się na zadaniach praktycznych
– mieliśmy po krótkim przygotowaniu wykonać etiudy filmowe. Mogły to być fabuły, animacje
i dokumenty. Po obejrzeniu programu zajęć myślałem , chyba jak
większość, WTH – nie będzie czasu iść do toalety. Nie było faktycznie, dopiero
w zaciszu domowego, ustronnego miejsca mogłem oddać się dłuższej medytacji. Mój
aktywny dzień we Wrocławiu trwał minimum 20
godzin przez okrągłe 5 dni. Jednak nie czułem zmęczenia, byłem cały czas
nakręcony jak w transie. Dalej jestem. Chcę misie. Bardziej.
Cudowną
sprawą było, że udało nam się zintegrować wokół wyznaczonych zadań. To właśnie
przez kreatywną energię udało nam się lepiej poznać i poczuć, że jesteśmy razem. To moje zdanie. Myślę, że efekt końcowy jest wcale niezły. W każdym
z filmów widzę potencję na stworzenie czegoś ciekawego, przy oglądaniu niektórych
wydaje mi się niewiarygodne, że ludzie bez doświadczenia byli w stanie osiągnąć
aż tak świetny efekt. Brawa dla wszystkich za zaangażowanie i dobre chęci.
Pokazaliście (lepiej byłoby „pokazałyście”) inteligencję, kreatywność,
otwartość. Tak często boli mnie zszarzenie w mojej codziennej praktyce, że nie ma po co, że nie warto. We Wrocławiu tego nie było. Uczyłem się od Was, Drogie
Koleżanki i Koledzy, jak ważny jest prawdziwy duch powołania i odkrywanie „nowych
horyzontów edukacji” w ogóle.
Karolina,
Maciek i Karol przygotowali w tym roku
arcyciekawy program, który przerósł w praktyce moje wcześniejsze oczekiwania.
Dla mnie to kolejny dowód na to, że nowoczesna szkoła nie może istnieć bez
kreatywnych projektów, które uruchamiają w nas i uczniach to, co najlepsze.
Spotykałem się i spotykam z opiniami, ze uczeń idealny to taki, który
nieustannie zakuwa, by przygotować się do egzaminów. Dla mnie, a pewnie dla
większości z Was, uczeń idealny to taki, który uczy się przez twórczość własną.
Dzięki warsztatom będę mógł takiemu uczniowi pomóc i lepiej ocenić jego dzieło,
projektować jego rozwój. To wszystko nie byłoby możliwe bez pracy Maćka i
Jarka, którzy co chwila stosowali wobec nas politykę faktów dokonanych, a dalej
nie było już rady, trzeba było działać. Dzięki. Ale tak naprawdę nie chciałbym
osiągnąć topu w wazeliniarstwie, tylko w edukacji filmowej, więc…
Na FB ktoś
umieścił zdjęcie ankiety, gdzie widniało, że „po raz pierwszy warsztaty były ważniejsze
od festiwalu”. Nie zgadzam się z tym do
końca. Dla mnie filmy, które uwielbiam oglądać, to także poczucie misji w tworzeniu
widza, który nie zadowoli się wysokobudżetowymi wizualnymi fajerwerkami, ale
będzie oczekiwał od twórców więcej; że nie da się zmanipulować i będzie
świadomy. Jak wrócę we wrześniu z techno westernem "Legenda Kaspara Hausera" Davida Manuliego z muzyką
Vitalica to znowu zadziwię moich idących w zaparte kinomanów. Ale to nie
pierwszy raz, zaręczam, gdy film stawał się będzie dla nas pretekstem do
głębszych refleksji, bo dzięki wyjazdom na seanse NHEF staje się to normą. Dla
mnie edukacja filmowa jest tym, co dzieje się na przecięciu linii, które przez
wiele lat biegły równolegle, a dziś falują i krzyżują się ze sobą –
nauczycielskiego powołania i fascynacji kinem. Nie zrezygnuję z tego, nawet jak
będą mi wciskać, że to poza podstawą programową, przykro mi ;)
Co do
naszego filmu, to oczywiście mogło być lepiej i czuję niedosyt. Niemniej pewne
fragmenty są świetne. Mam trochę satysfakcji durnej, że pan , mówiący nie
wprost do kamery, tak ładnie mi wyszedł, choć Maciek twierdził, że to zły
pomysł, ale chciałem „obcego”, romantyka i wyszło. IMHO. Brakło chyba
całościowej koncepcji, która ujawniła się w innych filmach, gdzie sfilmowano
wiersze. Postawiliśmy na muzeum osobliwości, a dziś poszedłbym w filmowanie
nnowohoryzontowego, wrocławskiego lata. Cenna lekcja i świetny pomysł na
zajęcia ten wiersz podzielony na głosy. Mam zamiar dawać to zadanie na
zaliczenie i stworzyć kolekcję tego typu filmów (jeden wiersz z danej epoki na rok). Myślę, że ten prosty, atrakcyjny przymus, zachęci do kręcenia i
powstanie grupa, która się w tym odnajdzie. Najlepsze filmy chciałbym Wam
pokazać.
Poza tym
organizuję konkursy filmowe i w związku z tym umiejętność formułowania krytycznych ocen i dyskusje
o filmach są bardzo cennym doświadczeniem, które przywiozłem z warsztatów. Nie miałem
w tym doświadczenia, a przecież najważniejsze w naszym zawodzie to wiedzieć, co
się mówi. No i na koniec – warsztaty we Wrocławiu to
wyjątkowa propozycja dla nas, nauczycieli. Jaka szkoda, że tak rzadko mamy szansę
na taką wymianę doświadczeń i doskonalenie. Tym większe dzięki dla Was-
Karolino, Maćku, Karolu, Kamilo ( brakowało nam Ciebie). Jesteście wyjątkowi. Te kilka dni we Wrocławiu
to najbardziej inspirujący dla mnie czas, który naprawdę zmienia moją
perspektywę widzenia, czym może stać się szkoła. W sumie nie mam słów, żeby
dziękować. Mogę jedynie planować kolejne działania, żeby to, co się zadziało, przekuć w codzienną praktykę.
PS. Jeśli znaleźliście
dziwne komentarze pod swoimi filmami, to informuję, że to moja sprawka.
Zrezygnowałem z planu obdarowania każdego filmu taką dziwną recenzją po tym jak
kilkakrotnie zgłoszono to jako „spam”. Jeśli uraziłem – przepraszam. Miał to być
żart, płynący z sympatii do Was i do tego, co zrobiliście.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz