zdjęcie okładki i recenzja lubimyczytac.pl Autor recenzji: lapsus
Vernon Subutex, paryski sprzedawca płyt i bywalec salonów, ma już na karku piąty krzyżyk. Mimo to lubi biały proszek, alkohol, fajki, blanty i przede wszystkim muzykę. Niestety powoli traci pieniądze, pracę, przyjaciół, w końcu swojego dobrodzieja, którą jest gwiazda rocka dzięki zasobności portfela utrzymująca Vernona na powierzchni. Bohater zaczyna tonąć, a powieść jest zapisem szybkiego schodzenia na dno i samotności w paryskim tłumie. A tłum ten w wydaniu Despentes to prawdziwy magazyn osobliwości.
Virgine Despentes jest w Polsce znana jedynie z cyklu esejów wydanych w tomie „Teoria King Konga” przez Fundację Feminoteka. Może to jednoznacznie lokalizować autorkę jako pisarkę zaangażowaną po feministycznej stronie barykady. Cieszyłem się, że czytając „Vernona” nie musiałem mierzyć się z teoriami feministycznymi, gender, queer, LGBT itp. To wszystko tam jest, ale ta powieść to symfonia albo jak słusznie zauważył rosyjski teoretyk literatury, Michaił Bachtin, powieść-polifonia, gdzie na równych prawach wybrzmiewa wiele głosów, które niejednokrotnie stoją wobec siebie w radykalnej opozycji.
Tak często widzimy awersję do takiego stawiania sprawy, ukazywania prawdy w literaturze jako dyskursu. Współczesna powieść jest w zasadzie monologiem, wyrażeniem pewnej określonej prawdy, prawdy będącej prawdą autora. Szczególnie wyraźne jest to widoczne w polskiej literaturze, gdzie polaryzacja światopoglądowa służy zdefiniowaniu „właściwej” postawy pisarskiej i od razu wiadomo, kto ma chwalić, a kto ganić dzieło. Właśnie to jest siłą „Vernona Subutexa”, że Despentes rezygnuje ze swojej prawdy, co nie oznacza, że brak tutaj elementów, które możemy utożsamiać z postawą autorki. Laski tutaj ładują po pyskach nazioli, kobiety są silne, prą do przodu jak buldożery, są opisane konstelacje transowo-gejowskie, ale jest pewna rzecz, która wszystko to zrównuje – to poczucie dojmującej samotności, że przychodzi taki moment, gdy nie ma już nikogo przy nas, gdy każda relacja staje się żebraniną. I nie pomoże tutaj WOŚP ani Caritas, bo sami sobie nie jesteśmy w stanie pomóc.
Subutex to farmaceutyk stosowany przy leczeniu uzależnień – w Polsce, z tego co udało mi się ustalić, niedozwolony, ale we Francji legalny. Tytuł można zinterpretować jako odejście od życia bogatego w psychodeliczne doświadczenia, zejście na margines po to, by zobaczyć świat od innej strony, świat uboższy ale czystszy. Despentes, podobnie jak tytułowy Vernon, zajmowała się sprzedażą płyt, eksperymentowała z seksem i substancjami, dlatego odczytałem tę powieść jako grę prowadzoną między autorką, narratorem a bohaterem. Czy ta gra wciągnie czytelnika? Nie mam co do tego najmniejszej wątpliwości, a duża w tym zasługa tłumacza – Jacka Giszczaka. To dzięki niemu podążamy przez meandry labiryntu Vernona nie mogąc odłożyć książki ani na chwilę, bo ta historia wciąga na samo dno.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz