Książki
2019
Krótki
ranking – tylko 5 tytułów, które zapadną mi w pamięć
1
„Korekty' Johnatan Franzen Spotkanie z prozą Jonathana Franzena
okazało się być wielką radością czytelnika. Franzen niby
przedstawia tylko relacje rodzinne, ale liczy się ten sposób, ten
"wjazd" w psychikę i życie członków rodziny Lambertów
z St. Jude. Ta niesamowita empatia i umiejętność wczucia się w
każdego z bohaterów "Korekt" napełnia tę prozę życiem
i autentycznością, a przede wszystkim generuje narracyjną
sprawność i spójność. Wszystko to czyni Franzena spadkobiercą
tradycji wielkiej amerykańskiej powieści: Faulknera, Steinbecka,
McCarthy'ego.
Głębokie
studium samego siebie. Do podawania w małych dawkach.
- Philip K. Dick „Valis”
Książka, która przywraca wiarę.
- Michel Houllebecq „Serotonina”
Chyba dlatego, że to o gościu w moim wieku, uważam, że to najwybitniejsza książka Houellebeqca. To jest jedyna, jaką znam, powieść o kryzysie wieku średniego, która do mnie przemówiła, w dodatku powieść tak silnie uzależniająca. Taki fightclub dla loserów przed 50-tką. Roztrzaskane miłości, roztrzaskane życie, gdy minęło się rubikon. I pytanie co robić? Z tej książki emanuje skrajna, bezbrzeżna samotność. Houellebecq znowu nie pozostawia złudzeń, że w pogoni za wolnością Europa wpadła w zasadzkę dekadencji, gdzie nawet życie przestaje mieć znaczenie - można być albo nie być. Jak u Szekspira. A najlepiej zażyć captorix, żeby podnieść poziom serotoniny i zniszczyć libido. I ta tęsknota za Bogiem i wiarą, że to cierpienie ma sens i znajduje ukojenie w miłości absolutnej. Od "Mapy i terytorium" H. zwraca się konsekwntnie ku chrześcijańskim korzeniom Europy. Bo to są korzenie, a żaden świadomy organizm nie jest w stanie funkcjonować bez korzeni, bez swej tożsamości
- Zygmunt Haupt „Pierścień z papieru”
Otchłań
poetyckiej prozy, w której można pływać bez końca, wracając i
zaczynając znów i znów.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz