okładka www.wydawnictwoliterackie.pl
Dziewczyno, przecież ty nie pamiętasz prl-u
Jest początek lat 70-tych . Nadchodzi epoka Gierka. Nie znany bliżej nikomu Dawid Bowie wysiada na dworcu – to ostatni przystanek kolei transsyberyjskiej - i spaceruje po Warszawie kilkadziesiąt minut. W księgarni kupuje kilka płyt – m.in. album zespołu „Śląsk”. Tak powstaje znany z ponurości utwór „Warsaw” i legenda o nieformalnej wizycie Bowiego w stolicy prl-owskiej Polski.
No i jest Masłowska, która przepoczwarza tę legendę na swój genialny sposób. Jej utwory zawsze były dramatyczne, a nawet operetkowe, na swój hip-hopowy style. Bo świadomie, czy nieświadomie, ale te konwencje przeszyte są groteską i folklorem. Z reguły jest to folklor miejski, przeniknięty duchem „urban legends” – tutaj reprezentuje te legendy dusiciel kobiet. Brzmi to wszystko wesołkowato i smutno zarazem, jakby ludowa operetka przeistaczała się w tragiczną operę „Halka”, tyle że w „Warszawie”, a Bowiego tyle, co trwał jego spacer po Warszawie.
Trochę z mitów prlowskich utkana jest ta drama, z wyobrażeń o rodzicach, może dziadkach jak to się do Warszawy ze wsi przeprowadzili. To mogliby być raczej moi rodzice z początku lat 70-tych, ale, wiadomo, różnie bywa. I że Warszawa prlowska to jednak wieś była. Nie dziwne zatem, że ten folklor taki przaśny, szary i monotonny tutaj. Zamiast wiejskiej chaty – betonoza. I są momenty, jest inicjacja kobieca w duchu gender i stylu socrealnym.
Dziewczyna, która nie pamięta prl-u, daje nam tę energetyczną operetkę w sosie tragifarsy, bo myśli o korzeniach, o tożsamości, o tożsamości kobiet – co da się wycisnąć z legendy o wizycie Bowiego w Warszawie na początku lat 70-tych?
No, kocham ten perwersyjny styl, który zaciera to, co śmieszne i to, co straszne; że zrazu śmieszy, by za chwilę straszyć - postwojenny folklor ze stalinowskich, grubych murów nim nastała epoka wielkiej płyty.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz