Mieszkania
Wiesław Myśliwski
ma 87 lat. Czy można tak pisać w tym wieku? „Ucho igielne” ,
najnowsza powieść tego pisarza, jest odpowiedzią na to nurtujące
pytanie. Wydawało mi się, że „Ostatnie rozdanie” to pożegnanie
z literaturą, rozliczenie z życiem, ale takim rozliczeniem jest
każda powieść autora „Kamienia na kamieniu”. Dlatego trudno zarzucić "Uchu igielnemu" powielanie tych samych motywów– starość,
powrót do dzieciństwa, młodości, refleksja, dlaczego właśnie
tak potoczyło się nasze życie, na ile mieliśmy na nie wpływ, na
ile niósł nas prąd rzeczywistości. To zawsze, od samego początku
było obecne w prozie Myśliwskiego.
Ale nie ważne co,
ważne jak. A nikt jak Myśliwski nie potrafi budować specyficznej
oniryczności, płynącej z rzeczywistości, nikt też jak Myśliwski
nie porafi z jednej strony ukazać zmiany realiów, a z drugiej
pokazać, że mimo tych zmian w istocie swej życie pozostaje jedno
– nieustającą zagadką po co ono jest. Ta refleksja jest także
bardzo widoczna w „Uchu igielnym”. Istotą tej książki, tak jak
innych dzieł tego autora, pozostaje dla mnie umiejetność łączenia
poetyckiego opisu z realizmem. Ów poetycki opis pozwala wyjść
czytelnikowi poza ramy określonego czasu i przestrzeni, dostrzec
uniwersalny wymiar jednostkowego doświadczenia.
To uniwersalne
doświadczenie ma w „Uchu igielnym” wymiar miejsc, mieszkań, przez które przewinęło się życie bohatera-narratora. Kolejne
mieszkania i ludzie, z którymi tam się spotkał, ponowne
zetknięcia, które niczego nie weryfikują a raczej wprowadzają
jeszcze większy zamęt w pamięci. Człowiek w „Uchu igielnym’
staje się się bezradny wobec samego siebie i z jeszcze większą
mocą pojawia się pytanie – kim jestem, czym było moje życie?
W tych niezliczonych
zagadkach życia na pierwsze miejsce wysuwa się marzenie miłości.
Tak - „Ucho igielne” to baśń o poszukiwaniu miłości,
niezależnie od miejsc, od czasu, od tego, co robimy w życiu. I do
tego powraca człowiek, na to nieustannie czeka, a cała reszta staje
się bez znaczenia. To uniwersalne pragnienie miłości, miłości
tradycyjnej i przestarzałej w ujęciu Myśliwskiego, miłości
odartej z obyczajowych kontekstów współczesności, jest dla mnie
tym tytułowym „Uchem igielnym” - że łatwiej wielbłądowi itd.
niż dostąpić nam miłości. I nie wiem jak to się dzieje, że
tylko Wiesław Myśliwski umie wypowiadać te banalne, górnolotne
prawdy, odmienione już przez wszystkie przypadki i czasy, bez
poczucia zażenowania i wstydu.