Bakcyl czerwonej zarazy
A ja myślałem, że to śmieci,
Że to gówno z nieba leci,
A to sowieci! Sowieci!
Kryj się, kryj!
Fragmenty
tekstu pochodzą z piosenki „Sowieci” zespołu Kult, słowa te są
przeróbką tekstu Kornela Makuszyńskiego „Ej, dziewczyno, ej, niebogo”,
który powstał między 1914 a 1920 r. (
http://bibliotekapiosenki.pl/Ej_dziewczyno_ej_niebogo)
Piotr
Zychowicz, naczelny prowokator RP, po książce „Żydzi”, gdzie tytułowi
bohaterowie nie zostali ukazani jedynie w glorii ofiar holokaustu, wydał
książkę „Sowieci”. Dzieło to, podobnie jak „Żydzi” jest kompilacją
wywiadów i artykułów na tytułowy temat. Pierwsza część to „Rozmowy o
Sowietach” - cykl wywiadów, które w większości ukazały się wcześniej w
prasie. W dalszych częściach czytelnik otrzymuje teksty, które są
gawędami historycznymi, ukazującymi temat z różnych perspektyw: wrogów
komunizmu - „Antysowieci”, działania komunistycznych służb wywiadowczych
- „Długie macki GPU”, rozważań na temat stalinizmu - „Obca planeta”
oraz eksterminacji Polaków przez władze komunistyczne „Cel: Polacy”.
„Żydzi” i „Sowieci” zostały wydane przez Rebis i tworzą cykl
p.t.„Opowieści niepoprawne politycznie”.
O ile w kontekście
„Żydów” mówienie o „niepoprawności” było pełnoprawne, to w przypadku
„Sowietów” trudno zakładać, że ukazanie tematu może mieć demaskatorski
charakter. W oficjalnej wykładni historycznej każdej „normalnej” opcji
system komunistyczny jest uznany za zbrodniczy, szczególnie w jego
stalinowskiej odmianie.
Z artykułów i wywiadów Zychowicza wyłania
się jednak nieco inna ocena komunizmu. Wskazuje on na aktualność
„sowietyzowania” kultury europejskiej poprzez zjawisko zwane potocznie
„lewactwem” i nie ogranicza on tego stanu jedynie do krajów byłego ZSRR.
Otóż wielu intelektualistów i polityków zaraziło się ideami powszechnej
„sprawiedliwości i równości”, za którymi stały mechanizmy dochodzenia
do władzy sił lewicowych w całej Europie, które pośrednio czerpały swe
wzorce z idei sowieckiej. Tak zwany socjalizm z ludzką twarzą stał się
idee fix całej Unii Europejskiej. Marzenie o „nowym wspaniałym” lewackim
świecie stało się w dużej mierze faktem. Zaprzeczono wartościom
patriotycznym i narodowym, doszło do uniwersalizacji systemu wartości,
negując zarazem normy etyki chrześcijańskiej, które wcześniej stanowiły
podwaliny europejskiego ładu. Dziś, w obliczu wielu zagrożeń, kultura
Zachodu jest bezradna i nie ma się do czego odwołać. Jest to na rękę
pogrobowcom Stalina, którzy odżywają jako postsowieckie zombie i
wykonują swój zwycięski „walking dead”, by zamienić nas w żywe trupy
historii.
Zychowicz sięga do źródeł. Pokazuje jak w imię wolności,
nowego, lepszego ładu, odbiera się człowiekowi podmiotowość. I odbiera
się ją do dziś, mówiąc, że tradycyjne wartości nie istnieją, że dobrem
nazywamy to, czego oczekują od nas inni, że ojczyzna i tradycja są
wymysłem ciemnogrodu. A przecież bez patriotyzmu i bez tradycji Polska
umarłaby jeszcze zanim się narodziła. To w myśli o Polsce przetrwały
zarodniki naszej ojczyzny wbitej klinem między dwa mocarstwa, od wieków
drących ze sobą koty w zmieniających się historycznych dekoracjach.
Dziś
nie ma rusyfikacji czy germanizacji, jest za to „lewizacja”, pochodna
sowietyzacji – przekonanie, że jasna strona mocy to ta, gdzie aborcja,
feminizm, tolerancja seksualna, kosmopolityzm. Po drugiej stronie muru
jest faszyzm, nienawiść, antysemityzm, ksenofobia, gwałt wobec kobiet.
Wybór należy do ciebie! Otóż w takim układzie pojęć nie ma wyboru! Nie
ma pluralizmu! Nie ma demokracji! Tylko jeśli będziemy mogli wybierać i
opowiadać się po określonej stronie, albo tworzyć swoją własną stronę,
tylko wtedy będzie możliwy dialog. Jeśli coś, z czym się nie zgadzam,
będzie podlegać stygmatyzacji (takie modne słowo ostatnio), wtedy
właśnie będzie rodzić się nienawiść i mur niezrozumienia. Zychowicz w
tej trudnej sytuacji jawi mi się jako postać pozytywna, ponieważ
prowokuje dyskusje każdej ze stron, nie istnieją dla niego historyczne
tabu i poprawności ani lewackie, ani prawackie. Piotr Zychowicz mówi, co
myśli i podejmuje dyskurs z każdym, kto chce rozmawiać. To jest w jego
pisaniu najważniejsze.
Bakcyl sowiecki przetrwał i dalej mutuje,
dostosowuje się do dzisiejszych warunków, narzuca swoje widzenie świata,
bo ma ta choroba coś z fatamorgany, z majaków strachu, że przyjdą, że
podpalą, pozabijają. Sam zaś czyni spustoszenie w naszym świecie, który
stał się intelektualnie leniwy i potrzebuje jasnych etykietek dla
dobrego samopoczucia, które jest tylko chwilowym uśmierzeniem obaw i
oszukiwaniem organizmu. Zychowicz wyzywa nas w pojedynku na prawdę,
zmuszając nas byśmy poddali redefinicji wszystko, co wklepano nam do
głowy w szkołach oraz przez rozmaite media. Historia dla autora
„Sowietów” jest nauką okrutną i najpotrzebniejszą. Tylko dzięki niej
będziemy mogli znaleźć szczepionkę, po której może nie będziemy czuć się
zbyt dobrze, ale dzięki której przetrwamy.
Poza wszystkim Piotr
Zychowicz jest doskonałym gawędziarzem, co szczególnie widać w tekstach,
które nie są wywiadami i to sprawia, że książki jego czyta się z pasją i
prowokują one do samodzielnego myślenia.
A ja myślałem, że to trzewik, że to kryty słomą chlewik
A to bolszewik, bolszewik! Kryj się, kryj!