Dom (zly)

Dom (zly)

piątek, 2 maja 2014

Recenzja książki "Opowieści graficzne" Juliana Antoniszczaka - wyd. Ha!art

                                                                         oficjal rec LC

Z postacią Juliana Antonisza zetknąłem się w latach 80. Pamiętam z dzieciństwa niesamowity świat jego filmów, które nie przypominały niczego, co do tej pory widziałem. Film animowany kojarzył mi się wtedy z kreskówkami w stylu Bolka i Lolka czy Walta Disneya. Non-camerowy świat Antonisza był na tym tle zjawiskiem przedziwnym – niepokojącym i niesamowitym. Obrazy namalowane bezpośrednio na taśmie filmowej tworzyły przedziwne fantasmagoryczne wizje i w połączeniu z dadaistyczną narracją były czymś zupełnie niespotykanym. Były to filmy, które wydawały mi się dziwne, ale jednocześnie pociągające swoim unikalnym klimatem.
Wykonanie komiksu jest jest jak robienie filmu. Każda plansza to scena, rysownik patrzy na swój obraz jakby był uzbrojony okiem kamery. Rysunki muszą wyrażać dynamikę i ekspresję charakterystyczną dla sztuki filmowej. Podstawą komiksu jest scenariusz rozrysowany na szczegółowy story-board. Wszystko to sprawia, że sztuka komiksowa stoi bardzo blisko X Muzy, moim skromnym zdaniem możemy ją traktować jako poprzedniczkę sztuki filmowej. Właśnie o komiksach jako pomyśle na scenariusz jest książka, a w zasadzie komiksowy album – Julian Józef Antonisz „Opowieści graficzne”.
Juliana Antonisza (właśc. Juliana Antoniszczaka), zmarłego przedwcześnie w 1987 roku filmowca, charakteryzowało wyjątkowe podejście do tematyki filmowej. Dla tego artysty kamera, która w powszechnym rozumieniu jest bezwzględnym elementem dla powstania filmu, była przeszkodą, oddzielała twórcę od filmowego dzieła. Malowanie obrazów bezpośrednio na taśmie filmowej było więc dla artysty czymś więcej niż techniką tworzenia. Ingerencja w tkankę taśmy filmowej była elementem konstytutywnym dla samego aktu twórczego. Takie właśnie podejście zawarł artysta w swoim manifeście non-camerowym. Samo tworzenie w tym ujęciu stawało się aktem sztuki.
Żmudna praca nad dziełem wydaje się w tym przypadku podobna do misternego układania mandali. Dziesięciominutowy film to około 20 000 mikro obrazów namalowanych, klatka po klatce, na taśmie filmowej. Na ten mnisi trud tworzenia stać było tylko wyjątkowego artystę i takim artystą, człowiekiem poświęconym bez reszty swemu dziełu był Julian Józef Antoniszczak.
Album zawiera cztery komiksy, z których jeden, „Pierony”, jest obrazkowym scenopisem do filmu, który nigdy nie powstał. Dzieła zawarte w albumie są bardzo różnorodne, a przede wszystkim doskonale oddają groteskowo-ironiczny styl autora. Wydawnictwo to może być ciekawym uzupełnieniem dla fanów twórczości Antonisza, ale może być też traktowana jako wstęp do zapoznania się z wyjątkowym dorobkiem artysty.
Wydawnictwo Ha!art zdążyło nas już przyzwyczaić do absolutnej perfekcji edytorskiej. Tak jest i tym razem. „Opowieści graficzne” są po prostu bibliofilskim rarytasem i chociaż cena. 59 zło, może wydawać się spora, to zaręczam, że otrzymujemy za nią produkt doskonały, za co należą się podziękowania Wydawcy przez duże W.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz