oficjal rec LC
Z postacią Juliana Antonisza zetknąłem się w latach 80. Pamiętam z
dzieciństwa niesamowity świat jego filmów, które nie przypominały
niczego, co do tej pory widziałem. Film animowany kojarzył mi się wtedy z
kreskówkami w stylu Bolka i Lolka czy Walta Disneya. Non-camerowy świat
Antonisza był na tym tle zjawiskiem przedziwnym – niepokojącym i
niesamowitym. Obrazy namalowane bezpośrednio na taśmie filmowej tworzyły
przedziwne fantasmagoryczne wizje i w połączeniu z dadaistyczną
narracją były czymś zupełnie niespotykanym. Były to filmy, które
wydawały mi się dziwne, ale jednocześnie pociągające swoim unikalnym
klimatem.
Wykonanie komiksu jest jest jak robienie filmu. Każda plansza to
scena, rysownik patrzy na swój obraz jakby był uzbrojony okiem kamery.
Rysunki muszą wyrażać dynamikę i ekspresję charakterystyczną dla sztuki
filmowej. Podstawą komiksu jest scenariusz rozrysowany na szczegółowy
story-board. Wszystko to sprawia, że sztuka komiksowa stoi bardzo blisko
X Muzy, moim skromnym zdaniem możemy ją traktować jako poprzedniczkę
sztuki filmowej. Właśnie o komiksach jako pomyśle na scenariusz jest
książka, a w zasadzie komiksowy album – Julian Józef Antonisz „Opowieści
graficzne”.
Juliana Antonisza (właśc. Juliana Antoniszczaka), zmarłego
przedwcześnie w 1987 roku filmowca, charakteryzowało wyjątkowe podejście
do tematyki filmowej. Dla tego artysty kamera, która w powszechnym
rozumieniu jest bezwzględnym elementem dla powstania filmu, była
przeszkodą, oddzielała twórcę od filmowego dzieła. Malowanie obrazów
bezpośrednio na taśmie filmowej było więc dla artysty czymś więcej niż
techniką tworzenia. Ingerencja w tkankę taśmy filmowej była elementem
konstytutywnym dla samego aktu twórczego. Takie właśnie podejście zawarł
artysta w swoim manifeście non-camerowym. Samo tworzenie w tym ujęciu
stawało się aktem sztuki.
Żmudna praca nad dziełem wydaje się w tym przypadku podobna do
misternego układania mandali. Dziesięciominutowy film to około 20 000
mikro obrazów namalowanych, klatka po klatce, na taśmie filmowej. Na ten
mnisi trud tworzenia stać było tylko wyjątkowego artystę i takim
artystą, człowiekiem poświęconym bez reszty swemu dziełu był Julian
Józef Antoniszczak.
Album zawiera cztery komiksy, z których jeden, „Pierony”, jest
obrazkowym scenopisem do filmu, który nigdy nie powstał. Dzieła zawarte w
albumie są bardzo różnorodne, a przede wszystkim doskonale oddają
groteskowo-ironiczny styl autora. Wydawnictwo to może być ciekawym
uzupełnieniem dla fanów twórczości Antonisza, ale może być też
traktowana jako wstęp do zapoznania się z wyjątkowym dorobkiem artysty.
Wydawnictwo Ha!art zdążyło nas już przyzwyczaić do absolutnej
perfekcji edytorskiej. Tak jest i tym razem. „Opowieści graficzne” są po
prostu bibliofilskim rarytasem i chociaż cena. 59 zło, może wydawać się
spora, to zaręczam, że otrzymujemy za nią produkt doskonały, za co
należą się podziękowania Wydawcy przez duże W.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz