Magdalena Grzebałkowska grzebie w ranie. W opisie mówi co innego, niż
opisuje w książce. Jeśli jest to książka o miłości, to o miłości
Beksińskiego do sztuki.
Zdzisław to demiurg. Człowiek zamknięty w swoim świecie, dookoła niego na orbitach poruszają się satelity rodziny i przyjaciół. Ważną postacią jest tutaj przyjaciel artysty, Piotr Dmochowski, tak samo jak Zdzisław, autysta sztuki. Żona Zofia i syn Tomasz lewitują tutaj wokół obrazów Zdzisława. Artysta jest bezkompromisowy. Nosi w sobie poczucie winy wobec żony i syna, jednak każdym swoim dziełem mówi - nie podchodźcie bliżej. Łagodnośĉ Zdzisława jest łagodnością człowieka opętanego przez demona sztuki.
Zdzisławowi autorka poświęciła najwięcej miejsca i są to miejsca pisane na kolanach. W książce panuje aura bezkompromisowego artysty, perfekcjonisty w każdym artystycznym zakamarku. Prawdziwym złym duchem, dławiącym Tomasza, jest demon wielkiej sztuki, który żył w domu Beksińskich. Tomasz nie mógł uwolniċ się od tego upiora przez całe życie, nie mógł dorównaċ geniuszowi opętanego ojca. Sam został wampirem, gdy demon Zdzisława zapuścił kły w jego duszę.
Zofia to tajemnica. Targa na sobie ciężar geniusza i schizy syna. W książce praktycznie milczy. Syn rzyga – rzyga na rzeczywistośċ, rzyga na ojca i matkę, rzyga na kobiety, rzyga na siebie. Do samego końca. Radiowy mikrofon nie daje szans na wyzwolenie. Tomasz zaraża swoich wyznawców, tych, których także dławią demony - demony rodzinnych traum.
Zofia milczy.
Zdzisław płaci. Płaci straszną cenę - za poddanie się złym duchom, bez których nie byłoby jego obrazów.
Kto jest w stanie pojąċ sens tej walki. Czy genialne obrazy, które pozostały, tłumaczą wszystko?
„Beksińscy. Portret podwójny.” to jedna z najlepszych książek literatury faktu, jakie kiedykolwiek czytałem. Książka, która próbuje kłamaċ, ale i tak mówi prawdę. Książka bardziej o relacjach, których, jak w przypadku Zofii, musimy się domyslaċ, niż o wybitnym artyście. To satelity Beksińskiego, jego syn, żona, przyjaciele, mówią nam więcej o jego demonach niż on sam.
Zdzisław to demiurg. Człowiek zamknięty w swoim świecie, dookoła niego na orbitach poruszają się satelity rodziny i przyjaciół. Ważną postacią jest tutaj przyjaciel artysty, Piotr Dmochowski, tak samo jak Zdzisław, autysta sztuki. Żona Zofia i syn Tomasz lewitują tutaj wokół obrazów Zdzisława. Artysta jest bezkompromisowy. Nosi w sobie poczucie winy wobec żony i syna, jednak każdym swoim dziełem mówi - nie podchodźcie bliżej. Łagodnośĉ Zdzisława jest łagodnością człowieka opętanego przez demona sztuki.
Zdzisławowi autorka poświęciła najwięcej miejsca i są to miejsca pisane na kolanach. W książce panuje aura bezkompromisowego artysty, perfekcjonisty w każdym artystycznym zakamarku. Prawdziwym złym duchem, dławiącym Tomasza, jest demon wielkiej sztuki, który żył w domu Beksińskich. Tomasz nie mógł uwolniċ się od tego upiora przez całe życie, nie mógł dorównaċ geniuszowi opętanego ojca. Sam został wampirem, gdy demon Zdzisława zapuścił kły w jego duszę.
Zofia to tajemnica. Targa na sobie ciężar geniusza i schizy syna. W książce praktycznie milczy. Syn rzyga – rzyga na rzeczywistośċ, rzyga na ojca i matkę, rzyga na kobiety, rzyga na siebie. Do samego końca. Radiowy mikrofon nie daje szans na wyzwolenie. Tomasz zaraża swoich wyznawców, tych, których także dławią demony - demony rodzinnych traum.
Zofia milczy.
Zdzisław płaci. Płaci straszną cenę - za poddanie się złym duchom, bez których nie byłoby jego obrazów.
Kto jest w stanie pojąċ sens tej walki. Czy genialne obrazy, które pozostały, tłumaczą wszystko?
„Beksińscy. Portret podwójny.” to jedna z najlepszych książek literatury faktu, jakie kiedykolwiek czytałem. Książka, która próbuje kłamaċ, ale i tak mówi prawdę. Książka bardziej o relacjach, których, jak w przypadku Zofii, musimy się domyslaċ, niż o wybitnym artyście. To satelity Beksińskiego, jego syn, żona, przyjaciele, mówią nam więcej o jego demonach niż on sam.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz