Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 26 stycznia 2016

Kilka refleksji po filmie Syn Szawła " Laszlo Nemesa

Syn Saula

Idziesz do komory, pilnujesz tych ludzi, przeszukujesz kieszenie ich płaszczy. W tle słyszysz krzyki komanda, w tle słyszysz krzyki gazowanych ofiar.

To nie tak, że widzisz to, co widział tytułowy Szaweł. Wolę imię Saul. Wolałbym, żeby ten film nazywał się „Syn Saula”. Po co mieszać porządki, doszukiwać symboli, nadinterpretować? Ten film jest sterylny. Jak piekło.

W „Synu Saula” chodzi o porządek. Wszystko dąży tutaj do bycia na swoim miejscu – nagie ciała ofiar pozostają za mgłą. Są tylko niepotrzebnymi elementami, które trzeba uprzątnąć.

Wszystko dzieje się w tym filmie w biegu i krzyku. Zawężona przestrzeń kadru potęguje klaustrofobię ukazanej egzystencji. Każda chwila może być ostatnią, wszystko zostało tutaj skrócone, upchane, zgęszczone. Tak jak upchane zostały ciała w komorach.

To nie tak, że widzisz to, co widział tytułowy Saul. Ty chodzisz za nim. Przyglądasz mu się. Jesteś na nim skoncentrowany, dlatego nie widzisz ostro wszystkiego , co dookoła; dlatego ciała pozostają za mgłą. Jesteś świadkiem. :Przybyłeś do tego świata na około 2 godziny. Ale co to za świat?

Ten świat dąży do czystości. Anus mundi. Trzeba wysrać to, co nie ma prawa tu być, to, co skażone. Czy skażenie ma swój koniec? Nie, ten świat dąży do anihilacji. Czystość to pustka. Pustka, która nigdy nie nastanie, bo zawsze coś zacznie buzować w najbardziej odległym końcu wszechświata, szykować kolejne formy żywej materii, która czyni zamęt w zimnej ciszy kosmicznej nocy.

„Pojęcia są tylko wyrazami”. Wierzyliśmy w słowa takie jak milość i dobro. Ale zło jest tam, gdzie nie ma dobra (Augustyn). Tam, gdzie nie ma dobra, nie ma nic. Pozostaje tylko dążenie do pustki, do braku, do ciszy. Zło jest pustką, brakiem, nieobecnością.

Ten film nie boli. Pozostaje zimny, nie ma w nim miejsca na żal i łzy. I tacy stajemy się tutaj przez te dwie godziny. W obliczu śmierci i pustki, która nas przeraża, więc czyni niemymi. Piekło jest tam, gdziestajemy się niepotrzebni, choćbyśmy gorliwie i posłusznie spełniali każdy rozkaz pustki.

Czy nie ma nadziei? To jest film o nadziei. O nadziei, że absurd piekła można przełamać absurdem wiary. Że, wydawałoby się puste gesty, nadają sens nawet temu światu. Pogrzeb syna Saula jest irracjonalnym cudem, który wydziera nas z otchłani głuchej rozpaczy. Ku pojęciom, które są trwalsze niż pustka, bo trwają poza nią.

„Syn Saula' jest kolejnym arcydziełem kina neomodernistycznego, które jest bliskie duchowi współczesnego kina wegierskiego z takimi twórcami jak Bela Tarr, Fred Kelemen, czy Kornel Mundruczo. Pozornie szybki składa się tylko z 80 długich ujęć. Film debiutanata Laslo Nemesa zbliża nas do prawdy o Holocauście także poprzez oszczedność środków, programową niechęć do epatowania obrazami kaźni.

Po dwóch godzinach wyszedłem z piekła, ale nigdy nie zapomnę, że tam wstąpiłem.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz