Syn Saula
Idziesz do komory, pilnujesz tych
ludzi, przeszukujesz kieszenie ich płaszczy. W tle słyszysz krzyki
komanda, w tle słyszysz krzyki gazowanych ofiar.
To nie tak, że widzisz to, co widział
tytułowy Szaweł. Wolę imię Saul. Wolałbym, żeby ten film
nazywał się „Syn Saula”. Po co mieszać porządki, doszukiwać
symboli, nadinterpretować? Ten film jest sterylny. Jak piekło.
W „Synu Saula” chodzi o porządek.
Wszystko dąży tutaj do bycia na swoim miejscu – nagie ciała
ofiar pozostają za mgłą. Są tylko niepotrzebnymi elementami,
które trzeba uprzątnąć.
Wszystko dzieje się w tym filmie w
biegu i krzyku. Zawężona przestrzeń kadru potęguje klaustrofobię
ukazanej egzystencji. Każda chwila może być ostatnią, wszystko
zostało tutaj skrócone, upchane, zgęszczone. Tak jak upchane
zostały ciała w komorach.
To nie tak, że widzisz to, co widział
tytułowy Saul. Ty chodzisz za nim. Przyglądasz mu się. Jesteś na
nim skoncentrowany, dlatego nie widzisz ostro wszystkiego , co
dookoła; dlatego ciała pozostają za mgłą. Jesteś świadkiem.
:Przybyłeś do tego świata na około 2 godziny. Ale co to za świat?
Ten świat dąży do czystości. Anus
mundi. Trzeba wysrać to, co nie ma prawa tu być, to, co skażone.
Czy skażenie ma swój koniec? Nie, ten świat dąży do anihilacji.
Czystość to pustka. Pustka, która nigdy nie nastanie, bo zawsze
coś zacznie buzować w najbardziej odległym końcu wszechświata,
szykować kolejne formy żywej materii, która czyni zamęt w zimnej
ciszy kosmicznej nocy.
„Pojęcia są tylko wyrazami”.
Wierzyliśmy w słowa takie jak milość i dobro. Ale zło jest tam,
gdzie nie ma dobra (Augustyn). Tam, gdzie nie ma dobra, nie ma nic.
Pozostaje tylko dążenie do pustki, do braku, do ciszy. Zło jest
pustką, brakiem, nieobecnością.
Ten film nie boli. Pozostaje zimny, nie
ma w nim miejsca na żal i łzy. I tacy stajemy się tutaj przez te
dwie godziny. W obliczu śmierci i pustki, która nas przeraża, więc
czyni niemymi. Piekło jest tam, gdziestajemy się niepotrzebni,
choćbyśmy gorliwie i posłusznie spełniali każdy rozkaz pustki.
Czy nie ma nadziei? To jest film o
nadziei. O nadziei, że absurd piekła można przełamać absurdem
wiary. Że, wydawałoby się puste gesty, nadają sens nawet temu
światu. Pogrzeb syna Saula jest irracjonalnym cudem, który wydziera
nas z otchłani głuchej rozpaczy. Ku pojęciom, które są trwalsze
niż pustka, bo trwają poza nią.
„Syn Saula' jest kolejnym arcydziełem
kina neomodernistycznego, które jest bliskie duchowi współczesnego
kina wegierskiego z takimi twórcami jak Bela Tarr, Fred Kelemen, czy
Kornel Mundruczo. Pozornie szybki składa się tylko z 80 długich
ujęć. Film debiutanata Laslo Nemesa zbliża nas do prawdy o
Holocauście także poprzez oszczedność środków, programową
niechęć do epatowania obrazami kaźni.
Po dwóch godzinach wyszedłem z
piekła, ale nigdy nie zapomnę, że tam wstąpiłem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz