Czy-czujemy?
Autor recenzji: lapsus
Tytuł książki: Nie wierz nikomu
Autor książki: Stanisław Czycz
oficjalna recenzja portalu
Krakowskie wydawnictwo Ha!art powraca po raz kolejny do prozy
jednego ze swoich ulubionych twórców – Stanisława Czycza, autora dziś
zapomnianego. Tym razem czytelnik otrzymuje do rąk wydaną w 1987 roku
powieść „Nie wierz nikomu”, która pierwotnie miała składać się z dwóch
części - „Bazy” i „Nadbudowy”, jednak część druga nigdy nie została
wydana, a w proponowanej przez Ha!art wersji otrzymujemy tylko jej
fragmenty, odnalezione w formie brulionów w domowym archiwum pisarza.
„Baza” to, cytując za wikipedią, ogół materialnych sił wytwórczych i wynikających z nich stosunków produkcji, charakterystyczny dla danej formacji społecznej. Nadbudowa natomiast to m.in. państwo i organy jego działania (administracja, wojsko, policja, sądy), instytucje wychowania i kształcenia, nauka, różne grupy wyznaniowe, rodzina i stosunki pokrewieństwa, prawo, moralność, sztuka, filozofia, doktryny polityczne i społeczne. W marksizmie zaś, który wprowadził oba te pojęcia, chodzi o zmianę, chodzi o przekształcenie zarówno stosunków produkcji, jak i elementów nadbudowy tak, aby tworzyły nowe społeczeństwo. Hasła marksistowskie stały u źródeł gospodarki socjalistycznej. W powieści „Nie wierz nikomu”, której akcja dzieje się niedługo po wojnie, właśnie w okresie zmian „bazy” i „nadbudowy”, autor prowadzi swoją grę, grę opartą głównie na języku, który jest właściwym generatorem tych zmian.
Narrator powraca również do czasów wojny i swojego dzieciństwa. Ten świat nie różni się tak bardzo od czasów stalinowskich. Bieda i głód z punktu widzenia bohatera wyglądają całkiem podobnie. Różnica ujawnia się w języku, ale też w myśleniu o języku. Poszukiwanie wroga systemu, wielkie hasła nie przystające do szarej rzeczywistości i ludzie, którzy mają wszystko gdzieś to cechy charakterystyczne tej rzeczywistości. „Baza” to przecież także Baza Remontowo-Produkcyjna Krakowskich Zakładów Kamienia Budowlanego, w której po wojnie pracował Czycz. W tym kontekście baza to rzeczywistość, prawda o świecie, a nadbudowa to kłamstwo socjalistycznej rzeczywistości. Narrator cały czas ucieka z tego świata, próbuje różnych taktyk, by przetrwać, ale tak naprawdę pragnie prawdy. Prawda ta jest prawdą języka, tego instrumentu, tworzącego jednocześnie dźwięki i znaczenia. Literatura staje się zatem drogą do prawdy a zarazem do autentyzmu i wyzwolenia. Po raz kolejny czytelnik zderza się z bazą (światem realnego socjalizmu) i nadbudową (językiem). Rozpięta na semantycznych sieciach gra narratora z czytelnikiem staje się drogą, w której celem nie jest zakończenie akcji lecz kształt życia. Zmiany rewolucyjne są zatem wypadkową tych semantycznych zderzeń i schodzą pod warstwę bazy i nadbudowy, stając się egzystencjalnym doświadczeniem jednostki w drodze do prawdy o samym sobie.
Proza Czycza to wielka sprawa jak mówił o literaturze, droga do prawdy, wyłaniająca się z języka świata i języka własnych myśli. Napisałem kiedyś o tej prozie przy okazji książki Piotra Mareckiego Czycz i filmowcy i jeszcze raz chciałbym powtórzyć te słowa: Czycz pragnął odtworzyć polifoniczność ludzkiej egzystencji, wyrazić skrajnie przeciwstawne byty w jednostkowym życiu, oddać charakter otaczającego człowieka szumu, opisać wrażenia pojedynczego człowieka funkcjonującego w tym egzystencjalnym szumie... Dla Czycza podmiotowość ludzka to wielogłos, gdzie jednostka wyłania się z rozmaitości myśli i doświadczeń, a forma staje się tylko chwilowym wyrazem owej jednostki.
„Nie wierz nikomu” to kolejny, już końcowy choć niedokończony, etap projektu wielkiej sprawy. W kontakcie z tym dziełem czytelnik może znów przekonać się, czym może być literatura - fragmentem prawdy, wyłomem, który podważa fundamenty fałszu, którym próbujemy oszukać sami siebie.
Tak dobrze znamy to z naszej rzeczywistości, także z kart twórców Ha!artu, którzy znają prawdę o świecie, nieważne – lewackim czy prawackim – i zawsze mają gotowy zestaw odpowiedzi, czym jest baza i jak powinna wyglądać nadbudowa. To także, a może przede wszystkim dla nich jest ta książka, powieść, której tytuł brzmi „Nie wierz nikomu”. Potem postawmy pytanie „czy-czujemy?” i poszukajmy prawdy o sobie i swoim języku.
„Baza” to, cytując za wikipedią, ogół materialnych sił wytwórczych i wynikających z nich stosunków produkcji, charakterystyczny dla danej formacji społecznej. Nadbudowa natomiast to m.in. państwo i organy jego działania (administracja, wojsko, policja, sądy), instytucje wychowania i kształcenia, nauka, różne grupy wyznaniowe, rodzina i stosunki pokrewieństwa, prawo, moralność, sztuka, filozofia, doktryny polityczne i społeczne. W marksizmie zaś, który wprowadził oba te pojęcia, chodzi o zmianę, chodzi o przekształcenie zarówno stosunków produkcji, jak i elementów nadbudowy tak, aby tworzyły nowe społeczeństwo. Hasła marksistowskie stały u źródeł gospodarki socjalistycznej. W powieści „Nie wierz nikomu”, której akcja dzieje się niedługo po wojnie, właśnie w okresie zmian „bazy” i „nadbudowy”, autor prowadzi swoją grę, grę opartą głównie na języku, który jest właściwym generatorem tych zmian.
Narrator powraca również do czasów wojny i swojego dzieciństwa. Ten świat nie różni się tak bardzo od czasów stalinowskich. Bieda i głód z punktu widzenia bohatera wyglądają całkiem podobnie. Różnica ujawnia się w języku, ale też w myśleniu o języku. Poszukiwanie wroga systemu, wielkie hasła nie przystające do szarej rzeczywistości i ludzie, którzy mają wszystko gdzieś to cechy charakterystyczne tej rzeczywistości. „Baza” to przecież także Baza Remontowo-Produkcyjna Krakowskich Zakładów Kamienia Budowlanego, w której po wojnie pracował Czycz. W tym kontekście baza to rzeczywistość, prawda o świecie, a nadbudowa to kłamstwo socjalistycznej rzeczywistości. Narrator cały czas ucieka z tego świata, próbuje różnych taktyk, by przetrwać, ale tak naprawdę pragnie prawdy. Prawda ta jest prawdą języka, tego instrumentu, tworzącego jednocześnie dźwięki i znaczenia. Literatura staje się zatem drogą do prawdy a zarazem do autentyzmu i wyzwolenia. Po raz kolejny czytelnik zderza się z bazą (światem realnego socjalizmu) i nadbudową (językiem). Rozpięta na semantycznych sieciach gra narratora z czytelnikiem staje się drogą, w której celem nie jest zakończenie akcji lecz kształt życia. Zmiany rewolucyjne są zatem wypadkową tych semantycznych zderzeń i schodzą pod warstwę bazy i nadbudowy, stając się egzystencjalnym doświadczeniem jednostki w drodze do prawdy o samym sobie.
Proza Czycza to wielka sprawa jak mówił o literaturze, droga do prawdy, wyłaniająca się z języka świata i języka własnych myśli. Napisałem kiedyś o tej prozie przy okazji książki Piotra Mareckiego Czycz i filmowcy i jeszcze raz chciałbym powtórzyć te słowa: Czycz pragnął odtworzyć polifoniczność ludzkiej egzystencji, wyrazić skrajnie przeciwstawne byty w jednostkowym życiu, oddać charakter otaczającego człowieka szumu, opisać wrażenia pojedynczego człowieka funkcjonującego w tym egzystencjalnym szumie... Dla Czycza podmiotowość ludzka to wielogłos, gdzie jednostka wyłania się z rozmaitości myśli i doświadczeń, a forma staje się tylko chwilowym wyrazem owej jednostki.
„Nie wierz nikomu” to kolejny, już końcowy choć niedokończony, etap projektu wielkiej sprawy. W kontakcie z tym dziełem czytelnik może znów przekonać się, czym może być literatura - fragmentem prawdy, wyłomem, który podważa fundamenty fałszu, którym próbujemy oszukać sami siebie.
Tak dobrze znamy to z naszej rzeczywistości, także z kart twórców Ha!artu, którzy znają prawdę o świecie, nieważne – lewackim czy prawackim – i zawsze mają gotowy zestaw odpowiedzi, czym jest baza i jak powinna wyglądać nadbudowa. To także, a może przede wszystkim dla nich jest ta książka, powieść, której tytuł brzmi „Nie wierz nikomu”. Potem postawmy pytanie „czy-czujemy?” i poszukajmy prawdy o sobie i swoim języku.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz