Przetrwać
Ale jak to zrobić? Czasami wydaje się,
że to po prostu niemożliwe. Bo ileż można się ukrywać? W
zakurzonym pokoju napakowanym książkami, barze z tanim piwem i
książką Houellebecqa na blacie i mentolowymi fajkami dla
świeżości. Jak długo można uciekać do ciemnej sali kinowej –
najlepszej baśniowej nory, jaką świat wymyślił . Zanim stworzył
swoje „Cząstki elementarne”, esej o Lovecrafcie, „Możliwość
wyspy” napisał tekst „Rester vivant” - podręcznik survivalu
dla tych, którzy nie są dopasowani do ram współczesnego świata i
dlatego chcą z niego uciec. Dla Houellebecqa, pracownika jakiejś
tam ponurej firmy był to początek. „Przeżyć. Metoda
Houellebecqa” to film dla takich jak Ty.
Iggy Pop zapoznał się z twórczością
Houellebecqa całkiem niedawno, przy okazji pisania muzyki do filmu
powiązanego z twórczością tego pisarza, a tekst „Rester vivant”
zainspirował go, ponieważ odnalazł w nim swoje rozterki. Tekst
jest swego rodzaju poradnikiem, jak przetrwać, gdy czujesz się
odklejony, kiedy uświadamiasz, że jesteś niedopasowany, że ludzie
boją się ciebie, a jako broń przed tym lękiem stosują drwiny i
szykany, gdy już wiesz, że twoim przeznaczeniem jest samotność i
to wcale nie ta z wyboru.
Erik Lieshout portretuje Iggy Popa,
który czyta esej Houellebecqa. Pojawiają się kolejne postaci –
cierpiący na schzofrenię poeta i poetka oraz artysta konceptualny
Vincent, w którego wciela się sam
Houellebecq. Vincent, niegdyś „dobrze
zapowiadający się” rzeźbiarz, obecnie tworzy w odosobnieniu
dzieło swego życia, dzieło, które objaśni mechanizm świata.
Bohaterowie tego filmu to bywalcy zakładów psychiatrycznych, ludzie
po próbach samobójczych, nieładni, niezaakceptowani, niepogodzeni
ze światem, żyjący w szczelinie rozpaczy.
„Przeżyć. Metoda Houellebecqa” to poradnik dla takich właśnie. Podstawową radą, jaką możemy tutaj usłyszeć jest masochizm. Cierpienie jest źródłem sztuki i właśnie poprzez jego wyrażenie docieramy do prawdy i zarazem nadajemy sobie tożsamość. Bez świadomości nonsensu nie przejdziemy poza świat ludzi, którzy wyznaczają sobie cele, realizują je i umierają bezosobowo jako elementy struktury społeczeństwa, które zużyte zostają zastąpione przez w pełni sprawne elementy. Przeżyć podmiotowo można jedynie, jeśli zaakceptujemy prosty i niezaprzeczalny fakt, że wszechświat jest cierpieniem. Ta wizja jest mroczna niczym z Lovecrafta, który fascynował Houellebecqa.
Dekadentyzm tego podejścia wyraża się
w przekonaniu, że bezsens można przełamać twórczością, próbą
zmierzenia się z bezbrzeżnymi falami cierpienia, który jest
oceanem, po którym dryfujemy w nicości. I w pewnym momencie
spotykamy się , my, wyrzutki, nie po to , by ze sobą rozmawiać,
ale po to, by ze sobą milczeć.
Twórcy użyteczni, ci na usługach
polityki , wytarte, bezosobowościowe tryby machiny. Kultura
niepodległa i kultura narodowa – dwie strony tego samego absurdu,
w który nas wpychacie, durnie bez tożsamości kupieni przez system.
Lewacka kiła i prawacki syf – jedna bajka. Wyszczerzone kły
zastraszonych zwierząt, które uciekają w stada przed bólem świata
i samotnością.
Vincent- Houellebecq to van Gogh,
któremu odwala, który zamiast zostać urzędnikiem, zostaje
malarzem, który nie sprzeda swoich obrazów, Norwidem, który umrze
w przytułku, Kafką, który pali swoje pisma. Vincent zabiera Iggy
Popa do garażu, by pokazać mu swoje dzieło – tak jak w
„Piękności dnia” Bunuela czy w „Pulp fiction” widzimy
tylko zdumionego widza. To, co kryje sztuka jest w nas, to my, ludzie
z odzyskaną tożsamością jesteśmy w stanie wypełnić uczuciami –
zdumieniem i uniesieniem – to, co dociera do nas poprzez zmysły z
ponurego oceanu. W końcowej scenie cytat z końcówki „Dyskretnego
uroku burżuazji” i z „Talkig Heads” - „We on the road to
nowhere, come on inside”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz