Dom (zly)

Dom (zly)

niedziela, 13 grudnia 2020

"Malowany ptak" reż. Vaclav Marhoul 2019 - recenzja

 

Wojny w mojej głowie


„Nas nauczono – nie ma litości” K.K.Baczyński „Pokolenie”


Dla mnie „Malowany ptak” to legenda. Byłem w trzeciej klasie liceum i nie znałem takich książek. Stałem długo w długiej kolejce, by nabyć egzemplarz książki Kosińskiego, której fragmenty słyszałem wcześniej w radiu w wykonaniu Jerzego Radziwiłowicza. Musiałem iść do domu, zanim w radiowej Dwójce zacznie się kolejny odcinek. Nie wiedziałem, że można pisać tak przerażająco i bez nadziei na dobro. Zanurzyłem się w tym okrucieństwie, w tej surrealistycznej wizji, ukazanej oczyma żydowskiego dziecka, które nie ma prawa do życia. Zanurzyłem się po to, by poznać jak wygląda piekło. O tym była dla mnie ta książka – o piekle.


I teraz słyszę, że czeska adaptacja prozy Kosińskiego jest epatowaniem okrucieństwem. A czym ma być? Czytelnicy od początku odbierali ją zbyt dosłownie, że Kosiński obraził swych wybawicieli, że sportretował ich jak tępą, brutalną, zarośniętą chołotę. A to surrealistyczny, wręcz poetycki antymoralitet utopiony w śmierci i krwi.


Tej poetyki piekielnej w filmie nie udało się oddać. Ale zarzucać mu, że to bezsensowna przemoc? A jaka ma być? Czym była cała wojna z jej ludobójstwem i holocaustem? Jednym bezsensownym, piekielnym aktem przemocy, która i tak jest tutaj przyciszona przez czarno-białe, wystylizowane zdjęcia, przywołujące estetykę kina powojennego.



Czekałem na ten film bardzo długo. Czeski rezyser nie wystraszył się kontekstu narodowego i zamiast Polaków mamy Czechów, mamy Ukraińców. Znów ktoś za nas musi nosić te ciężkie bagaże, bo tacyśmy wspaniali, dobrzy, szlachetni. Owszem, widać to na co dzień.


A wśód gwiazd: Stelan Skarsgard, Harvey Keitel, Julian Sands i Aleksei Kravchenko -aktor w dzieciństwie zagrał główną role w filmie „Idź i patrz” - czytelny pomost między oboma filmami. A między tymi gwiazdami swój doskonały epizod ma Lech Dyblik, aktor odkryty dla polskiego kina przez Wojciecha Smarzowskiego.


Nie powiem, że jestem jednoznacznie na tak, że udało się dojść tam, gdzie doszedł Klimov w swoim apokaliptycznym „Idź i patrz”. Ale nie można odebrać „Malowanemu ptakowi” uniwersalnego wymiaru przypowieści, przypowieści o końcu świata.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz