Dom (zly)

Dom (zly)

poniedziałek, 14 grudnia 2020

Recenzja filmu "Konferencja" reż.Ivan Tvardovskiy 2020 "Sputnik nad Polską"

 

Rekonstrukcja


W październiku 2002 doszło do zamachu w moskiewskim teatrze na Dubrowce. Podczas akcji antyterrorystycznej zginęło 130-stu zakładników. Temat mógłby przyciągnąć do kin widzów głodnych krwi i akcji. Nic takiego nie ma jednak tutaj miejsca. „”Konferencja” to kino minimalistyczne, przez które brniemy z mozołem, by zrozumieć, co oznacza dziś słowo „ocalony”.


Zakonnica Natalia przyjeżdża do Moskwy, by powrócić do wydarzeń sprzed siedemnastu lat. Od początku napotyka na trudności ze zorganizowaniem wydarzenia w miejscu, gdzie wszystko się rozegrało. Jednak, mimo słabego zainteresowania, udaje się jej dopiąć swego – kilkunastu „ocalonych” zasiada na widowni teatru i wspominają przebieg dramatycznych zdarzeń.


Ludzie nie chcą pamiętać. Chcą żyć dalej. Pracownicy teatru traktują przybyłych jak intruzów, którzy budzą wspomnienia, będące czarną kartą w historii. Nawet przybyli na spotkanie zaczynają się wyłamywać, gdy tytułowa „konferencja' wydłuża się poza ustalone ramy. Zakonnica jest zdeterminowana – chce przez wszystko przejść po raz kolejny. Sama nie wie, czy to ma sens i tego sensu próbuje się dowiedzieć. Powoli, bardzo powoli odkrywamy jej tajemnicę.


„Konferencja” Ivana Tvardovkiego jest filmem z tych „ciężkich”. Jest filmem z tych, że "chce się wyjść z kina" i trzeba przejść trudną drogę, by poczuć ciężar traumy, z którym zmaga się główna bohaterka – kobieta pozostająca w więzieniu swojej pamięci.


„Ocaleni” próbują żyć dalej, „ocaleni” próbują zapomnieć, bo trzeba zapomnieć, jeśli chce się żyć dalej. Cały paradoks polega na tym, że zapomnieć się nie da. Wydarzenia z 2002 roku pozostaną w pamięci. Rekonstrukcja, ukazana w filmie, nie jest terapią, bo nie może być terapią próba zrozumienia absurdu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz