Dom (zly)

Dom (zly)

środa, 28 lutego 2024

Recenzja "Zbyt głośnej samotności" Bohumila Hrabala


 Sprawa pakowacza Hanti 


W składzie makulatury na ulicy Spalonej w Pradze Bohumil Hrabal spotkał w latach 50-tych Jindricha Paukerta - pierwowzór bohatera "Zbyt głośnej samotności. Mimo swoich prawie 40-stu lat początkujący pisarz, doktor praw trafia po resocjalizującej pracy w kladeńskiej hucie do praskiego skupu makulatury. Kiedy czyta się literackie wspomnienia pisarza z tamtego okresu, wydaje się, że to najpiękniejszy okres jego życia: dom na Grobli Wieczności, czyli stara kuźnia przerobiona na mieszkanie, wędrówki po praskich mordowniach (tak zwany slalom gigant, opisany także w "Głośnej samotności"),  magiczne postaci przyjaciół takich jak Vladimir Boudnik czy właśnie Jindrzich Paukert.


"Zbyt głośna samotność" zostaje wydana w 1976 roku, kiedy Hrabal był już popularnym twórcą o ustalonej pozycji przede wszystkim dzięki oskarowej adaptacji "Pociągów pod specjalny nadzorem", których był współscenarzystą. Od tamtego czasu sporo się w życiu pisarza pozmieniało. Hrabal powoli oswajał się ze swoją starością, ale na kształt książki miały wpływ wydarzenia polityczne, mające miejsce w połowie lat siedemdziesiątych. W tym czasie Hrabal był nękany przez Służbę Bezpieczeństwa jako autor funkcjonujący w dwóch obiegach literackich - tym oficjalnym i legalnym oraz samizdatowym, związanym z działaniem opozycji politycznej na czele z Vaclavem Havlem. Efektem zabiegów bezpieki było nakłonienie pisarza do wykonania gestów lojalności wobec komunistycznej władzy. Nabrało to szczególnie mocnego znaczenia po opublikowaniu przez Havla i opozycję "Karty 77",której Hrabal nie podpisał i wielu miało mu za złe jego konformistyczną postawę.


Ten ból związany z odczuwaniem swych moralnych dylematów stanął u źródła powieści "Zbyt głośna samotność". Hrabal, będący zawsze poza polityką, czuł się w tym momencie swojego życie wyjątkowo silnie uwikłany w procesy historyczne, w których uczestniczyć po prostu nie chciał. Mógł czuć się podobnie jak bohater "Zbyt głośnej samotności" - odstawiony na boczny tor i niezrozumiany. 


Tak właśnie funkcjonuje Hantia - wykształcony mimo woli pakowacz makulatury ze składu na ulicy Spalonej. Jest to człowiek wewnętrznie rozerwany pomiędzy miłość do książek a ich niszczenie. Swoją pracę traktuje jak dzieło sztuki, bowiem każda paczka sprasowanego w sześciany papieru stanowi osobistą realizację twórczą, każda ma swój indywidualny charakter, każda niesie w sobie otwartą księgę i myśl, choć nie wie o tym nikt oprócz Hanti. Jego sztuka ma zatem charakter całkowicie bezinteresowny, nikt nie wie, że sprasowany papier jest artystyczną kreacją. Tam, gdzie wielkie myśli i dzieła niszczy się w potężnych kadziach jako nikomu już niepotrzebne, tam na dnie piwnicy praskiego skupu makulatury siedzi samotny człowiek, który, kochając swoje książki, zarazem posyła je na śmierć. "Zbyt głośna samotność" to głównie opowieść o przemijającej epoce słowa pisanego.


Czas Hanti dobiega końca. W skupie makulatury na Bubnach działa już automatyczna prasa, o wiele bardziej wydajna niż zmęczony, stary człowiek, który porównuje swe dzieło do pracy Syzyfa. Prasa na Bubnach nie ma tych dylematów i refleksji, jest skuteczna i nie istnieje dla niej ilość, która mogłaby ją przerosnąć. Hantia wie, że to koniec jego głośnej samotności, którą chciał uczynić piękną. Nadchodzi czas młodych ludzi, dla których ten świat nie będzie wiecznym borykaniem się z bólem istnienia, próbą odgadnięcia sensu i pragnienia piękna. Zautomatyzowana, radosna ludzkość, która idzie dziarsko do przodu, mija obojętnie przechodzących obok, szarych i nieciekawych Syzyfów, Lao Cy i Chrystusa, Hantię. 


"Zbyt głośna samotność" to powieść tak wielowarstwowa i pełna znaczeń, że czytając ją po raz trzeci, miałem wrażenie, że czytam zupełnie inną książkę. Nie sposób w kilku zdaniach zawrzeć, o czym jest ta krótka, napisana poetyckim, barwnym językiem proza - dla każdego na pewno będzie czymś innym, bo w tym tkwi siła twórczości Bohumila Hrabala, który tworząc swój subiektywny świat, potrafił skłonić odbiorcę do stworzenia własnej wersji dzieła. Jest w tym utworze gorycz, żal i melancholia, ale jest w nim także głębokie przekonanie, że życie jest dziełem sztuki i że nie wolno nam o tym zapomnieć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz