Dom (zly)

Dom (zly)

wtorek, 2 lipca 2019

Książki I połowa 2019 - na liczniku 28

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 30 czerwca 2019
    Opinia:
    Chyba dlatego, że to o gościu w moim wieku, uważam, że to najwybitniejsza książka Houellebeqca. To jest jedyna, jaką znam, powieść o kryzysie wieku  średniego, która do mnie przemówiła, w dodatku powieść tak silnie uzależniająca. Taki fightclub dla loserów przed 50-tką. Roztrzaskane miłości, roztrzaskane życie, gdy minęło się rubikon. I pytanie co robić? Z tej książki emanuje skrajna, bezbrzeżna samotność. Houellebecq znowu nie pozostawia złudzeń, że w pogoni za wolnością Europa wpadła w zasadzkę dekadencji, gdzie nawet życie przestaje mieć znaczenie - można być albo nie być. Jak u Szekspira. A najlepiej zażyć captorix, żeby podnieść poziom serotoniny i zniszczyć libido. I ta tęsknota za Bogiem i wiarą, że to cierpienie ma sens i znajduje ukojenie w miłości absolutnej. Od "Mapy i terytorium" H. zwraca się konsekwntnie ku chrześcijańskim korzeniom Europy. Bo to są korzenie, a żaden świadomy organizm nie jest w stanie funkcjonować bez korzeni, bez swej tożsamości.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 05 czerwca 2019 
    Opinia:
    Stasiuk ma rację - każde zdanie jest jak nokaut.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 01 czerwca 2019
    Opinia:
    Czerń braku wiary, pogaństwo "chrześcijan", czyńmy dobro w swoich najmroczniejszych odcieniach.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 31 maja 2019
    Opinia:
    Książka dla chłopów i chłopców

    A ja żem się zaskoczył - kolejna celebryta poszła w książki - pomyślałem. A ja żem się pomylił. To że jest to współczesny językowy wulkan to nic. To jest zdrada! Nosowska zdradza największe tajemnice kobiet i z książki tej polski chłop może się dowiedzieć więcej niż z wizyty u seksuologa albo ze wszystkich poradników i poradni psychologicznych razem wziętych o tych skrywanych i niezaspokojonych, o traumach i lękach, których nie pojmiemy. Ale poza tym tak miałem, że to o tym, że żeby być szczęśliwym, to trzeba się o to starać, a to staranie to nauka pokory, żeby nie chcieć od życia zbyt wiele, a umieć brać to, co ono nam daje za darmo. Ja bym tę książkę czytał młodym chłopakom na lekcjach wychowawczych, bo lepiej bym o tym nie umiał opowiedzieć - współcześnie, z dużym humorem, kolorowo, a przede wszystkim mądrze? Niemożliwe. A taka jest ta książka dla chłopów i chłopców! Szczególnie dla tych, którzy uważają, że kobiety są debilkami.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 28 maja 2019
    Opinia:
    "W czarnej urnie moich wszystkich czarnych lat
    Czarna błyskawica spala czarny kwiat,
    Czarne słońca gasną, wschodzi czarny nów,
    Spieszmy się, nim czarny dzień powróci znów"
    To że jesteśmy w czarnej dupie to jasne. Problem w tym, że zaczęliśmy się tam urządzać.
    Proza Błahego to czerń, ta proza to Błahego niezgoda na czerń. Tu nie jest miło. Tutaj naprawdę nie jest miło. Nie udawajmy, że jest.
    Nikt w tym mrocznym kraju nie potrafić pisać tak dobrze, tak ostro i przy tym tak mrocznie. Gore to przy tej książce z Polski bajeczka dla grzecznych dzieciaczków.
    Pokażcie mi drugiego takiego następcę Celine'a czy Bukowskiego w polskiej literaturze a ozłocę.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 23 maja 2019 
    Opinia:
    Pod tandetną okładką kryją się kopniaki w duszę - tylko one jakieś fajnowate. Chciałbym się dowiedzieć, że przed szaleństwem nie ma dokąd uciec, jednak z tej książki się o tym nie dowiedziałem. Było miło. I tyle.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 20 maja 2019 
    Spoko, ale czy ta książka pretenduje do miana polskiego "Kodu Leonarda da Vinci"? Brak jej tej lekkości, ale to nie jest wina samego autora, lecz kiepskiej redakcji - pomysły są, energia jest, brakło kilku szlifów. Trochę szkoda dobrego potencjału - musiałby się wziąć za to wydawca z prawdziwego zdarzenia.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 06 maja 2019
    Kreacja - to siła tej cudownej książki. Wybitny reżyser, autor "Wielkiego piękna", "Młodości", "Onych" i 'Młodego papieża" pokazuje nam swój warsztat, składający się z wyobraźni i empatii. Anonimowe portrety i historie do nich dopisane pokazują, że nikt nie jest nieistotny, bo istnieje jeszcze wyobraźnia, dzięki której możemy zostać hrabalowskimi "aferzystami". W pięknych losach mieszają się śmiech i smutek, radość i rozpacz, a niektóre frazy znowu nawiązują do bawidulskich legend, zasłyszanych tym razem w trattoriach a nie praskich knajpach. A to przykład jak z Hrabala: "- Roberto, jak ty to robisz, że jesteś taki pogodny?
    - Jako dziecko mieszkałem blisko szpitala. W nocy słyszałem płacz noworodków. Za dnia - płacz rodzin zmarłych."

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 16 kwietnia 2019 
    Opinia:
    Chodzić każdy może, trochę lepiej lub trochę gorzej, ale nie o to chodzi, jak co komu wychodzi. Przynajmniej w aspekcie chodzenia. A chodzili różni - Nietzsche, Rimbaud, Theroux, Rousseau, Ghandi, cynicy, święci i opętani. O wszystkich tu przeczytacie - o wszystkich aspektach chodzenia. Oprócz Haszka, a to był włóczęga nie lada. Szkoda, że go tu nie ma.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 13 kwietnia 2019 
    Opinia:
    "Sygontka" traktuje o budowaniu nowego domu z dala od miasta, poznawaniu nowej przestrzeni w życiu autora, o zmianie perspektywy patrzenia na świat, gdy człowiek przekracza „smugę cienia”. Sygontka, wioska 30 kilometrów od Częstochowy, i otaczająca tę małą miejscowość natura staje się pretekstem dla ukazania jak zmienia się perspektywa patrzenia na świat i relacje z bliskimi, gdy traci się „zasięg” i siłą rzeczy trzeba być ze sobą blisko. Na pytanie, czy bohater jego wierszy jest uciekinierem z miasta, Aleksander Wierny odpowiedział: „To nie jest ucieczka, to jest znalezienie miejsca, z którego lepiej widać”.Dla mnie w tych wierszach AW uwalnia się od ciężaru polityki, od balastu światopoglądowych deklaracji, szukając przestrzeni dla siebie, dla relacji z najbliższymi i dla kontaktu z naturą. Sięgnijcie po "Sygontkę", by poszukać w niej samych siebie.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 04 kwietnia 2019 
    Opinia:
    Jest to książka tyleż lekka co ciężka, a właściwie nie poczułem dramatu tych wielkich tragedii, ukazanych w powieści. Jedno jest pewne - jest to książka o samobójstwie. Tak to się dzisiaj po prostu pisze - łatwo i lekko o sprawach trudnych, przerastających człowieka.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 29 marca 2019
  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 25 marca 2019 
    Opinia:
    Obrazki ładne, treść banalna.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 25 marca 2019 
    Opinia:
    Kolejne zderzenie z poezją współczesną okupione guzami i siniakami.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 23 marca 2019 
    Opinia:
    Jeden wiersz by wystarczył!

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 21 marca 2019 
    Opinia:
    Podziwiam tę łatwość narracyjną i naturalny sposób łączenia realizmu z baśnią i fantastyką na współczesnych zasadach. Przede wszystkim bardzo przyjemnie się czytało tę książkę, którą charakteryzuje łagodność.To był odpoczynek od agresji świata.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 17 marca 2019


  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 14 marca 2019


  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 09 marca 2019 
    Opinia:
    Z początku grzeszy nadto pobożnością, ale gdy ksiądz Paśnik przechodzi do opisu własnych przeżyć robi się ciekawie i ta ciekawość nie mija do samego końca. Zawsze w takich książkach brakuje mi jednego - opisu kościelnego draństwa, a przecież jest go tam tyle samo co gdzie indziej. I trzeba koniecznie wspomnieć o stronie edytorskiej, o którą zadbało wydawnictwo Świętego Pawła - tę książkę warto przeczytać dla samej przyjemności obcowania z tak ładnym przedmiotem.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 03 marca 2019 
    Opinia:
    Pytania o Polskę

    Pytania o Polskę powróciły. W mediach społecznościowych widać jak na dłoni polaryzację opinii wokół Holokaustu. Proces ten przybrał na sile na początku wieku XXI, gdy swoją pierwszą książkę o Jedwabnem wydał Jan Tomasz Gross. „Sąsiedzi” byli strzałem w dziesiątkę i komercyjnym sukcesem. Kiedy słuchałem dyskusji wokół książki Grossa to przypominałem sobie emocje związane z lekturą „Malowanego ptaka” pod koniec lat 80-tych, gdy miałem 18 lat. Nie odebrałem wtedy tej książki w kontekście Shoah. Była dla mnie o czymś innym – była to uniwersalna opowieść o ludzkim złu i o tym, co wojna robi z ludzi . Gdzieś tam docierały do mnie oceny krytyczne, które wyrażały opinie, że jest to książka krzywdząca dla Polaków w kontekście Holokaustu. „Malowany ptak” mnie fascynował – najpierw słuchałem jak Jerzy Radziwilowicz czytał go w radiu, potem stałem w długiej kolejce, by zdobyć unikatowy egzemplarz. Pamiętam też, że w tym czasie po raz pierwszy obejrzałem film „Shoah” - 8-godzinne dzieło będące syntezą Zagłady. Nie rozumiałem, dlaczego kolejarz pokazujący uwięzionym Żydom gest podrzynania gardła, miał być kimś złym. Dla mnie było wtedy jasne, że mówił „Uciekajcie, jedziecie na śmierć”. Niektórzy uciekli, niektórzy przeżyli.

    Dopiero „Sąsiedzi” jednak uczynili temat polskich zbrodni na Żydach „topowym”. Coraz więcej historyków, filozofów, pisarzy zaczęło tworzyć rozliczeniowy nurt, w którym miejsce hitlerowskich zbrodniarzy zajęli Polacy – nie jacyś szmalcownicy w trudnej do określenia liczbie, ale cały naród polski, który, jak powiedział ostatnio jeden z izraelskich polityków, wyssał antysemityzm z mlekiem matki. W ten nurt wpisuje się rodzinna opowieść Moniki Sznajderman, która łączy losy rodów żydowskich i polskich. „Fałszerze pieprzu” łączą te dwie nici polskiej historii poprzez postaci ojca pisarki, cudownie ocalałego z Zagłady Marka Sznajdermana i jej wuja, polskiego patrioty, narodowca Zygmunta Lacherta.

    Jak byłem mały dziadek opowiadał mi bajki o Żydmusiu Muśtawialskim, a babcia o sklepie na rogu, gdzie Żydzi toczyli z dzieci krew na macę. Jakoś mi tak utkwił ten polski antysemityzm, wyssany z mlekiem mojej matki, która była ich córką. Co jakiś czas ktoś ze znajomych, kto mówi antysemickie teksty przypomina mi o tym, że mimo tradycji Mickiewicza, Wyspiańskiego czy Prusa, jestem skażony. Jestem moralnie zaprogramowany na antysemityzm, dlatego zawsze będę bronił polskich oprawców i nie będę ich umiał zrównać z niemieckim katami i będę mówił, że tak – to prawda, że Polacy budowali Auschwitz, polscy więźniowie z łapanek. I będę zrównywał ofiary eksterminacji z poległymi w walce Polakami, którzy byli w niemieckiej niewoli i wcale w moich oczach nie byli z tego faktu zadowoleni – cierpieli, ginęli, umierali z zimna, chorób, głodu, strachu i czekali aż po Żydach przyjdzie ich czas, bo komory były gotowe i musiały pracować.

    Monika Sznajderman toczy pojedynek, swój prywatny mecz bokserski, w którym argumenty za i przeciw ustępują rozmaitym handicapom na rzecz taty, Marka. Dwie trzecie tej książki mówi o Holokauście, głównie o tym jak Polacy traktowali Żydów w czsie okupacji. Ale czy to faktycznie dla autorki była okupacja? Bo ja w trakcie lektury odniosłem wrażenie, że Polacy z ulgą w gruncie rzeczy przyjęli zbrodnicze projekty Hitlera i spółki, że niczym się w zasadzie od nich nie różnili. I znów to mleko matki we mnie wrze i bulgocze, że to cholernie niesprawiedliwe. Ale co ja tam mogę wiedzieć, skoro w moich żyłach nie ma kropli semickiej krwi. Brak mi tego. Może gdyby jedna kropelka się jakaś odnalazła , umiałbym spojrzeć na te sprawy inaczej.

    „Fałszerze pieprzu” nie mówią o strachu, biedzie i ciemnocie polskiego społeczeństwa; nie wspominają o trudnych dylematach i wyborach, które były zbliżone do tego, co przeżyła Zofia z powieści Styrona. Tak łatwo nam dziś zabierać głos i oceniać. Tylko czy wiemy jak my postąpilibyśmy będąc w tamtym miejscu, w tamtej porze. Na mojej ulicy stoi krzyż. To tutaj w kwietniu 1943 roku spędzono całą wieś, w tym moją babcię, która trzymała na rękach mojego wujka, brata mojej matki, który miał wtedy roczek. To tutaj wszyscy musieli patrzeć jak wieszają trzynastu zakładników. Co czuli ci ludzie, którzy wyssali antysemityzm z chudym, cieniutkim, biednym mlekiem swych matek? Co mogły myśleć te zamienione w kamienie figury w obliczu terroru? Nikt nie ruszył zgładzonym na ratunek.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 18 lutego 2019 
    Opinia:
    Historia surowa i słona, tonie w falach opływających norweskie Lofoty. Mam z nią problem o tyle, że donikąd mnie nie zaprowadziła. Ale chyba tak właśnie jest z naszym życiem. Ta narracja to mozół i trud, a radość jest tutaj cierpka i przyziemna. Tyle, że przepełniona jest ta proza gorzką prawdą, że nasze zabawy, kolorowe wakacje, technologie i seriale na Netfliksie są tylko ucieczką od tej naturalnej szarości naszej egzystencji.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 06 lutego 2019 
    Opinia:
    Mocna książka pisana z punktu widzenia dręczyciela kobiet u progu śmierci w dalekim Mauritiusie. Ta daleka perspektywa pozwala spojrzeć na istotę dyskryminacji ze względu na płeć w krajach niżej rozwiniętych. Ale to uczciwe spojrzenie nie byłoby możliwe bez niesamowitej narracji i bogactwa języka, ukazującej bogactwo kulturowe dalekiej krainy.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 06 lutego 2019

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 15 stycznia 2019
    Wielkie, szalone, mistyczne i niebezpieczne.

  • Na półkach: Przeczytane, 2019 Skończyłem: 02 stycznia 2019



sobota, 22 czerwca 2019

Recenzja filmu "Królowa Kier" reż May el-Toukhy, Dania 2019 spoilery


Przepowiednia królowej Saby 

(spoilery?)

Zacznijmy od tytułu. Film „Królowa Kier” odnosi się do „Alicji w Krainie Czarów” - książki, która często jest cytowana w filmie i symbolizuje kobiecą dominację i bezwzględność (wszak rzeczona Królowa Kier ma upodobanie w ścinaniu głów swoich poddanych), złą królową ma być główna bohaterka, Anne. Ale jest też oryginalny tytuł - „Dronningen” - i tu mam niejasność. W duńsko-polskim tłumaczeniu znalazłem tylko sformuowanie „Dronningen af Saba’, co oznacza Michaldę lub Makedę, słynącą z mądrości królową krainy Saby, znaną z proroctw, które za komuny można było kupić na odpustowych straganach i które czytaliśmy w czasie stanu wojennego, gdy brakło światła. Cóż może nam symbolizować tytułowa Dronningen, Michalda – królowa krainy Saby?

Anne i Peter to prawdziwie królewska para. On wzięty lekarz, ona prawniczka, broniąca praw molestowanych, gwałconych, ofiar domowej przemocy – mądra kobieta, królowa Michalda, która stoczyła biblijny pojedynek z samym Salomonem. Otóż w ich domu pojawia się Gustav, syn Petera z poprzedniego małżeństwa. Oprócz dwójki cudownych bliżniaczek ze związku ‘królewskiej pary” to on staje się częścią tej wspaniałej rodziny – szacownej, żyjącej w dostatku, przepychu wręcz, na wskroś równouprawnionej i nowoczesnej. Gustav to źródło konfliktu, niebezpieczeństwo, zagrożenie dla tego płynącego mlekiem i miodem królestwa.

Anne w przpływie fal niepokojów, braku bliskości z mężem, nowej sytuacji, która ją przerasta, zbliża się do nieletniego Gustava. Najprościej byłoby powiedzieć, że dla rozrywki wdaje się w niemoralny romans, przekraczając zarazem kilka barier moralnych – Gustav jest nie tylko niepełnoletni, jest także synem jej małżonka. Anne wykorzystuje sferę seksu jako sferę kontroli. To ona jest bardziej wiarygodna dla osób postronnych niż karany wcześniej chłopak. Uwiedzenie, bo przecież nie gwałt, staje się dobrym pretekstem dla rozwiązania trudnej sytuacji, w jakiej znalazło się „królestwo duńskie”. W tym kontekście „Królowa Kier” to przypowieść o tym, ile jesteśmy w stanie poświęcić, aby ratować „stan posiadania”. Reżyserka, May el-Toukhy, nagrodzona za ten film na festiwalu w Sundance, odwraca tradycyjne role społeczne, by jeszcze wyraźniej pokazać, że gdy zagrożone jest nasze status quo jesteśmy w stanie oddać bardzo wiele – swą moralność, wiarę w ideały, w dobro tego świata. Po wybuchu bomby nikt z tej awantury nie wyjdzie cało, ale królestwo ocaleje, bo co innego pozostanie bohaterom niż jakoś żyć dalej.

Film May el-Toukhy wpisuje się w nurt kina duńskiego, które określają filmy Susanne Bier - „W lepszym świecie”, „Tuż po weselu”, czy „Bracia”, ale także „Polowanie” Thomasa Vinterberga. Pytanie, czy „Królowa Kier” czymś szczególnym wyróżnia się na tle powyższych filmów, które opowiadają o zapominaniu problemów w świecie dostatku i równouprawnienia, równouprawnienia także ku złu? I to „równouprawnienie ku złu”, wynikające z bycia mądrą królową Michaldą, jest chyba tym elementem szczególnym w spójnym, przemyślanym w detalach i ujęciach filmie, który może swą dokładnością nieco nużyć, ale z pewnością daje do myślenia. A o to trudno w dzisiejszym kinie europejskim.

środa, 6 marca 2019

Refleksja wokół książki "Fałszerze pieprzu" Moniki Sznajderman

Pytania o Polskę


Fałszerze pieprzu. Historia rodzinna

Seria: Poza serią Wydawnictwo: Czarne
 
książek: 1672
lapsus | 2019-03-06
Na półkach: 2019, Przeczytane
Przeczytana: 03 marca 2019
Pytania o Polskę


Pytania o Polskę powróciły. W mediach społecznościowych widać jak na dłoni polaryzację opinii wokół Holocaustu. Proces ten przybrał na sile na początku wieku XXI, gdy swoją pierwszą książkę o Jedwabnem wydał Jan Tomasz Gross. „Sąsiedzi” byli strzałem w dziesiątkę i komercyjnym sukcesem. Kiedy słuchałem dyskusji wokół książki Grossa to przypominałem sobie emocje związane z lekturą „Malowanego ptaka” pod koniec lat 80-tych, gdy miałem 18 lat. Nie odebrałem wtedy tej książki w kontekście Shoah. Była dla mnie o czymś innym – była to uniwersalna opowieść o ludzkim złu i o tym, co wojna robi z ludzi . Gdzieś tam docierały do mnie oceny krytyczne, które wyrażały opinie, że jest to książka krzywdząca dla Polaków w kontekście Holocaustu. „Malowany ptak” mnie fascynował – najpierw słuchałem jak Jerzy Radziwilowicz czytał go w radiu, potem stałem w długiej kolejce, by zdobyć unikatowy egzemplarz. Pamiętam też, że w tym czasie po raz pierwszy obejrzałem film „Shoah” - 8-godzinne dzieło będące syntezą Zagłady. Nie rozumiałem, dlaczego kolejarz pokazujący uwięzionym Żydom gest podrzynania gardła, miał być kimś złym. Dla mnie było wtedy jasne, że mówił „Uciekajcie, jedziecie na śmierć”. Niektórzy uciekli, niektórzy przeżyli.

Dopiero „Sąsiedzi” jednak uczynili temat polskich zbrodni na Żydach „topowym”. Coraz więcej historyków, filozofów, pisarzy zaczęło tworzyć rozliczeniowy nurt, w którym miejsce hitlerowskich zbrodniarzy zajęli Polacy – nie jacyś szmalcownicy w trudnej do określenia liczbie, ale cały naród polski, który, jak powiedział ostatnio jeden z izraelskich polityków, wyssał antysemityzm z mlekiem matki. W ten nurt wpisuje się rodzinna opowieść Moniki Sznajderman, która łączy losy rodów żydowskich i polskich. „Fałszerze pieprzu” łączą te dwie nici polskiej historii poprzez postaci ojca pisarki, cudownie ocalałego z Zagłady Marka Sznajdermana i jej wuja, polskiego patrioty, narodowca Zygmunta Lacherta.

Jak byłem mały dziadek opowiadał mi bajki o Żydmusiu Muśtawialskim, a babcia o sklepie na rogu, gdzie Żydzi toczyli z dzieci krew na macę. Jakoś mi tak utkwił ten polski antysemityzm, wyssany z mlekiem mojej matki, która była ich córką. Co jakiś czas ktoś ze znajomych, kto mówi antysemickie teksty przypomina mi o tym, że mimo tradycji Mickiewicza, Wyspiańskiego czy Prusa, jestem skażony. Jestem moralnie zaprogramowany na antysemityzm, dlatego zawsze będę bronił polskich oprawców i nie będę ich umiał zrównać z niemieckim katami i będę mówił, że tak – to prawda, że Polacy budowali Auschwitz, polscy więźniowie z łapanek. I będę zrównywał ofiary eksterminacji z poległymi w walce Polakami, którzy byli w niemieckiej niewoli i wcale w moich oczach nie byli z tego faktu zadowoleni – cierpieli, ginęli, umierali z zimna, chorób, głodu, strachu i czekali aż po Żydach przyjdzie ich czas, bo komory były gotowe i musiały pracować.

Monika Sznajderman toczy pojedynek, swój prywatny mecz bokserski, w którym argumenty za i przeciw ustępują rozmaitym handicapom na rzecz taty, Marka. Dwie trzecie tej książki mówi o Holokauście, głównie o tym jak Polacy traktowali Żydów w czsie okupacji. Ale czy to faktycznie dla autorki była okupacja? Bo ja w trakcie lektury odniosłem wrażenie, że Polacy z ulgą w gruncie rzeczy przyjęli zbrodnicze projekty Hitlera i spółki, że niczym się w zasadzie od nich nie różnili. I znów to mleko matki we mnie wrze i bulgocze, że to cholernie niesprawiedliwe. Ale co ja tam mogę wiedzieć, skoro w moich żyłach nie ma kropli semickiej krwi. Brak mi tego. Może gdyby jedna kropelka się jakaś odnalazła , umiałbym spojrzeć na te sprawy inaczej.

„Fałszerze pieprzu” nie mówią o strachu, biedzie i ciemnocie polskiego społeczeństwa; nie wspominają o trudnych dylematach i wyborach, które były zbliżone do tego, co przeżyła Zofia z powieści Styrona. Tak łatwo nam dziś zabierać głos i oceniać. Tylko czy wiemy jak my postąpilibyśmy będąc w tamtym miejscu, w tamtej porze. Na mojej ulicy stoi krzyż. To tutaj w kwietniu 1943 roku spędzono całą wieś, w tym moją babcię, która trzymała na rękach mojego wujka, brata mojej matki, który miał wtedy roczek. To tutaj wszyscy musieli patrzeć jak wieszają trzynastu zakładników. Co czuli ci ludzie, którzy wyssali antysemityzm z chudym, cieniutkim, biednym mlekiem swych matek? Co mogły myśleć te zamienione w kamienie figury w obliczu terroru? Nikt nie ruszył zgładzonym na ratunek.

poniedziałek, 25 lutego 2019

Nekrolog dla Ryśka z Klanu - tekst sprzed 7 lat w rocznicę śmierci

Śmierć na sprzedaż. Rysiek z Klanu nie żyje.

Odszedł. Człowiek-ikona. Człowiek-legenda. Polak-ojciec, mąż-Polak. Uczciwy, poczciwy, swojski, przaśny jak bochen wiejskiego chleba, choć Warszawy mieszkaniec. Włączając po raz 3456 telewizor w powszednie popołudnie nie ujrzymy już jego prostej, wesołej twarzy - wzorca osobowego polskiego męża, ojca, Polaka. Po prostu Ryśka. Ryśka z „Klanu”.

Co tu dużo gadać – był Rysiek swojakiem. To był gość, z którym zamieniłbyś te kilka zdań w windzie, z którym pogadałbyś o tym jak kiepski rząd, jak drogo, jak czas zapiernicza do przodu i ani się obejrzysz, a tu całe zmarnowane życie masz za sobą. Jego żarty były jak głazy spadające na beton. Gość, z którym może śmiało zidentyfikować się 90 procent męskiej populacji w kraju nad Wisłą. Nie z jego bratem – słynnym doktorem Lubiczem - ale właśnie z tym prostym Ryśkiem. Z tą szczerą , polską, przaśną duszą trudno się zaprzyjaźnić (kto chciałby być przyjacielem Ryśka niech pierwszy rzuci kamieniem), ale nie chodzi o atrakcyjność. Dzięki Ryśkowi mogliśmy spojrzeć w lustro i lepiej zrozumieć sami siebie. Zrozumieć, że wcale nie musimy siebie lubić, żeby żyć.

Rodzino Ryśka – dziś płaczecie, ale Grażynko, czy potrafisz powiedzieć, kim był naprawdę Rysiek? Czy byłaś w stanie z kimś takim przeżyć chwile uniesień, czy wasza sypialnia zamieniała się czasami w tonącego Titanica? Przyznaj – nie było takiej opcji. Nie był Rysiek , mimo wielu jego aktywnych wariantów, Polakiem-kochankiem, wszak to oksymoron. Ale dlatego kochaliśmy jego jak siebie samego, bo był Rysiek tym Nobody, z którym każdy mógł się zidentyfikować. A relacje z dziećmi? Z „Klanu” wynikało, że Rysiek nie kumał, co jest nie tak z synem Maćkiem. W ogóle mało kumał, więc znowu był tym naszym wzorowym odzwierciedleniem. No może nie pił tak jak statystyczny Kowalski równo, ale rozumiemy, że ustawa, że nie wolno, że Rysiek pewnie smolił , ale krył się z tym umiejętnie w wypracowanym przez siebie systemie, tak jak ten polski wzorzec Everymana nakazuje i to tylko takie mrugnięcie okiem jest twórców. Nie można żyć tak jak Rysiek, być smutnym jak Rysiek, wyglądać jak Rysiek, mieć żonę jak Rysiek, i nie pić.

Rysiek miał przechlapane, fakt. Ale kto nie ma przechlapane? Rysiek był bliski naszym sercom, bo właśnie takim był wcieleniem smutku, poruty i naszej swojskiej beznadziei. Bez wszystkich czasowników na p. Znajdowaliśmy w nim przekonanie, że mimo tego całego badziewia da się jednak przeżyć jakoś kolejny nudny, szary, beznadziejny dzień. Wstać rano i jakoś pojechać dalej tą taksówką zwaną życiem, które jest jak najtańszy papier toaletowy. Ale co będzie teraz, kto zastąpi Ryśka? Mówi się ponoć o Rutkowskim, ale czy to będzie dobry ruch? Ten macho, ten męski typ będzie dla nas jakimś niedostępnym marzeniem o gościu w jedwabnej, rozpiętej koszuli. Rozumiemy, że przyszedł czas na nowy typ samca, ale kto, tak jak Rysiek z „Klanu”, ujmie się za tymi, którzy na ten szybkobieżny, nowoczesny pociąg się spóźnili.

Ale przyznajmy – śmierć jego była nam potrzebna. Jak trudno nam się przejmować przedwczesną śmiercią zagranicznych gwiazd. Przyzwyczajeni do narodowej żałoby, nie jesteśmy w stanie obyć się bez trumien, krzyży, kirów. Skoro nikt ważny nam nie umarł już prawie od dwóch lat, niech śmierć fikcyjnego Ryśka z Klanu wypełni nam tę lukę. RIP Rysiek RIP, i tak cię nie zastąp nikt.

Filmy 2019


2019

Styczeń
1060
1
2
1061 Touch me not
3
1062 Dom który zbudował Jack
4
1063 Wszystko co kocham
1064 Mój piękny syn
https://www.filmweb.pl/film/M%C3%B3j+pi%C4%99kny+syn-2018-792243?ref=ls_d_1_m%C3%B3jpiekny 
6
1065 VICE

Chenney żyje i ma się dobrze po przeszczepie serca, dobrze że może dowiedzieć się o sobie czegoś ciekawego pod koniec życia. Film wymiata, jazda między rzeczywistością a fikcją, która jest w naszych łbach i apel "zróbmy coś" , ale co, jesli ZAWSZE za ludzkimi wyborami stoją nasze kompleksy. Ale najlepszy jest tutaj ten szyderczy autotematyzm, ten making off, który pokazuje jak cieniutka jest granica między fikcją i rzeczywistością. I do tego Steve Carel jak z Biura w roli Donalda Rumsfelda, sam Rockwell jako GWBush i Dick Chenney w roli głównej jako Donald Trump, no ikapitan US McAlister jako vox populi Po dłuższym zastanowieniu Vice przewodzi w oskarowej stawce.


Luty
7
1066Anioł
nie zauroczył mnie ten zły aniołek, raczej zmęczył
8
1067 Dzikość serca
https://www.filmweb.pl/Dzikosc.Serca?ref=ls_d_1_dziko%C5%9B%C4%87

 Kino w Gaude Mater - PLAYBACK - DZIKOŚĆ SERCA - jedyne czego się obawiałem to jakość projekcji. "Powiem tak" - było SUPER! Zarówno pod względem obrazu jak dźwięku. Gaude Mater po spotkaniach literackich, koncertach, wernisażach, spektaklach otwiera się na kino i to kino artystyczne z najwyższej półki, którego nie chcą pokazywać inne kina w Częstochowie. W ten sposób instytucja kultury spełnia swoją misję, to do czego jest powołana Dzięki Robert Jasiak! Good job!
9

1068 Faworyta
https://www.filmweb.pl/film/Faworyta-2018-756160?ref=ls_d_1_fawor

 piękna wydmuszka, przypominająca filmy Greenawaya ale o wiele bardziej męcząca. Dla mnie to duży krok do tyłu w porównaniu z"zabiciem świętego jelenia", nie mówiąc o innyc h filmach Lanthimosa

10

1069 Green book

Green Book Peter Farrelly to reżyser takich hitów jak "Sposób na blondynkę" "Ja Irena i ja" "Głupi i głupszy". Jak pogodzić kretyńskie, amerykańskie komedie z ważnym tematem segregacji i ważnym tematem lgbt? Macie "Green Book" - bardzo fajny beznadziejny film z dobrze skrojonymi i zagranymi rolami ale w sumie szkoda tych kreacji dla tak przeciętnego filmu. Ale bez tego byloby jeszcze gorzej.

11
1070 Granica
https://www.filmweb.pl/film/Granica-2018-807678?ref=ls_d_1_grani

Shrek - historia prawdziwa , ładna wersja dla dorosłych tej bajuchy z fabryki snów

12

1071  Walc w alejkach
 https://www.filmweb.pl/film/Walc+w+alejkach-2018-789016?ref=ls_d_0_walc&fbclid=IwAR2T3WB9uJUVER0NIc2jhUzIimJVYs9iScaZf78QGnrAGzro0jllE8CmwEY

Fajny film wczoraj widziałem - nie było momentów, były za to wózki widłowe i laska z "Toniego Erdmanna"

13 
1071 Kafarnaum
https://www.filmweb.pl/film/Kafarnaum-2018-807622?ref=ls_d_0_kafarnaum&fbclid=IwAR0N_THPEq3xZ06OHbutFH4h1E4udREQpNTOrobD6r_-Z434MrtpF04YXQY

 oto film , który winien zgarnąć wszystkie Oscary. Pełna empatii, bólu, ciepła z przebłyskami uśmiechu historia dziecka, małego libijskiego chłopca, który oskarża przed sądem swoich rodziców za to że przyszedł na świat. Wnikamy wręcz reportersko w ten świat, tak kolorowy, ale wypełniony biedą i cierpieniem niewinnych. Hrabal powiedział - jeśli Bóg to widzi, to musi mieć nerwy jak postrąki

14/1072

Gdyby ulica Beale umiała mówić (2018)

If Beale Street Could Talk

Ukochany Tish trafia do więzienia, za czyn którego nie popełnił. Dziewczyna wraz z matką próbują go uwolnić.

 Milutko, cieplutko o segregacji. Tego się nie da pogodzić. Dobra praca kamery dynamizuje te oklepane smęty i sprawia, że jako widz przestawałem być obojętny

Marzec

15/1073 "Szczęśliwy Lazzarro" https://www.filmweb.pl/film/Szcz%C4%99%C5%9Bliwy+Lazzaro-2018-804205?ref=ls_d_1_szcz%C4%99%C5%9B

  Film-alegoria o naszych pętach codziennych, o świętości naiwnej i dziecięcej z wyzysku się radującej, w końcu to film czerpiący z tradycji kina europejskiego, szczególnie włoskiego, z neoralizmu ale i z tradycji Felliniego i Passoliniego. Jestem pod dużym, głębokim wrażeniem tego, co zobaczyłem na ekranie - film zarazem aktualny jak uniwersalny.

16/1074 "To właśnie życie"

 https://www.filmweb.pl/film/To+w%C5%82a%C5%9Bnie+%C5%BCycie-2018-795804?ref=ls_d_0_tow%C5%82a%C5%9Bnie%C5%BCycie&fbclid=IwAR04Od6TBofXMJwa7lsYgdweXm46RJIQRJfTbbhjxTQMVs-pfW4scztYWaQ

 Trudna sprawa, zaczyna się jak autotematyczna opowieść o scenariuszach życia, by krok po kroku schodzić w odmęty banału i na koniec w nich utonąć. Szkoda, bo zapowiadała się ta historia jak coś z "Magnolii", z filmów Inarritu.

17 " Wspomnienie lata" https://www.filmweb.pl/film/Wspomnienie+lata-2016-753171?ref=ls_d_2_ws

 Nawet nie chce mi się tego komentować. Dałem 4/10, ale nie potrafię żadnej gwiazdki dobrze uzasadnić. Jakość warsztatowa razi najmocniej.

18 "Aga" https://www.filmweb.pl/film/%C3%81ga-2018-810892?ref=ls_d_1_aga

  Przepiękny. Widzisz dwoje staruszków w scenerii lodowej Jakucji i jakbyś widział całe ich życie a nie tylko końcówkę. To jest też odpowiedź na pytanie sens takich seansów w OKF - ponad 20 osób w skupieniu przeżywających mistykę kina podczas tego pojedynczego seansu. Warto? Zbrodnią jest nas tego pozbawiać!

19 Nagi lunch  https://www.filmweb.pl/Nagi.Lunch?ref=ls_d_0_nagilunch

 Playback gra coraz mocniej - w Gaude Mater 3/4 widowni zapełnione przez młodych ludzi Spółka Borroughs/Cronenberg czyli sex, drugs and jazz

20
" Wszyscy wiedzą" 2018 rez. Asghar  Farhadi
nie będę oryginalny, jeśli stwierdzę, że irańskie filmy Farhadiego były o niebo lepsze, mimo że nie grali w nich Penelope Cruz i Javier Bardem?

21
Monument  2018 reż Jagoda Szelc

Jestem pod wrażeniem, bo to chyba najlepszy polski gatunkowy horror, jaki kiedykolwiek powstał nad Wisłą i choć ciąży mu ten szkolny charakter a niektóre sceny wyglądają jak aktorskie ćwiczenia, to klimat, zdjęcia, mroczny styl opowieści panują nad tym wszystkim.

22 Kurier 2019 reż Władysław Pasikowski

 Dobry przeciętny film uratowany przez Pasikowskiego, ale szczerze mówiąc szkoda jego talentu na takie szkolne nudy. Na pewno lepszy od Dywizjonu 303.

23 Ciemno, prawie noc 2019, reż. Borys Lankosz

Film bardzo nierówny, ale wiele scen naprawdę świetnych. Szkoda, że na poziomie scenariusza nie trzyma się to kupy. Za dużo gwiazd, szpanujących przed sobą.

24
 Złodziejaszki 2019, reż Hizaku Koreeda; japoński Shameless w reżyserii Koreedy jest lepszy niż serial też z wysp, ale ciut bliżej położonych. Jest ta łagodność, to wyciszenie zamiast chaosu i "let's party".

Kwiecień 

 25
 Fay Grim 2006, reż Hal Hartley
Kino w Gaude Mater "Fay Grim" Hala Hartleya. Wejście Hardcore Henry Fool - ekstremalny seans dla twardzieli, gdzie projektor rozłączał się co kilka minut. Do końca wytrwałem z Agnieszka Kubik, za co wręczyłem jej order hardkorowego kinomana. Po pierwsze film super, po drugie seans będzie powtórzony jak usuną usterki, ale to już nie będzie to

26 "Ogród rodzinny. Dezerter" reż. Jan Hrebejk 2018 Te wielkie narodowe narracje małych krajów nigdy nie wychodzą sztuce na dobre. Ale momenty pokazujące, że jest to "czeski film" są i są fajne.

27
"Schyłek dnia" reż. Laslo Nemes Węgry 2018

Schyłek dnia, schyłek belle epoque, terrorystka schizofreniczka podpalająca świat u progu epoki wielkiego terroru i feminizm jako jego źródło. Drugi film Nemesa wciąż transowo wciąga z punktem widzenia kamery ustawionym za plecami bohaterki, jak w "Synu Szawła", ale w blichtrze pięknych wnętrz i kostiumów, które będą płonąć. Cały czas aktualne.

28 "Biały kruk"

  Film dla fanów "facetów w rajtuzach", bo to film o balecie. Biograficzna nędza z nieudolnymi aktorami. Jedna scena na lotnisku na cały film to za mało.

29
 Cena wszystkiego reż Nathaniel Kahn 2018 Dokument

Nic nowego. Więcej dowiedziałem sie o sztuce współczesnej za miliony od Houllebecqa w "Mapie i terytorium"

30
 Kapitan  reż Robert Schwentke Niemcy 2017

Bardzo mocne, bardzo brutalne niemieckie kino rozliczeniowe. Na uwagę zasługują piękne czarno-białe zdjęcia i odtwórca głównej roli

31
 Petra Hiszpania 2018 reżyseria Jamie Rosales

niby "to już było" w poszukiwaniu tożsamości, ojca, prawdy, by poznać swoje zło, a jego ilość jest tutaj w dawkach zatrważajcych, jednak lepsze niż Patrick Melrose, bo nie w formacie serialu tylko "normalnego" filmu

32
 Tajemnica Henriego Pricka 2019 reż.

  Przyjemny, zanurzony w literaturze nieco staroświecki komediokryminał. Wszystko super oprócz tego, że w sumie strata czasu. 

33
 Lux Vox 2018 USA r.  Brady Corbet
Film tak niespójny jak Natalie Portman w roli podstarzałej Ariany Grande. Miały być ambitne "Narodziny gwiazdy" ale nie wyjszło. Początek wbija w fotel, a potem ze sceny na scenę jest gorzej aż do niezamierzenie groteskowej sceny koncertu. Czary goryczy dopełnia komentarz z offu w wykonaniu Willema Dafoe

Maj

 34
/2019 OKF"Kino starców" - "Pamiątki Claire Darling" pokazuje, że to może się udać. Demencja tytułowej bohaterki sprawia, że wszystko się tutaj baśniowo miesza - dzieciństwo, młodość, dojrzałość, starość, baśń i realizm, Bóg i zbawienie, szatan i potępienie. Ostatni dzień jak u Prousta. Myślałem, że nawet jeśli dożyję starości to do niej nie dopuszczę, jak Mastroiani, który przed śmiercią rzekł "Umieram młody". Nie wierzę w takie filmy, tak jak nie wierzę w starość, ale był tu blask, był błysk, nadzieja - Catherine Denevue

35/2019  "Kamerdyner" reż Filip Bajon Jestem zaskoczony, bo mimo wielu krytycznych opinii obejrzałem ten film z wielką przyjemnością - jest tu pietyzm i poezja obrazu. Najlepszy film o polskiej historii od bardzo, bardzo dawna. Oczywiście Fabijański i jego partnerka zawodzą, ale nie dla nich ogladałem ten film.

36/ 2019  "Tranzyt" reż. Christian Petzold 2018
Tranzyt - sam pomysł, by przenieść obszar wojny do współczesnej Europy, a z jej mieszkańców uczynić uchodźców do bezpiecznych krain oczekujących na swój okręt - genialny. Wykonanie to jedna wielka wtopa, która niczego we mnie nie poruszyła


37/2019 "Podły, okrutny, zły" Co tu dużo - amerykański dramat sądowy w najlepszym wydaniu. Rola Zaca Efrona jako Teda Bundy'ego niesie ten film wysoko.  

 38/2019
"Słodki koniec dnia". Smutny koniec wybitnej aktorki. To że Borcuch robi tandetne, przesłodzone filmy wiedziałem. To że Twardoch zaczął pisać banalny, gatunkowy szajs o ciężkich tematach - wiedziałem. To że z tego połączenia mógł wyjść pseudointelektualny, kiczowaty bełkot też było wiadomo. Tylko Jandy żal

39/2019
"Dzika grusza" Nuri Blige Celyan Turcja https://www.filmweb.pl/film/Dzika+grusza-2018-804254 Podczas, gdy w OKF jeden z najpiękniejszych filmów roku 2019 na jedynym seansie, kinowa ludożerka cieszy się upałem, który za 20 lat ugotuje ich potomków. W kinie klima, lekki chłodek, mrok - można odpocząc na pustej sali, bez mlaskania i szelestu papierków. Można przez 3 godziny kontemplowac te snujące się rozmowy,powolną narrację i piękne kadry Nuri Blige Ceylana. Kino jest gdzie indziej - nie tam gdzie historyczne freski - Kurier albo Dywizjon 303, nie tam gdzie kolorowa parada "równości" z Almodovara. Kino jest tam, gdzie twórcy chcą nam pokazywac prawdę bez ideologicznych tez - w Azji, w Ameryce Południowej, w Rosji. Kino Europy z łopatologią w stylu "słodkiego końca dnia" jest na skraju cynizmu połączonego z głupotą celebrylowania.

40-43 Festiwal Filmy pod specjalnym nadzorem - Sląski Ikar, Mała Jerozolima, Nieoczekiwane, Zatrzymac czas

 44/2019
 Catalina - dla Andrzeja Chyry w erotycznej akcji mogę obejrzeć nawet taki film

 45/2019 "Rocketman" Na pewno lepszy od "Bohemian Rapsody", bo o czymś, główny aktor też o niebo lepszy. Człowieku zwykły, uświadom sobie, że tak naprawdę to miał przechlapane Elton John, bo jest gejem.

46/2019  Dama Kier" - ile jesteśmy w stanie poświęcić, aby nie rozpadł się nasz misternie poukładany domek z kart. Marta powiedziała mi jeszcze więcej, to jest jak profilaktyka, w pełni świadome, pozbawione emocji działanie i to jest w tym filmie najstraszniejsze. Co z tego , że wszyscy są ofiarami? Ale ten pełen dostatku świat przetrwał i o to w tej bezlitosnej grze chodziło.

47/2019 "Ja teraz kłamię" Tytuł niczym z komedii romantycznej, ale to coś dużo gorszego - to dystopijna, futurystyczna komedia romantyczna. Z całkiem sporą dawką seksu jak na współczesne warunki. Nic to w gruncie rzeczy nie zmienia, bo podobnie jak netflixowy "1983" jest to kolejna sromotna porażka ambitnego z pozoru polskiego projektu

48/2019 "Laleczka" https://www.filmweb.pl/film/Laleczka-2019-814760 Jako że byłem fanem "Laleczki Chucky" od początku po prostu musiałem. I nie zawiodłem się. Bo to nie tylko bajeczka i hołd dla klasyki horroru. Ten film pokazuje jak technologie zastępują nam relacje z innymi ludźmi i determinują nasze życie.


49/2019 "Anna" reż. Luc Besson Lalunia pozostanie lalunią, żywa albo martwa. Prawdziwa bohaterka Bessona ma na imię Nikita

 50/2019 "Midsommar. W biały dzień" - horror w pełnym słońcu straszy bardziej, niby jak WickerMan, ale, nawet nie o to chodzi, że brutalniejszy, po prostu straszniejszy, działający ostro na psychikę poprzez niesamowity klimat. Ja odebrałem ten film jako ostrzeżenie przed neopogaństwem, że odrzucając tradycyjną tożsamość chrhześcijańską (w szerokim słowa znaczeniu) mimowolnie szukamy duchowości w rudymentach cywilizacji. I to, przy całej problematyczności filozofii chrześcijańskiej i wpływu, jaki przez wieki i dziś wywierała, jest cholernie niebezpieczny grunt. Miałem podobnie z filmem "Wieża, Jasny dzień" Jagody Szelc, wyczuwam pewne podobieństwo, tyle że Midsommar jest naprawdę na maxa pojechany

 51/2019 "Yesterday" reż. Danny Boyle Edzie Sheeran dlaczego sprowadziłeś Beatelsów do poziomu swojej tandety? I kto ci na to pozwolił?

 52/2019 "I znowu zgrzeszyliśmy, dobry Boże!" - sympatyczne, wesołe i daje do myślenia

53/2019 "Kobieta idzie na wojnę" Podobały mi się zdjęcia, lekko surrealny klimat, ekologiczna wymowa, ale mam jeden podstawowy zarzut pod adresem takich filmów - brak im kopa, jakiegoś pazura, który pobudzałby widza co jakiś czas. Podobnie miałem z filmem o tych szwedzkich trollach. Rozmydla się to wszystko w tym pozytywnym nastawieniu i wierze w siebie i swoją moc.

  54/2019 "Tommaso" Abel Ferrara. Znany reżyser portretuje swoje rozterki i późno popołudniowy kryzys u progu starości, szczególnie życie u boku młodej partnerki i późne ojcostwo. Ferrara szczerze, wręcz ekshibicjonistycznie, ukazuje swoje lęki. Jest to uderzające tym bardziej, że obok świetnego Willema Dafoe główne role grają jego partnerka i córka. To jest film o tym, że mija pewna epoka, że takich postaci jak Ferrara czy Dafoe ale także Keitel, DeNiro, Hoffman już nie spotkamy - mija epoka "maczyzmu". Świat coraz bardziej bezpłciowy, bez wyrazu. I chociaż Ferrarze brakuje mocy, powstrzymuje się niejednokrotnie przed powiedzeniem "za dużo", to ja ten film rozumiem i szanuję. Miało być współczesne 8i pół a wyszło 7/10.

 55/2019 "Monos -oddział małp" reż. Alejandro Landes Argentyńskie objawienie - składający się z nastolatków oddział partyzancki gdzieś w Ameryce Południowej ma pilnować amerykańskiej lekarki. Oniryczne obrazowanie, nieprecyzyjność czasu i przestrzeni, filmowana z rozmachem przyroda przenoszą tę historię w stronę surrealistycznej przypowieści na temat narodzin przemocy. Nieprzypadkowe stają się skojarzenia z "Jądrem ciemności" Conrada, "Czasem apokalipsy" czy "Władcą much" 8/10

 56/2019 "Opętanie" reż. Andrzej Żulawski Nowe Horyzonty są jedyną okazją, by nadrobić zaległości, a takim filmem jest "Opętanie" Żuławskiego - psychlogiczny horror wywiedziony z romantycznej tradycji. Można odczytać ten film przez pryzmat rozpadu związku Żuławskiego z Małgorztą Braunek. Siła kobiety to niszcząca siła demona. Naturalistyczna wizja w tym filmie to jazda na krawędzi szalonych kreacji aktorskich, głównie Isabelle Adjani, grającej kobietę-diabła. Szalone kino, wielkie kino którego dziś próżno szukać 9/10

  57/2019 "Antologia duchów miasta" Nawiedzony dom, duchy na ulicach miasteczka - niby horror, ale bardziej niepozbawiona ironii refleksja nad sensem ludzkiego życia i przeżywaniem żałoby. Historia sfilmowana z użyciem różnych technik, obraz momentami rozpikselowany przypomina kamery gospodarcze bądź stare wideo. Kamera często porusza się za obiektami, czyniąc naturalistyczny efekt, który kontrastuje z fantastyką niemal romantyczną. A to tylko film o wymieraniu małych społeczności w scenerii zmrożonej kanadyjskiej prowincji. Najlepszy film Denisa Cote, jaki widziałem. 7/10

  58/2019 "Szatańskie tango" Do kina wszedłem o 13.00, wyszedłem o 22.00. Niczego nie żałuję. Odwrotnie - pozostaję pełen zachwytu dla filmu, który widziałem już dwukrotnie, ale dopiero teraz mogłem podziwiać ten filmowy poemat smutku. W tonach szarości rozgrywa się ludzki dramat niespełnienia i pustki, a każdy kadr jest w filmie Belli Tara jak samoistne dzieło sztuki. Druga część jest jak trans, w którym czas przestaje się liczyć, a trzecia niesie to uczucie do samego końca. 10/10


59/2019 "Młoda dziewczyna" Szokujący debiut Catherine Breillat pozostaje dalej szokujący - pamiętnik z okresu dojrzewania nastolatki niweluje granice wstydu. Klimat drapieżnego soft porno z lat 70-tych robi swoje. Może nic więcej, ale wystarczy 7/10

  60/2019 "Długa podróż dnia ku nocy" reż .Bi Gan Dużo obiecywałem sobie po filmie BiGana prezentowanym w cyklu Mistrzowie - nazwa zobowiązuje, ale moje oczekiwania nie w pełni zaspokojone. Piękne ujęcia, hipnotyczny klimat jak we "Wkraczając w pustkę" Gaspara Noe, ale nie czułem chemii z tym filmem. Trochę jak film noir, opowieść o gangsterach, trochę melodramat, a trochę nowohoryzontowy snuj z długą, oniryczną sekwencją 3D. Wszystkiego po trochu ale nic do końca. I to poczucie niespełnienia dużych oczekiwań.7/10

61/2019 "Dzięki Bogu" reż
Francis Ozon Strywializowany temat pedofilii w Kościele. Grupa ofiar spotyka się w walce ze zmorami przeszłości i hierarchią kościelną i zamienia tę walkę w jedną wielką medialną imprezę. Najlepsze są sceny nabożeństw, ukazujące potęgę Kościoła i dla nich warto. 3/10

 62/2019 reż. Kazuo Hara 1987 "Naga armia cesarza" Japoński dokument o brutalności, graniczącej z terrorem w poszukiwaniu straszliwej prawdy o wojnie Ale najciekawszy jest bohater, Kenzo Okuzaki, który zabiera ekipę filmową, by pokazać jak bezkompromisowo dociera do prawdy o pewnej egzekucji, która miała miejsce na Nowej Gwinej w czasie II wojny światowej. Z rozmów , które przeprowadza z tymi, którzy przeżyli, wyłania się obraz straszliwych wojennych wspomnień weteranów, zmuszanych do nieludzkich zachowań, z drugiej strony poraża bezkompromisowość głównego bohatera, który dąży do ujawnienia prawdy za wszelką cenę, nawet cenę przemocy, i zmienia się na naszych oczach w niebezpiecznego szaleńca, wręcz terrorystę. Warto sięgnąć po ten film, który znajdziecie na YouTube z angielskimi napisami. Bardzo warto. 8/10

63/2019 "Siedzący słoń" Przepiękny, czterogodzinny film o chińskiej rzeczywistości, zanurzony w depresji i szarości. Gdybym chciał komuś opowiedzieć, czym jest depresja to już nie muszę - wystarczy obejrzeć ten film. Reżyser Hu Bo popełnił samobójstwo w wieku 24 lat i chyba opowiedział nam o tym, co czuł, jak wielki ból i jak wielkie piękno było jego codziennym doświadczeniem. 4i pół godziny takiego intensywnego przeżywania smutku bez kropli łzy dla nas może być terapią. Za aspekt psychologiczny i estetyczny 9/10

 64/2019 "Nasz czas" reż. Carlos Reygadas Osobiste kino Reygadasa to rodzaj pamiętnika. W filmie główne role zagrały autentyczne postaci - reżyser, jego bliscy i przyjaciele. W przepięknie sfilmowanej scenerii meksykańskiego rancza rozgrywa się dramat rozpadającej rodziny. W przeciwieństwie do "Siedzącego słonia" depresja bohaterów rodzi się w pięknym krajobrazie i dostatnim życiu. Raygadas tworzy, mimo poetyckich ujęć, bardzo realistyczny, w przeciwieństwie do jego wcześniejszych filmów, obraz relacji międzyludzkich. Ważną, w zasadzie symboliczną rolę odgrywa z pasją sfilmowana natura, która staje się jednym z bohaterów dramatu. Bardzo lubię takie osobiste, niezakłamane kino, ale nie zawsze efekt jest tak przejmujący. Przykładem takiej pułapki był przecież film Abla Ferrary "Tommaso", gdzie nie wszystko się udało 8/10

 65/2019 "Owoce namiętności" reż. Shujio Terayama Słynna historia O opowiedziana przez japońskiego reformatora teatru. Diaboliczny Stephane (w tej roli Klaus Kinsky u szczytu swej popularności) oddaje młodziutką O do chińskiego burdelu u progu rewolucji Mao, by poddać próbie ich uczucie. To ciekawa rzecz, że na tym najbardziej równościowym i tolerancyjnym festiwalu można zobaczyć kino tak seksistowskie i mizoginiczne. Ale na tym właśnie polega tolerancja, by nie wypierać tego, co jest częścią naszej tradycji. Jest to świat, którego pewnie dobrze, że już nie ma, ale niektóre baśniowe sceny wywołują niezatarte wrażenie. Mokre sny w samo południe czyli 6/10

 66/ 2019 Najlepsze lata reż.Jonah Hill Przyjemne sentymenty lat 90-tych, czyli dzieciak kontra świat w epoce deskorolek, bitów, subkultury hip-hop. O dojrzewaniu na wesoło. Bylo ale działa. Tyle. A Jonaha Hilla znacie choćby z Rekinów wojny, ja uwielbiam Dzikie łowy

  67/2019 "Dzieci umarłych" reż. Pavel Liska, Kelly Cooper Jeśli filmy festriwalu Nowe Horyzonty mogą zaskoczyć, bo zawsze jest to kino bardzo specyficzne, to "Dzieci umarłych"są dziwne. Nakręcony "szesnastką" film o zombie to jednocześnie szalona zabawa, nawiązująca do horrorów klasy F, tak nieudolna, że aż śmieszna, ale w tym całym zombie-cyrku chodzi jednak o pokazanie i obśmianie stereotypów. Twórcy walą z grubej rury rubasznych żartów zestawiając Hitlera, zakorzeniony w tradycji faszyzm, holokaust i islamskich uchodźców. Tyle że nie wiadomo, jaka jest wymowa tego filmu. O to już nie zadbali i chwała im za to. 8/10

 68/2019 To była do tej pory największa przyjemność, płynąca z przebywania na sali kinowej podczas festiwalu. Czas mijał w czasie projekcji jak szalony, a zakręty formalne i scenariuszowe cieszyły mnie jak dziecko pragnące łakoci. Ale ten film to przede wszystkim bezpretensjonalne oskarżenie drapieżnej cywilizacji "białego człowieka" i kolonialnych uwarunkowań. Groteskowa wizja Filho, znanego nam z "Sąsiedzkich dźwięków" i "Aquariusa", wcale nie jest dla nas zabawna, gdyż pokazuje, że w kolonialnym podejściu niewiele się zmieni, a może być gorzej. Ten film jest po pierwsze doskonale i z pasją zrealizowany, po drugie łączy kino gatunkowe (western) z ważnym przesłaniem. Jeśli tylko będziecie mieć okazję to nie wahajcie się i idźcie na "Bacurau" - film o brazylijskiej zapadłej dziurze, gdzie ludzie mają swoją godność i potrafią o nią walczyć. 8/10

 69/2019 Zdrajca reż. Marco Bellocchio Sprawa sędziego Falcone opowiedziana z włoską elegancją, trzyma w napięciu od pierwszego eleganckiego ujęcia do samego końca, a opowiedziana jest z perspektywy Tommaso Buscetty, świadka koronnego, dzięki któremu w latach 80-tych za kraty trafiło kilkuset członków Cosa Nostry - wielu otrzymało wyrok dożywotniego więzienia. Kara śmierci dosięgła sędziego Falcone, choć wiedział na co się naraża, był konsekwentny w walce z mafią i zginął w zamachu wraz z małżonką. Niesamowita postać, heros tamtych czasów. Buscetta zaś dożył na wolności sędziwego wieku i zmarł z przyczyn naturalnych. Jeśli lubicie połączenie kina gangsterskiego z dramatem sądowym, nie zawiedziecie się. 7/10

  70/2019 Synonimy Francuskie w stylu i intelektualnym ujęciu kino o naszych iluzjach i marzeniach, którym daleko jest do rzeczywistości. Film w intrygujący sposób traktuje o języku i jego meandrach, które mogą sprowadzić nas na manowce, bo same słowa, mówiące o wartościach, nie wystarczą. Dużo literackich i filmowych odniesień w bardzo szlachetnej formie 7/10

 71/2019 "Złota rękawiczka" reż. Fatih Akin No to była ekstrema - film o seryjnym zabójcy bez konfekcji von Triera tylko do bólu realistycznie z Hamburgiem lat 70-tych w tle (co ciekawe czas i miejsce akcji odpowiadają momentowi narodzin Akina). Jak ktoś lubi Bukowskiego, Jerofiejewa, jak ktoś lubi prozę Jarosław Błahy to jest to absolutne must see - i to nawet nie chodzi o sceny ćwiartowania zwłok tylko o ten smród zgnilizny, bijący z ekranu i o fantastyczne "ćmy barowe" tworzące ludzkie panoptikum w knajpie "Złota rękawiczka". Do wyrzygania. 8/10

  72/2019 "Tajemnice Morza Sargassowego" Tsoumerkas, twórca świetnego "Płomienia" i czołowy reżyser greckiej Nowej Fali, idzie w kierunku kina gatunkowego i realizuje kryminał, gdzie udaje mu się osiągnąć ciekawy efekt portretu greckiej prowincji doby kryzysu i swoistego niepokoju egzystencjalnego bohaterów - każdy z nich ma jakąś tajemnicę, każdy przeżywa jakąś traumę, każdy normalny chce uciec, chce się wyrwać. Kawałek porządnego kina 6/10

 73/2019 "Rzućmy książki, wyjdźmy na ulicę" reż. Shijo Terrayama - tak wógóle to prawie musical, w dodatku autobiograficzny, w dodatku z lat 70-tych, który kipi od kontrkulturowej jazdy. A tak w ogóle - czy w Japonii była kontrkultura? Jak nie, jak tak? 7/10


 74/2019 White Noise 4,5 godzinny traktat poetycko filmowy o prostytucji we współczesnym świecie. Mogę mówić o minusach, o tym że to bardzo trudny i ciężki film. Ale po co? Reżyser Antoine d'Agata jeżdził przez lata po najgorszych burdelach całego świata. Chciał powiedzieć - prostytutki mają głos! I ten głos, może niepotrzebnie tak poetycki, jest głosem porażającym. Kobieta sprowadzona do funkcji worka na spermę przemawia, przemawia do nas wszystkich. I tego głosu nie chcemy usłyszeć, a te przepiękne długie ujęcia bolą 9/10

 75/2019 "Calypso" Takich interpretacji mitów greckich jak w przypadku historii Odyseusza i Calypso lepiej unikać, choć histeryczne reakcje masowo wychodzących widzów wydają mi się mimo wszystko nieco na wyrost. Zresztą inspiracją był nie mit a obraz Buckelina. Dobra, dajmy spokój, bo nigdy tu nie przyjedziecie - uczciwe 3/10

  76/2019 Zombie Child reż. Bertrand Bonello To nie jest oczywisty film o zombie, tym bardziej że kojarzy się ze "Stowarzyszeniem umarłych poetów" tylko w żeńskim wydaniu. No dobra - jest to kino o różnicach kulturowych (jak zresztą widać na zdjęciu) i to kino z najwyższej półki. Zresztą trudno się dziwić - w końcu Bonello to reżyser "Nokturamy". 7/10

 77/2019 "Przynęta" Oldskul, który dotyka. Mark Jenkin nakręcił film o rybaku bez złotej rybki, rybaku, który walczy o przetrwanie w skomercjalizowanej rzeczywistości nadmorskiego miasteczka. Efekt zderzenia światów, jaki został uzyskany, jest bardzo ciekawy - zdjęcia na czarno-białej 16-ce zostały zmontowane w charakterystyczny dla kina niemego sposób, ale to co widzimy na ekranie jest całkiem współczesne. Gorszy pieniądz wypiera lepszy - mówi Jenkin. Rozrywka i tandeta wypiera pracę i wierność zasadom. To nie jest kraj dla starych ludzi. 7/10

 78/2019 "Podróż" Bardzo dobre kino drogi z Bałkanów. Słodko-gorzkie refleksje nie pozbawione są tutaj humoru, który lubi zahaczać o czerń. Film z jednej strony poetycki i szlachetny w formie, z drugiej nie brak w nim tej dozy szaleństwa, która sprawia , że historia ma "zakręconą" bohaterkę, którą da się lubić, "zakręcone" sceny rodzajowe i "zakrecone" obserwacje. 7/10

  79/2019 "Plaże Agnes" Kolejna filmowa biografia w tym roku na Nowych Horyzontach. Agnes Varda, reżyserka francuskiej Nowej Fali, łączyła w swojej twórczości dokument i fabułę, chcąc pokazać swoją prawdę. W swoim ostatnim przed śmiercią filmie dokonuje podsumowania - opowiada o całej swej twórczości, inspiracjach i sile tworzenia z charakterystyczną dla niej czułą drapieżnością. Jeśli miałbym określić, czym jest kino kobiet to twórczość Vardy byłaby najlepszym przykładem - liryzm, wręcz czułość, połączone z ważnymi tematami, które potrafią zaboleć bardzo mocno. 8/10

  80/2019 "Van Gogh" Van Gogh wg Schnabla.. Van Gogh był twórcą niezrozumianym, chyba nie miał nawet świadomości przełamywania schematów w sztuce. Dziś popkultura upupia jego malarstwo, a fototapety ze słonecznikami jakże często zdobią mieszkania wielbicieli twórczości. Taką fototapetą był "Loving Vincent" - łzawa historyjka opowiedziana na kolorowo i bajerancko. Julian Schnabel ma już na swoim koncie niezłego Basquiata, ale dlaczego po raz kolejny musiał bohaterem uczynić holenderskiego malarza? Może chciał odczarować tę fototapeciasrską aurę? Ale efekt mimo Willema Dafoe i innych gwiazd na ekranie okazuje się mizerny. Ten film nie ma tempa, jest rozmemłany wizualnie i wydaje się całkowicie bez pomysłu. A ten pomysł, ta idea musiała być u podstaw dzieła, by kolejny raz reinterpretować życiorys Van Gogha. Za dobre chęci, którymi jest piekło wybrukowane 4/`10

 81/2019 "Plażowy haj" reż. Harmony Korine Balanga trwa i to na całego. W roli Moondoga czyli współczesnego Lebowskiego, Matthew McConaughey, który robi wszystko na P i wcale się tego nie wstydzi.Co jest ważne w tym filmie? Wszystko na P. Ale najważniejszy jest sam Moondog, choć w filmie występuje też Snoop Dog. Harmony Korine dla imprezowiczów. 7/10

 82/2019 Mowa ptaków "Mowa ptaków" pewnie miała być hołdem dla Andrzeja Żuławskiego, a była sumą wszystkich strachów polskiego inteligenta doby PiSu - ta cykoria może śmieszyć, ale to nie jest śmiech zamierzony, czyli komisja gdyńskiego festiwalu miala rację, a nasze wojowanie czyni nas tak samo śmiesznymi jak popisy aktorów na ekranie i "trud" reżysera. Za wrobienie w tę niezręczną sytuację 3/10

  83/2019 Symfonia Prokofiewa tłem dla historii niewidomego rosyjskiego "młokosa" podczas I wojny 6/10

  84/2019 "Tam gdzieś musi być niebo" Komedia palestyńska - mówi to panu coś?

  85/2019 "Wiejska ciuciubabka" reż. Shuji Terrayama Wstrząsająco piękne



86/2019 "Spermula" Charles Matton rok1976 W porównaniu do filmu Catherine Breillat film Mattona to lekka komedia erotyczna o zabarwieniu feministycznym i ze szczyptą SF. Nic takiego a na seans ludzi przyciągnął tytuł "Spermula" - pierwotnie miał on brzmieć "Miłość to rzeka w Rosji". Widać moc marketingu. 5/10

87/2019 "Młody Ahmed" Francja 2019 reż. Bracia Dardenne. Bracia D. w swoim stylu o radykalizacji w kolejnym pokoleniu. Ameryki to oni nie odkrywają, mówiąc dość wyraźnie, że prawdziwi nauczyciele są gdzie indziej, a nie w szkole. 6/10

 88,89,90 / 2019 Likwidacja, Jak Fernando Pessoa uratował Portugalię, L.Cohen Nazwisko Pessoa jest dla mnie jak magnes. Trzy filmy w jednym zestawie - Likwidacja - gość zamalowuje stare obrazy, niezłe ale mogło być lepsze; Pessoa - genialny krótki film na bazie trzech wierszy poety i hasła reklamowego Cola Loki(wiadomo - zero product placement, więc zrzyna z Lemoniadowego Joe), które uratowało Portugalie przed demonami ukrytymi w butelce z charakterystyczną długą szyjką. Kupa śmiechu. A teraz najlepsze LCohen - jedno ujęcie kamery, po lewej dwie metalowe beczki, żółty kanister
i czarne worki, po prawej maszyna rolnicza w kolorze czerwonym, dalej słupy wysokiego napięcia, w górze błękitne niebo - i tak przez 45 minut. Film wyraża stan ducha mieszkańców stanu Oregon doby Trumpa.Wymaga głębszej refleksji. Za ostatni film 10/10 za zestaw 7/10


 91/2019 "Truposze nie umierają" Postnowohoryzontowe. To już nie ten sam Jarmusch, ale dalej ok. 6/10

 92/2019 "Deszczowy dzień w NY" Woody Alien nie taki zły jak się bałem, a możliwe, że całkiem niezły, bo dla mnie najlepszy od dawna - kameralny i bezpretensjonalny. 6/10

  93/2019 93/2019 "Obywatel Miłość" Historia Ciechowskiego z punktu widzenia fanki a potem żony, czyli biograficzno-dokumentalna nędza w kinie. Nawet nie chce mi się pomstować na ten filmopodobny produkt. Poza tym - pewne rzeczy wypada po prostu zostawić dla siebie, żeby nie wyjść na idiotkę.

 94/2019 "Maiden" - znów dokument bez wielkich emocji. Oczywisty dokument o pierwszej w historii załodze kobiecej, która wzięła udział w wyścigu dookoła świata. Najwyżej 5/10

95/2019 Prawdziwi faceci, prawdziwe laski, czyli piękna baja o świecie, którego dziś już nie ma. I skopane przez "faszystów" tyłki "dzieci kwiatów". Powiem tak, jak mówią niepodrabialni debile, po Pulp fiction to mój numer2 wśród filmów Tarantino. 8/10


96/2019 "Na bank sie uda" Polska 2019 Na bank się nie udało 3/10


97/2019 "Ból i blask" Powrót prawdziwego Almodovara 7/10

98/2019 Amanda znaczy po polsku "Na zawsze razem', ale.film bardzo poruszający, film o trudnych relacjach. W kinie raczej pusto, więc musiało być zaskoczenie in plus. 7/10

99/100/2019 "Czarnobóg" Polska 2018/2019 "Mój kraj taki piękny' Faszyzm, faszyzm, faszyzm, faszyzm, wszędzie faszyzm. Kiedy przyszli po mnie nie protestowałem, miałem tego po dziurki w nosie 3/10

101/2019 "Piranie" Wlochy 2019 Nieletni gangsterzy z moralnymi dylematami. Było, ale warto.

 102/2019 "Parasite" To że jest to absolutnie genialny i szokujaco zaskakujący widza film, to jedna sprawa, ale tę czarę geniuszu przepełnia rozwiązanie tajemnicy wszystkich nawiedzonych domów. 10/10

 103/2019 "Pożegnanie jesieni" Trelinski oddał hołd Witkacemu 50 lat po jego samobójstwie, Czytaj! zrobił to jeszcze raz po 30 latach. Ten film żyje i brzmi aktualnie, a może jeszcze bardziej dziś.O zgrozo.

 104/2019 Polityka - wolę Vegete chamską i szyderczą zamiast na siłę filozoficzno-umoralniajacą. Ten film ratują aktorzy, którzy dobrze się bawią odgrywając swoje polityczne pierwowzory. JAK na taką legendę to zdecydowanie duże rozczarowanie. Razi brak spójności , epizodycznośc akcji, gdy brak energii dialogom.

  105/2019 "Legiony" Ostatnio widziałem gorsze filmy polskie - np. "Pech to nie grzech", "Miłość jest wszystkim" albo "Mowa ptaków", więc bez przesady.

 106/2019 "Nie znajomi" Polska W oczekiwaniu na "Kobietę w ogniu" oglądam tę naszą rodzimą pulpę patriotyzmu, polityki, miłości i nienawiści.

 107/2019 Boże ciało Przepraszam, ale dla mnie to zwykła polska filmowa tandeta.

 108/2019 Joker Skończone i pełne arcydzieło pod każdym względem- reżyserii, scenariusza, montażu, gry aktorskiej, scenografii, muzyki, charakteryzacji.Moze brakło efektów specjalnych, ale za to także dziękuję. To połączenie Taksówkarza i Batmana kopie w mózg i kopie w duszę.

 109/2019 edukacyjne "Komunia" Elżbieta Zamecka

  110/2019 "Portret kobiety w ogniu" Powiem tylko, że jeśli nie chcecie przegapić pięknego, malarskiego, romantycznego i że wszech miar kobiecego filmu o miłości zrodzonej z prawdy sztuki, to jutro ostatni seans w Częstochowie. Chyba że wrócimy kiedyś w Playbacku w Gaude Mater Ten film domaga się dużego formatu.

 111/2019 Ikar. Legenda Mietka Kosza. Najsłabszy film Pieprzycy, o którym szybko zapomnę, ale warto dla jednej sceny. I dla muzyki. Nie udało się oddać fenomenu jazzu na przełomie lat 60/70. Trochę szkoda. A Ogrodnik? Trochę z Beksińskiego, trochę z bohatera Chce się żyć, dobrze, że nie z Disco polo.

 112/2019 "Obywatel Jones" Nowy film Agnieszki Holland to powrót do dobrego kina w jej wykonaniu. Sceny klęski głodowej na Ukrainie w latach 30. to jej najlepszy filmowy moment w ogóle - porażające.

113/2019 "Blue ruin" reż Jeremy Saulnier Cykl Playback

114/2019 Wejście kinowe 114/2019 Edukacyjne. Green Book

 115/2019 "Irlandczyk" reż. Martin Scorsese 2019 Mafia starych dziadów, czyli kino starców w pełnej krasie.

  116/2019 "Kult.Film" Wiadomo, że fanom się spodoba, ale jestem mimo wszystko rozczarowany. Zwykły dokument o sympatycznych ludziach i muzyka, którą lubię, to za mało w wypadku 'Kultu", żeby powiedzieć, że jest ok. O 13.15 w niedzielę 3/4 sali OKF zapełnione. Na koniec filmu Kazik mówi, składając publiczności hołd, ważne słowa: "Bez was by nas nie było, nie byłoby naszej muzyki". Dużo czasu zajęło mi, by to zrozumieć - Częstochowa nie lubi kina artystycznego, nie chce go. Lubi teatr, operę, jazz - takie nie-filmy obejrzycie w grudniu OKF, lubi bajki dla dzieci, komercję, hity kinowe, ale kina artystycznego nie chce. Po prostu - nie ma na nie tutaj miejsca, bo nikt tego nie chce oglądać. Na najpiękniejszym, jedynym seansie "Dzikiej gruszy" Ceylana były 3 osoby i nikt nie rozpaczał, że nie zobaczył tego filmu. Nie słyszałem. Muszę się z tym pogodzić i czekać na Wrocław, może jeszcze jakiś festiwal. Życie kinomana to nie koncert życzeń. 

Grudzień
  117/2019 "Na noże" Spłynęło po mnie jak po kaczce. Nie zostało nic. Kino starych zgredów.

 118/2019 "Amy" reż. Asif Kapadia profilaktyczno-edukacyjnie.
 119/2019 Lighthouse Ten film ma olbrzymi ciężar i piękno, ale brakło mu lekkości.
 120/2019 "Księżyc Jowisza" reż. Kornel Mundruczo Kino w Gaude Mater. Magiczne i przedświąteczne.
121/2019 "Serce do walki" To że jest to film ekstremalnie beznadziejny, to jedna sprawa, ale po raz pierwszy zobaczyłem film sztuk walki bez scen walki i do tego jest to jeden z niewielu w polskim kinie znanych i zdiagnozowanych przypadków kina sztuk walki. Tzn. są pewne przesłanki, że te sceny w filmie są, ale trzeba się ich domyśleć. Straszne.

 122/2019 "Mr. Gaga" Kino w Gaude Mater i cykl Playback są dla mnie remedium na naszej pustyni. Rekord frekwencji dziś budzi nadzieję i wiarę w ludzi.

  123/2019 "Oficer i szpieg" reż. Roman Polański To jest film tak sterylny, tak szlachetny, że nie starczyło miejsca na emocje. Jest szacunek, ale brak dreszczy, a przecież za te dreszcze kochaliśmy filmy Polańskiego. Na pewno to jego najlepszy film od wielu, wielu lat.