Stawiając pytania o dzisiejszy kształt Polski, możemy spojrzeć na procesy historyczne ostatniego półwiecza z wielu różnych perspektyw. Według mnie najlepszą możliwością takiego spojrzenia winien być kod uznawanych za wybitne postaci, które tworzyły naszą historię. Może to być perspektywa Lecha Wałęsy, kardynała Wyszyńskiego, bądź też Lecha Kaczyńskiego. Dla mnie najlepszym punktem odniesienia dla tej perspektywy będzie osoba Jacka Kuronia, a „Czas KOR-u” jest doskonałą pozycją, obrazującą przemiany tamtych lat.
Zacznę od uzasadnienia – działalność Jacka Kuronia to praktycznie całościowy przekrój poprzez powojenną historię Polski - od jego działalności w strukturach komunistycznych organizacji młodzieżowych po udział w demokratycznych rządach III RP i kandydowanie na urząd prezydencki. Trudno wskazać drugą postać w naszej historii, która na przestrzeni tak długiego czasu wykazywałaby się aż tak wielką energią działania na rzecz walki o demokrację.
W wydanej rok temu książce „Anatomia buntu. Kuroń, Modzelewski i komandosi” historyk Andrzej Friszke przedstawił nam pierwszy okres opozycyjnej działalności Jacka Kuronia, rozciągający się pomiędzy latami 50-tymi a rokiem 1968. Wiele osób, krytykujących obecnie Kuronia i jego polityczne wizje, wskazuje na ten czas jako moment, który kompromituje jego osobę ze względu na uczestnictwo w komunistycznych organizacjach młodzieżowych najgorszego stalinowskiego sortu. Lektura książki Friszkego, która otrzymała Nagrodę Historyczną „Polityki” pozwala zrozumieć, dlaczego Jacek Kuroń – w każdej sytuacji aktywny społecznik – podejmował tego rodzaju działalność.
Dziś, kiedy wyrażanie własnych myśli nie jest wielkim ryzykiem, można narzekać na tych, którzy kiedyś podejmowali trudne działania także w ramach systemu politycznego, który zwalczał demokratyczne i wolnościowe działania swoich obywateli. Ale gdzie byli wówczas ci, którzy dziś używają tych argumentów? Właśnie dlatego uważam Jacka Kuronia za jedną z najważniejszych postaci w historii powojennej Polski - jego życie to pół wieku aktywnej, społecznej działalności, działalności skierowanej zawsze na dobro innych ludzi.
„Czas KOR-u” jest książką opisującą działalność Jacka Kuronia w latach siedemdziesiątych – od powstania Komitetu Obrony Robotników do gorącego okresu sierpnia 1980. Bohater książki Friszkego to bezkompromisowy działacz społeczny, aktywny krytyk niedemokratycznych działań, prowadzonych przez władze PRL. Znajdziemy tu rozmaite gry polityczne, które miały miejsce w samym łonie opozycji, intrygancką działalność służb bezpieczeństwa i opis relacji na linii „opozycja – partia – Kościół”. Analizując powyższe wydarzenia z 30-letniego dystansu możemy spojrzeć na proces dojrzewania idei w pełni niepodległego państwa i lepiej zrozumieć, jak tworzyły się zręby dzisiejszej wolnej Polski. Łatwo dziś rzucać oskarżenie, które rysowały się już w pewnych kręgach opozycji od samego początku, że działalność ludzi pokroju Kuronia czy Michnika była zanadto subtelna i mało jednoznaczna. Czytając „Czas KOR-u” możemy sobie przypomnieć, jak wielką cenę płacili ówcześni opozycjoniści za przeciwstawianie się dyktaturze. Andrzej Friszke doskonale dokumentuje stawiane przez siebie tezy, a dystans czasowy pozwala na zachowanie obiektywizmu w sposobie patrzenia na historię. Myślę, że dziś można już bez emocji poddać ocenie trudną sytuację Polski lat PRL-u i jednocześnie docenić, mądrość polityczną „korowców”, których podstawową metodą było oficjalne działanie w majestacie prawa, co powodowało wiązanie rąk ówczesnym władzom, które, chcąc uchodzić za demokratyczne, nie mogły bezkarnie rozprawiać się z opozycją, a dzięki temu kurs represji nie był tak silny jak w Czechosłowacji czy innych „demoludach”. Z tego powodu Polska mogła stać się awangardą zmian w krajach socjalistycznych pod koniec lat 80-tych.
Dziś nie potrafimy cieszyć się z osiągniętej wolności. Moment upadku PRL-u i odzyskanie pełni politycznego pluralizmu nie jest w Polsce wielkim świętem. Pewnie to wynik ciągłych politycznych tarć, niesnasek oraz wzajemnych oskarżeń, które zapoczątkowały obrady „Okrągłego stołu”. Szkoda, bo chyba zapominamy, że to właśnie Polska stała na czele przemian, które miały miejsce w Europie u schyłku lat 80-tych. Na czele tych przemian stał przez niemal całe swoje aktywne życie Jacek Kuroń. I jeszcze jedna rzecz – pamiętajmy, jak ważną rzeczą jest ciężko wywalczona wolność wypowiedzi. To wielki dar, będący efektem wysiłku tych niewielu, którzy ryzykowali własną wolność a nieraz życie, dlatego byśmy obecnie mogli cieszyć się swobodą i nie bać się wypowiadać własnego zdania. Ale i dziś nie brak cenzorskich polityków, którzy, gdy da im się taką możliwość, będą ciąć, zmieniać, usuwać, by tylko poczuć, że mają władzę. Cóż – jak mawiał cadyk ze „Skrzypka na dachu”: „Panie Boże, zachowaj ich w zdrowiu i szczęściu, byle jak najdalej od nas”.
Sławomir Domański
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz