Zbierałem ten cykl przez kilka miesięcy. Raz w tygodniu musiałem wysupłać 30 złotych polskich, by zgromadzić na półce serię „Literatura czeska”, wydawaną przez „Gazetę Wyborczą”. Teraz te siedemnaście tomów zajmuje honorowe miejsce w mojej biblioteczce, tworząc na najwyższej półce widok z czeską flagą, w który układają się grzbiety książek. Zbiór o tyle ciekawy, że oprócz wersji „literackiej” do każdego z tytułów dołączony został film, będący filmową adaptacją danego dzieła. Mogę sobie teraz czytać i oglądać do woli „klasyki” naszych południowych sąsiadów. Mariusz Szczygieł w krótkiej książce „„Láska nebeská” nie po raz pierwszy przybliża nam fenomen naszej polskiej obsesji na punkcie Czechów.
Powodem do kolejnej wycieczki autora „Gottlandu” w świat „czeskich klimatów” była właśnie wymieniona powyżej seria. Mariusz Szczygieł stworzył do każdego z tytułów „Literatura czeska” swój autorski komentarz w formie felietonu, gdzie poszczególne książki (i filmy) są jedynie pretekstem do snucia refleksji o szerszym charakterze na temat pogmatwanych, było nie było, polsko-czeskich relacji. Zadaje on pytanie o źródło naszego czechofilstwa i zastanawia się, co nas w Czechach tak pociąga, czym nas oni tak skutecznie uwodzą. Z tego co wiem, ten zabieg działa w dwie strony, bowiem także Czesi wiele rzeczy dowiadują się o samych sobie z książek autora „Zrób sobie raj” - książki Mariusza Szczygła są tam bardzo popularne. O tej wzajemnej fascynacji jest właśnie „Láska nebeská”.
Dopiero od niedługiego czasu mamy do czynienia ze zmienioną perspektywą w postrzeganiu „czeskich” tematów. Jednak mocno zakorzeniony był w naszej świadomości stereotyp „tchórzliwego czechaczka”, który stawiany był w opozycji do heroicznego Polaka, walczącego o wolność. Było w tych uogólnieniach na temat obu nacji sporo uproszczeń, a, jak wiadomo nie od dziś, uproszczenia stoją u źródeł konfliktów. Z tej charakterologicznej różnicy wynikała prawdopodobnie wzajemna niechęć, która była widoczna w przeszłości i pewnie wiele z tego stereotypowego poglądu istnieje i dziś.Mariusz Szczygieł pomaga nam już po raz trzeci uporać się z „czeskim błędem” i czyni to jak zawsze skutecznie. Nie sposób przecenić roli tego autora w sposobie patrzenia na polsko-czeskie sprawy i , co najważniejsze, na zbliżenie miedzy naszymi narodami.
Jest Mariusz Szczygieł szczególnym typem czechofila – nie lubi na przykład piwa i zadymionych knajp, gdzie toczą się te wszystkie niesamowite dysputy, o których wspominał Hrabal w swoich uroczych książkach. Autorowi jest bliżej do kosmopolitycznej tradycji Kundery, z jej zmysłowością, wyrafinowanym stylem i lampką dobrego wina. Być może ten nietypowy mimo wszystko wizerunek Czech pozwala na zdystansowanie się do utartych ścieżek w myśleniu o tym narodzie tylko w kontekście piwa i knedlików.
Zarówno seria publikacji wydana przez Gazetę Wyborczą, jak i felietony z tomu „Láska nebeská” pokazują zróżnicowanie tej kultury, że nie można jej zamknąć w jednej określonej przegródce. Na kulturę naszych sąsiadów trzeba patrzeć przez pryzmat historii, która Czechów, podobnie jak Polaków, zmusiła do przyjęcia określonej postawy, pozwalającej naszym narodom przetrwać. Dziś możemy się przyglądać sobie i uczyć dystansu do tego wszystkiego, co może być trudne, ale co stanowi o naszej tożsamości.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz