Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 24 listopada 2012

Sputnik jeszcze nie doleciał do Częstochowy, ale recenzja już jest!


PRZEZ NATURĘ, PRZEZ MIŁOŚĆ, PRZEZ WOJNĘ, PRZEZ PIEKŁO (SPUTNIK 2012 - RECENZJA KONKURSOWA FILMU "IDŹ I PATRZ")

 
fot. filmaster.pl
W OKRESIE II WOJNY ŚWIATOWEJ 628 BIAŁORUSKICH WSI ZOSTAŁO ZRÓWNANYCH Z ZIEMIĄ - TAKA INFORMACJA WIDNIEJE NA KOŃCOWEJ PLANSZY FILMU "IDŹ I PATRZ". JEDNAK FILM TEN, KTÓRY OPISUJE JEDNĄ Z WIELU STRASZNYCH SYTUACJI, KTÓRE MIAŁY MIEJSCE PODCZAS II WOJNY ŚWIATOWEJ, NIE JEST TYPOWYM OBRAZEM ROZLICZENIOWYM I TYM SAMYM DALEKO MU DO STANDARDOWEJ LEKCJI HISTORII W HOLLYWOODZKIM STYLU.

Ukazanie wojny oczami nastoletniego chłopaka ma wymiar apokaliptyczny. Główny bohater - Flora, wrzucony w wir dziejącej się dookoła hekatomby, nie jest w stanie uporządkować otaczającego świata. Rzeczywistość, która uległa deformacji, powoduje u chłopaka skrajne stany emocjonalne - na przemian: szalony, diabelski śmiech i dramatyczny, spazmatyczny płacz. Taki właśnie w klimacie jest film białoruskiego reżysera Elema Klimowa.
Apokaliptyczna wizja jest w tym filmie stokroć bardziej uniwersalnym przedstawieniem zła niż konkretnym odniesieniem do samej wojny. "Idź i patrz" to film schodzący do pierwotnych instynktów - strachu, walki, nieokiełznanej, zwierzęcej nienawiści. Świat ukazany w obrazie to rzeczywistość pozbawiona ludzkiego sensu. Wojna jawi się tutaj jako szał pierwotnych instynktów. Owo groteskowe pomieszanie i zawieszenie w absurdzie wzmaga ludowość białoruskiej wsi bardzo świadomie wykorzystana przez Klimowa dla tworzenia filmowej wizji.
Wizyjność to najważniejsza cecha tego dzieła. "Idź i patrz" nie kieruje się tradycyjną, przyczynowo-skutkową narracją. To kolejne obrazy, które przemawiają wyjątkowym, baśniowym klimatem, ale cóż to za baśń! Przerażająca, oniryczna, baśń a rebours. Właśnie ta odwrócona baśniowość tworzy jedyny w rodzaju nastrój filmu, który sprawia, że możemy odczytać "Idź i patrz" nie jako jeden z wielu filmów o wojnie, ale ponadczasową przypowieść o świecie utopionym w złu.
Aby osiągnąć ten porażający efekt Klimow sięgnął do świata ludowych mitów i wyobrażeń. W jednej ze scen zgromadzeni na wyspie pośród bagien ludzie, którzy zbiegli przed masakrą, tworzą z ludzkiej czaszki totem, który jest karykaturalnym wizerunkiem Hitlera. Z jednej strony mamy tu żarty i prześmiewcze uwagi ludowego artysty i obecnych, z drugiej ta fantastyczna figura jest jak lalka voodoo, która będzie, jako obiekt pogańskich obrzędów, ściągała na siebie całą ludzką nienawiść, żal i ból. Powraca w tych ludowych fragmentach przekonanie zapisane w ustnych podaniach i dawnych legendach, że ludzka krzywda nie pozostanie bez kary, że przelana niewinna krew woła z ziemi, w którą wsiąknęła. To ponadczasowa moralna wymowa, która jest aktualna i dziś. To ona czyni z filmu Klimowa arcydzieło.
Można by jeszcze długo o diabolicznej naturze w pięknych kadrach, o dziewczynie-wiedźmie w magicznych wizjach. W zasadzie każdą scenę można oglądać tutaj przez lupę i wyciągać coraz głębsze pokłady znaczeń i wrażeń. Chciałbym jednak skoncentrować się na najważniejszej - pogromie białoruskiej wioski przez oddział Sonderkomando. Dla mnie ta wizja jest jak zejście do ostatniego kręgu dantejskiego Piekła. Przypomina ona krwawe bachanalia, jakiś diaboliczny festyn śmierci, gdzie nad ludzkim cierpieniem rozlega się bezduszny śmiech oprawców - przecież ludzi takich samych jak my, ale wyjętych poza świat obiektywnych norm moralnych.
"Idź i patrz" to wizja apokaliptyczna, sam tytuł jest nawiązaniem do Apokalipsy Św. Jana. Koniec świata, jaki widzimy w filmie, jest końcem człowieczeństwa. Ta prawda, często trywializowana przez kulturę masową, została ukazana w filmie Klimowa jako przypowieść, łącząca tradycje ludową z biblijną. W tym tkwi siła jego uniwersalnej wymowy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz