Dom (zly)
niedziela, 9 marca 2014
Recenzja powieści Jana Pelca "...będzie gorzej" - wyd. Czarne
oficjalna recenzja serwisu "lubimyczytac.pl"
Olin, bohater powieści „...będzie gorzej” Jana Pelca, nie chce zostać robotnikiem w fabryce w Czechosłowacji doby Gustava Husaka. Wypowiada wojnę swojej rodzinie, systemowi, nawet samemu sobie. Jego życiową postawą staje się bezkompromisowe dążenie do wolności. „...będzie gorzej” jest kontrkulturowym eposem, wpisującym się w tradycję Kerouaca, Ginsberga, Keseya i jest tych nazwisk bez wątpienia godny. To jedyna mi znana próba takiego pisarstwa, pochodząca spoza „żelaznej kurtyny”.
W krajach tak zwanej „demokracji ludowej” pojęcie wolności ściśle związane było z polityką. Ludzie pozbawieni prawa do prywatności, nieustannie inwigilowani przez system nie mogli decydować o swojej drodze życiowej. Wszystko, co prywatne, podlegało kontroli. Takim państwem była Czechosłowacja czasów Gustawa Husaka. Po przełomie „Praskiej Wiosny” w 1968 roku nastał mroczny czas tak zwanej „normalizacji”. To właśnie na ten czas przypada akcja „...będzie gorzej”.
„Normalizacja” miała wszystkich Czechów sprowadzić do wymiaru tak zwanego „czechaczka” - przeciętniaka, który po zaspokojeniu swoich podstawowych potrzeb nie ma już ochoty na marzenia, bunty, przygody, podróże. Knedle, piwo i bajki o Rumcajsie muszą „czechaczkowi” wystarczyć za całe uniwersum życiowych możliwości. Kto nie pasuje do tego wymiaru naraża porządek socjalistycznej ojczyzny. Olin nie jest bohaterem z bajki o Żwirku, bardziej o Muchomorku. Olin nie chce być porządnym, zwykłym Czechem. Rzuca szkołę, ignoruje obowiązek pracy, porzuca w końcu rodzinę, by przystąpić do subkultury „hipów”. Jednak nadzieje na piękne marzenie o wolności „dzieci kwiatów” pryskają jak bańka mydlana. Świat czeskiego undergroundu epoki Husaka to codzienna walka, to autentyczny margines, gdzie schodzi się krok po kroku na samo dno moralne – człowiek w walce o przetrwanie nie cofnie się przed niczym, przed kradzieżą, prostytucją, nawet przed zbrodnią. W tym świecie nie ma żadnych kompromisów, a krótkie, brudne życie jest normą straceńców.
Powieść Jana Pelca bije czytelnika, często wywołuje brak zgody na słowa i opisy, niedowierzanie, że można zgodzić się na takie życie, a jednocześnie mitologizować ową rzeczywistość. Jest to też powieść o cenie, jaką się płaci za wolność. Wszyscy bohaterowie są tutaj życiowymi straceńcami bez przyszłości. Trochę im współczujemy, ale często się ich brzydzimy. To nie jest odkrywanie, że, jak u Hrabala, „cud zdarza się co dnia”. „Cud” Pelca to zaczerpnięcie haustu powietrza po wynurzeniu się z szamba.
Pelcowi udało się tutaj zawrzeć doskonale dwoistość natury czeskich buntowników, którzy z jednej strony są zmęczeni moralnie, często mają dosyć wolności, co może prowadzić do prób samobójczych albo zakładu psychiatrycznego. Z drugiej strony nikt tak jak ci straceńcy nie potrafi docenić piękna świata i chwili, radości z prostego faktu codziennych narodzin, które następują po otwarciu oczu.
Książka Jana Pelca jest pełna przygód i radości. Jest także pełna bólu. To apoteoza życia na krawędzi. „...będzie gorzej”, książka, którą prezentuje nam wydawnictwo „Czarne”, to pierwsze pełne polskie wydanie tego legendarnego już dzieła. Jest to coś zupełnie innego niż świat Hrabala, takich Czech i Czechów nie znajdziemy też w reportażach Mariusza Szczygła. Gorąco polecam tę książkę, która została znakomicie przetłumaczona przez Jana Stachowskiego. To prawdziwe wydarzenie, dziw bierze, że dopiero teraz dostajemy polską wersję tego wybitnego dzieła.
Czy ktoś wiedział, że „włóczędzy Dharmy” byli także w Pradze?
Tytuł recenzji jest cytatem z książki Bohumila Hrabala „Czuły barbarzyńca”
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz