Odczyt o roli alkoholi
Od wieków dwie rzeczy
nie mogą się bez siebie obejść – alkohol i literatura. Wszystko
tu się tapla w alkoholizmie, a pisarz jawi jako człek niegodny i z
natury leniwy. Siedzi, nic nie robi i pije, bo pobudza to jego ego ku
tak zwanej twórczości. I są to stada nierobów, nieuków i
prestigitatorów. Domeną ich jest tak zwane myślenie i picie, a
raczej myślenie po pijaku. Poronione płody ich tak zwanej myśli
oto literatura alkoholiczna. Powstało o tym dzieło – „Almanach
literatury alkoholowej” Aleksandra Przybylskiego. Aby o tym dziele
opowiedzieć, proponuję znaną z PRL-u formę odczytu w celu
profilaktyki antyalkoholowej.
Odczyt swój podzielę
w zgodzie z podziałem książki na piwo wino wódki , koktajle.
Piwo
Pijak i kolega Hrabala
– Egon Bondy - napisał taki wierszyk „Dzisiaj wypiłem kilka
piw, więc mnie nie chwyci żaden syf”. Wskazał przy tym na
dobrodziejstwa picia piwa i to jest metoda manipulacji alkoholowej
najczęstsza. Hrabal pisze, że w czasach gdy w miasteczku zatrzymał
się czas piwo miało smak prawdziwej małmazji. Guinessa piją u
Joyce'a w „Ulissesie” Sam Joyce o piciu napisał tak „Jak se
leje herbatę, to leje herbatę . A kiedy leje co inksze, to leję co
inksze”.
Hans Castorp pije
porter w „Czarodziejskiej górze”, co ponoć dobrze mu robi na
płuca a przynajmniej poprawia nastrój cierpiącemu na gruźlicę
bohaterowi. Kolejna manipulacja to wmawianie czytelnikowi zdrowotnych
właściwości alkoholi. Spaten Pils rozświetla ponure perspektywy i
ohydę ludzkości w „Mdłościach” Sartre'a. Znani z wódki
Rosjanie mają swoje piwo Żygulowskie, które stanowi bazę dla
grożącego śmiercią drinka „Psia krew” z poematu „Moskwa
-Pietuszki” Wienedikta Jerofiejewa.
Piwo żywieckie – to
jemu poświęcił swe strofy poeta Rafał Wojaczek - „Matka dobra
jak piwo żywieckie” czytamy i na naszych oczach dochodzi do
profanacji, czyli kolejny grzech i źródło upadku. Hrabal np.
porównuje pijaków do aniołów, a knajpę do nieba, gdzie dochodzi
do zbawienia, czyli picia piwa. Piwo pilsner leje się u Hrabala a w
zasadzie spada z mocą kaskady, co nie dziwi, gdy uświadomimy
sobie, że ojciec autora był kierownikiem browaru i abstynentem ,
natomiast mamusia lubiła piwo i pije je w „Postrzyżynach” jak
mleko. Poza tym piwne libacje Egona, Vladimira i Hrabala w mieszkaniu
na Grobli w „Czułym barbarzyńcy”. No i słynny slalom Hrabala –
kolejny grzech. Hrabal wzorując się na innym znanym opoju , czyli
Hemingwayu, robił sobie powszednie święto i zamiast iść np. w
poniedziałek czy środę do pracy, brał urlop i szedł do knajp i
wykonywał tak zwany slalom po czeskich mordowniach, których dziś
już nie ma.
Piwo określa mianem
pracy Bukowski – „poszedłem popracować nad sześciopakiem”
jest chyba najczęstszą frazą tego poety.
Wino
W starożytności pito
na potęgę wino, Platon swe dzieło zatytułował „Uczta” i
możemy się tylko domyślać, co tam się wyprawiało u tych
filozofów greckich. U Petroniusza piją wino Falernum. U Szekspira
piją Małmazję i jest to dodatkowo narzędzie zbrodni – złamane
przykazanie piąte. Wino Ciudad Real jest ulubionym winem don Kichota
i Sancho Pansy . Don Kichot pije mało, bo ma naturalną fazę i wino
mu niepotrzebne. Sancho musi mu dorównać, żeby znieść fantazje
błędnego rycerza, ergo - alkohol to szaleństwo. Gargantua i
Pantagruel u Rablego piją cięgiem i w ilościach zatrważających
wino Hipokras, do tego pojawia się stwierdzenie, że wino to dobrze
robi na żołądek. Porto z kolei to ulubione wino w klubie
Pickwicka. Wina nie pije Hrabal , ale jego kumpel Bondy wymyślił
wino z jeżyn w swojej powieści „Szaman” W Polsce wino gościło
na stołach sarmackich , pisze o tym Jędrzej Kitowicz, a ilości
pitego trunku mogą zabić od samego czytania. Polskim literackim
pijakiem numer jeden jest Onufry Zagłoba. Miód pitny był jednym z
jego ulubionych trunków. Zresztą picie u Sienkiewicza jest normą a
jeden z najlepszych opisów pijatyki mamy w „Potopie”, gdy Kmicic
przyjeżdża do odziedziczonego po ojcu Oleńki Lubicza. Jest jeszcze
gorzej , bo wino jest w literaturze pite nawet przez dzieci i to
przez kogo, przez „ Anię z Zielonego wzgórza”, więc ta
degradacja dotyczy także dzieci.
Bukowski pił białe
schłodzone. Podobno namówiła go do tego młodsza od niego 40 lat
Linda Lee, wydłużając jego życie o dobrych kilka lat, czym
szczyciła się w wywiadach.
Wódki
Prawdziwy zabójca .
Absynt – połączenie
alkoholu i narkotyków, ulubiony napój dekadentów, piją go na
obrazach impresjonistów, dziś marna podróbka zielonego koloru.
Chłopi rozpijani są arakiem u noblisty Reymonta. Od zwykłej
okowity był lepszy, bo słodszy.
Nasza epopeja „Pan
Tadeusz” mówi o wódce gdańskiej , ale pije się tutaj regularnie
i z różnym skutkiem. Patrz zajazd.
Mezcal – mówi się
zalać robaka. W przypadku mescalu ma to znaczenie dosłowne –
mezcal, czyli zalanego robaka, pije bohater powieści „Pod
wulkanem” Geofrey Firmin , notoryczny alkoholik, który zapija się
w Meksyku.
Rosjanie. U
Dostojewskiego pije się wódkę ale i szampana, najlepszym
przykładem Dymitr Karamazow, posądzony o zabicie ojca w pijackim
szaleństwie. Prawda jest taka, że decydujący cios zadał
Smierdiakow, który był abstynentem. Można tu przytoczyć słowa
Baudleira, że człowiek , który pije tylko wodę, ma coś do
ukrycia przed światem, ale to tylko część alkoholowej propagandy!
U Bułhakowa mamy odpowiednio – spirytus (Małgorzata) i benzyna
(Behemot).
Polacy -Hłasko ,
Himilsbach , Nowakowski, Tyrmand - w największym poważaniu mieli
czystą polską zwykłą wódkę. Nie rozumiem fascynacji żołądkową
gorzką przez Pilcha w „Pod mocnym aniołem”, ale do literatury
światowej przeszła żubrówka, o której z atencją pisze William
Maugham w „Na ostrzu brzytwy”.
Bukowski wódki nie
pijał albo pijał jej mało. Pijał za to whisky.
Wóda prowadzi do
szaleństwa, autodestrukcji, śmierci, seksu, rozpadu osobowości.
Oto pożytki!
Drinki
O dziwo, tu przewodzi
gin.
Biały anioł – wódka
, gin , lód – „Śniadanie u Tiffany'ego.
Dzinasas - gin z
sokiem ananasowym – Nabokov „Lolita”.
Gimlet – gin z sokiem
z limonki u Chandlera w „Długim pożegnaniu”.
Gin (lubuski) and tonic
- Witkowski „Drwal”.
Psi nos – gin z piwem
ale w „Klubie Pikwicka” Dickensa.
Tom Collins – dżin ,
sok z cytryny, cukier puder , woda gazowana „Buszujący w zbożu”.
Koktajl Mołotowa -
gin, wódka , wino Lillet – James Bond.
Zielony specjalny –
kokos, limona, gin u Hemingwaya.
Gin martini –
wyimaginowany drink w „ Lśnieniu” Kinga.
Futurystyczny gin
zwycięstwa piją w 1984” Orwella.
Drinki które zabijają
od razu
Psia krew na bazie piwa
Żigulowskiego– Jerofiejew.
Denaturat po fryzjersku
Pilch.
Salicyl – Wojaczek.
Wino Duclos – tylko
dla dorosłych, szczyt zwyrodnienia u markiza deSade.
O wszystkich tych
wynalazkach mówi w swym „Almanachu...” Aleksander Przybylski.
Dochodzimy do prostego
wniosku – alkohol zabija, niszczy, dekonstruuje nasze ja. Dziękuję
za uwagę i odsyłam do książki wydanej przez „Słowo, obraz,
terytoria”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz