Techniki do-wyobrażenia
Książki „do-wyobrażenia”, które stanowią podstawowy sens „Polskiej Biblioteki Widmowej”, książki wydanej przez Narodowe Centrum Kultury, to dzieła, które nigdy nie zostały napisane. Oprócz autora, tytułu, ewentualnie wydawnictwa i krótkiego opisu, nie wiemy o tych książkach prawie nic, bo książki te istnieją jedynie zapisane na kartach realnych książek prawdziwych twórców. Paweł Dunin-Wąsowicz, wielki bibliofil i miłośnik literatury wszelakiej oraz samej książki jako artefaktu, zapragnął na wzór starych kodeksów spisać to, co nie zostało napisane. Pomysł to przewrotny i na pewno zabawny. Ale czy coś więcej?
Techniki do-wyobrażenia to nierozpoznana dotychczas kategoria literacka. Wszak dzieło literackie to nie tylko twórca i jego zamysł. Wszystko, co zapisane musi zostać wypełnione wyobraźnią czytelnika, jego intencjami i pomysłami. Nie powinniśmy bagatelizować tej czytelniczej instancji i ograniczać jej zasięgu tylko do tego, co miał zamiar przekazać twórca. Każdorazowe odczytania tworzą kalejdoskop tego, co można określić jako czytelnicze wizje. Mogą być one zaskakujące dla samego autora, mogą nawet irytować ignorancją, złą wolą czy wręcz chamstwem, ale nic się z tym zrobić nie da – bo interpretacja, choćby najgłupsza, istnieje od dzieła niezależnie. Ile zła wyrządziły w kwestii czytelnictwa wyżłobione głęboko tory jedynych możliwych interpretacji, wynikających z niepodważalnych kompetencji mądrych moli książkowych, którzy zazdrośnie strzegą swego prawa osądu.
I tutaj wkracza na arenę „Polska Biblioteka Widmowa” ze swoim pomysłem literatury konceptualnej. No dobrze, mówi nam ten leksykon, skoro do zrozumienia dzieła mają prawo tylko ci nieliczni i wybrani, to dajmy czytelnikom coś, co obiektywnie nie istnieje. Dajmy czytelnikom tylko zajawkę, tytuł, autora, skromny blurb, czyli to, z czym ma do czynienia, wchodząc do księgarni czy biblioteki. Tutaj jest tytuł, autor i czyste kartki, owa „tabula rasa”, którą możemy wypełniać swobodnie i bez obaw, że nasze pomysły staną się źródłem drwin. W „Bibliotece Widmowej” proces do-wyobrażania jest niczym nieograniczony, a literatura konceptualna na powrót staje się nieposkromionym żywiołem wyobraźni.
Czy istnieje głębszy sens takiego działania? Skoro książki widmowe to tylko fikcyjni autorzy i fikcyjne tytuły, to po co poświęcać tym ciekawostkom tyle uwagi, by tworzyć potężny leksykon czegoś, co realnie nie istnieje. Ale przecież literatura jest domeną fikcji, literatura to zawsze czyjeś „do-wyobrażenie”, dlaczego więc książki, które nie zostały nigdy napisane miałyby być czymś gorszym od tych realnie istniejących? Być może w tych książkach, jak w „Alefie” Borgesa, kryją się najważniejsze odpowiedzi na tajemnice świata. Tylko wystarczy je sobie wyobrazić i wypełnić tą tajemniczą alchemią jaką jest nasza fantazja.
Paweł Dunin-Wąsowicz ograniczył się tutaj tylko do dzieł polskich autorów i mimo to mamy do czynienia z całkiem pokaźnym spisem widmowych ksiąg. W „Polskiej Bibliotece Widmowej” znajdziemy dzieła najwybitniejszych twórców wszelkich epok, ale i literacką mizerię – autor tego leksykonu, wnikliwy czytelnik książek klasy B, C i D, zawsze cenił popkulturowe inspiracje i potrafił dostrzec w nich to, co poza językiem i erudycją autorów, refleksy geniuszu „światów do-wyobrażenia”. Dlatego mimo alfabetycznego porządku „Leksykon książek widmowych” przypomina trochę literacki bigos, gdzie o smaku decydują ingrediencje wszelkiego pochodzenia, a nie tylko specjalnie wybrane i wyjątkowe specjały.
„Polska Biblioteka Widmowa” Pawła Dunina-Wąsowicza to świadectwo erudycji i miłości do literatury w jej wszelakich przejawach. To książka, która przywołuje wyimaginowane przez literatów światy i pokazuje moc i bogactwo wyobraźni, bo literatura jest tej wyobraźni królestwem. Zagłębiając się w lekturę tych książek „do-wyobrażenia” wyzwalamy potencjał własnej fantazji. Dotyczy to także „Polskiej Filmoteki Widmowej”, czyli zbioru nigdy nienakręconych filmów, który znajdziemy pod koniec książki. Ta lektura to w końcu kopalnia pomysłów, źródło inspiracji dla tych, którzy czekają na twórczą wenę – być może znajdą ją właśnie tam?
Dużo pytań w mojej recenzji, ale tym właśnie jest „Biblioteka Widmowa” - zbiorem pytań, co kryje się za tytułami wyimaginowanych ksiąg. Można w tej księdze szukać jak w labiryncie, odnajdywać nowe ścieżki i tropy, dostrzegać wesołe lub intrygujące pomysły, można się także z przjemnością i bezpiecznie zagubić, uświadamiając sobie, że kreatywność literacka jest bezkresna. Alfabetyczne uporządkowanie tej książki jak powiedziałem jest pozorne, bowiem nie sposób uładzić czegoś tak nieokiełznanego jak twórcza wyobraźnia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz