Bóg Zło Modlitwa –
porządkowanie absurdu
Konrad Ludwicki poświęcił
swą monografię książce znalezionej w bibliotece. Była ona
wystawiona przy okazji bibliotecznych „porządków” i można było
ją sobie zabrac do domu. Owe „porządki” polegają na tym, że
usuwa się z księgozbioru stare książki, by dac miejsce nowościom
– kryminałom i romansom z pięknymi okładkami. Kto zwróciłby
uwagę na starą, potarganą książeczkę? Na szczęście znalazł
się ktoś, kto po upływie pół wieku odkopał „Uwagi 1940-1942”
Karola Ludwika Konińskiego, książkę poświęconą doświadczeniu
choroby, umierania, cierpienia, ale przede wszystkim poszukiwaniu
Boga w kontekście sytuacji granicznych jak mówili o nich
egzystencjaliści.
„Uwagi” Karola Ludwika
Konińskiego są w duchu i z epoki egzystencjalizmu. Pochodzą one z
okresu ostatnich dwóch lat życia pisarza, który cierpiał na
gruźlicę kości i odchodził długo w wielkich cierpieniach. Na
doświadczenie bólu, świadomości śmierci, choroby nakłada się
doświadczenie wojny i śmierci bliskich osób. Kilka lat wcześniej
samobójczą ginie jeden z najbliższych przyjaciół Konińskiego –
Stanisław Ignacy Witkiewicz. Okres wojny to czas, kiedy horyzont
ludzkiego poznania przesłania wszechobecny tuman śmierci. To wobec
niej stoi człowiek ze swoim prywatnym strachem i bólem.
To intymne doświadczenie
staje się punktem wyjścia dla refleksji teologicznej. Spiętrzone
zło osacza pisarza, a on przeciwstawia mu się umysłem i duszą.
Koniński porządkuje myślą i modlitwą absurd. Nadaje sensy tam,
gdzie wielu by się poddało. „Uwagi” ta mała, zapomniana
książeczka to wyraz wielkiego heroizmu – bohaterstwa polegającego
na wewnętrznej pracy, budowaniu perspektywy nadziei i miłości tam,
gdzie przygnieciony złem człowiek mógłby zacząc złorzeczyc.
Postawa Konińskiego to bunt konstruktywny, ucieczka do przodu poza
ból i przerażenie. To irracjonalne doświadczanie tajemnicy, że to
wszystko jest po coś, że istnieje sens, którego nie pojmujemy, tak
jak nie pojmujemy, skąd przyszliśmy i po co tu jesteśmy.
Tysiąclecia cywilizacji,
idea oświeconego rozumu, kult nauki. I człowiek – pascalowska
trzcina na wietrze – z jednej strony grzęznący w swej pysze, z
drugiej tak bezradny wobec żywiołów i zła, którego doświadcza
chocby myślą, chocby samą świadomością wielkiego cierpienia,
które jest wszechobecne w świecie, absurdalnego i przekraczającego
mozliwośc rozumienia niezawinionego cierpienia bezbronnych. Choroba,
śmierc zostały wyeliminowane z ludzkiej perspektywy doświadczenia,
bo bezradnośc, niemoc są największymi grzechami naszej cywilizacji
i nie ma na nie zgody. Człowiek współczesny mówi absurdowi NIE. I
za każdym razem przegrywa. I za każdym razem nie chce się do tej
porażki przyznac.
Koniński stawia na
pokorę. Koniński mówi absurdowi TAK. Koniński uznaje tajemnicę i
metafizykę.
Ta zlikwidowana mała
książeczka w łódzkiej bibliotece, to skromne i niepozorne dzieło,
zostało przez Konrada Ludwickiego odkopane jak archeologiczny
eksponat w świecie dyktatu technologii. I za to należą się
podziękowania autorowi monografii o Karolu Ludwiku Konińskim, że
jak mówił Hrabal, potrafił dostrzec „perełkę na dnie”.
Refleksja teologiczna Karola Ludwika Konińskiego to osobista wojna
wytoczona absurdowi i piekłu, gdzie doświadczony złem człowiek
nie staje się oskarżycielem Boga, ale pokornie pochyla głowę
przed tajemnicą, której pojąc nie umie. Refleksja Konińskiego
mierzy się z bezkrytyczną apoteozą racjonalizmu, ale jest to
perspektywa własnego, osobistego doświadczenia, a przez to
czytelnik zderza się z tym, co współczesna kultura nieudolnie chce
wyrzucic poza margines ludzkiego doświadczenia, koncentrując się
na biologicznym aspekcie życia, a zapominając o sferze ducha.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz