Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 16 listopada 2013

Recenzja książki "Zasady śmiesznego zachowania" Emila Hakla - wyd. Afera

I
                                                                                
                                                               oficjalna rycerzja

O ZASADACH I KWASACH ŚMIESZNOŚCI

Ach, ci niepoprawni Czesi! Tylko by się śmiali! I to z takich poważnych spraw jak śmierć! Kpiny sobie robią zamiast znicze palić! Piszę te słowa 1 listopada koło południa. Jest ładna pogoda. Słonecznie. Zupełnie nielistopadowo.  A najładniej jest tego dnia na cmentarzach. Dużo ludzi. A najładniej jest wieczorem. Zawsze na cmentarz chodzę po zmroku. Jak płoną znicze. Podobno Czesi nie lubią cmentarzy, pogrzebów. Pisał o tym Szczygieł  w jednym z felietonów. Podobno Czesi nie lubią śmierci. Ale chętnie o niej piszą. Pisze o niej na przykład Emil Hakl w swej powieści „Zasady śmiesznego zachowania”. Chwila przerwy – dla nastroju oglądam na fejsie groby wielkich pisarzy. Najładniejszy jest ten Hrabala.
Poczytałem sobie o odbiorach tej książki, że to niby o niedojrzałości. I tak pomyślałem, że wszystkie powieści, które mi się podobają, mają niedojrzałych bohaterów. Bohaterem jest facet koło pięćdziesiątki – w zestawieniu z ową niedojrzałością trudno sobie wyobrazić coś bardziej zniechęcającego... Poznajemy go na paralotni, gdzie bujając w obłokach – w przenośni i dosłownie – snuje wewnętrzny monolog rozdarty między przeszłością a niepewnością ludzkiego losu. Druga część, tytułowe „Zasady śmiesznego zachowania”, to doświadczenie choroby, cierpienia i umierania, które jest związane z odchodzeniem ojca. Ostatnia część tryptyku to trzech panach w łódce nie licząc prochów ojca, które wedle ostatniej woli zmarłego mają zostać rozsypane w morzu – jak na prawdziwego Czecha przystało jest to marzenie o dostępie do morza – jeśli nie za życia, to przynajmniej przez wieczność.
Śmieszność jest u Hakla podstawowym sposobem patrzenia na świat. Jest także mechanizmem samoobrony przed bezsensem istnienia. Pokazując absurdalność zmagań ze światem, autor ten mroczny świat rozbraja. Hakl pokazuje śmieszne miłości, śmieszne śmierci i w gruncie rzeczy śmieszne życia. Cała groza i dramatyzm naszej egzystencji bierze się z wagi, jaką do niej przywiązujemy. Cierpienie jest zatem efektem egocentryzmu, jakiegoś masochistycznego podniecania się samym sobą zawieszonym w próżni. Zapominamy tym samym, że nasza cywilizacja to tak naprawdę piramida miliardów ludzkich prochów, które pozostały po naszych przodkach. Można zatem popłakać sobie, że to wszystko takie bez sensu, ale może lepiej się z tego  pośmiać. Okazuje się wtedy, ze bycie ma sens, bo chwile radości są bezcenne. Ceną, jaką za takie znieczulenie się płaci  jest notoryczna niedojrzałość. No bo na co się wcielać, dorastać, przejmować? Radosny nihilizm to w końcu jakieś wyjście.
Hrabal kiedyś napisał, pewnie kogoś cytując, jak to miał w zwyczaju: „Czesi to śmiejące się bestie”. Te „bestie” potrafią śmiać się zarówno z siebie, jak i z tych wszystkich „śmiertelnie” poważnych tematów. Hakl pięknie wpisuje się w tę groteskową tradycję, dlatego jest to książka, która nie zawiedzie amatorów czeskich smaków. Warto podkreślić staranność edytorską wydawnictwa „Afera”, bo ICH książki są po prostu pięknymi przedmiotami – szczególnie książki Hakla i Hulovej na półkach księgarskich, mimo skromnych rozmiarów, prezentują się wyjątkowo. Warto powiedzieć, że odważne tłumaczenie Julii Różewicz pozwoli nam przejechać się po wewnętrznym świecie głównego bohatera w stylu godnym najlepszych zjazdowców świata, a wyobrażam sobie, że nie było to łatwe zadanie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz