Może na początek link do strony festiwalu http://www.czytaj.festiwal.info/2013/?page_id=2 Zaglądajcie tu, jeśli szukacie więcej i interesują Was szczegóły. Zapraszam też do polubienia strony na fejsie https://www.facebook.com/czytaj?fref=ts. Będę tutaj posiłkował się zdjęciami z tych dwóch źródeł.
Ciężko jest dotrzeć, przekonać te tysiące, te setki tysięcy potencjalnych odbiorców, które spragnione czytania, malowania, śpiewania, filmowania w szerokim kontekście literackim. Nazwa - Festiwal Dekonstrukcji Słowa - szczerzy swe kły złowrogo, a przecież idea jest taka, żeby się dobrze bawić. I tej dobrej i inteligentnej zabawy z tekstem literackim nie brakło w tym roku. Nasz festiwal staje się coraz bardziej miejscem dla radosnych działań , niż jakimś mega serioznym miejscem dla kognitywnopostrukturalnychcośtam. I chyba dobrze - jeśli uda nam się przekazać, że czytanie nie szkodzi, a daje odrobinę radochy, szczególnie takie czytanie ambitniejsze ciut, jeśli pokażemy, że czytać można wspólnie siębawiąc i że ta cała dekonstrukcja bardziej na funkcji ludycznej jest niźli na jakimś instytutowo-komaparatystyczno-postjakimś przekazie. Ostatnio ubawiłem się setnie, gdy przeczytałem zajawkę imprezy "Częstochowa do kryminału" -
"Pracownia Komparatystyki Kulturowej zaprasza na cykl spotkań z kryminałem, którego akcja dzieje się w Częstochowie. Podczas spotkań z autorami powieści kryminalnych chcemy przyjrzeć się przestrzeni Częstochowy w narracji kryminalnej, wychodząc od zlokalizowania charakterystycznych dla poszczególnych przywoływanych literackich odzwierciedleń miejskiej przestrzeni oraz od odwzorowania topografii wędrówek bohaterów po mieście". Ale trzeba docenić, że oferta kulturalna w Częstochowie staje się coraz bogatsza, tylko na co tak się napinać. Tak się to już jakoś przyjęło, że dorabianie uczonej gęby coś tam nobilituje, nawet jak dzieło poślednie. Cóż, z każdego kitu można ulepić naukową rozprawę. Ale krzyż na drogę jajcogłowym, my się bawimy. A mam nadzieję, że wszyscy, którzy odwiedzili nasz Czytaj! bawili się dobrze. Oby za rok było nas więcej! Napiszę tylko o tym, co widziałem i to krótko, bez wdawania. Najsampoczątek spot festiwalowy http://www.youtube.com/watch?v=XynBXobaSrc Jak zwykle Królewny: Agata, Emilia i Magda dawały czadu, poświęcały swój czas i twórczą ekspresję, by wzbogacić Czytaj! A działo się dużo, dużo. Impreza za imprezą przez cały tydzień we wszystkich kolorach czytaja! W poniedziałek arcyciekawy wykład o prawie autorskim, potem gra w klasy na podstawie "Gry w klasy" Cortazara - było i po polsku i po hiszpańsku, a ja przekonałem się, że czytać nie umiem w żadnym z tych języków. Oczy mi siadają powoli, a szczególnie w złym świetle. Poniedziałkowa wisienka na torcie to była prawdziwa czytajowa uczta. Koncert Asi Miny, co nazywał się "Biało", był w istocie słuchowiskiem na żywo w oparciu o twórczość Mirona Białoszewskiego - kto nie był, niech żałuje. tak wyjątkowy i zaskakujący masterpiece nie zdarza się co dnia. Drugi dzień wtorkowy, to czytanie Kereta w duecie Ola Florczyk - Waldemar Cudzik - bardzo ładnie wypadło. Do tego ciekawe spotkanie ze wschodzącą gwiazdą polskiej literatury, Ignacym Karpowiczem. Było miło, ale nie zmieniło to mojego dość chłodnego stosunku do prozy Ignacego, choć to tak przemiły, wręcz uroczy człowiek. Środę odpuściłem, ale czwartek znów był świetny za sprawą spotkania z Sylwią Chutnik, której "Kieszonkowy atlas kobiet" uważam za książkę wybitną. Potem w Cafe Belg Krzysztof Niedźwiedzki przemontował "Sanatorium pod Klepsydrą" Hasa i dodając swoje dźwięki jako taperkę stworzył absolutnie magiczny ekstrakt z Schulza via Has. Szczególnie urzekł mnie montaż. W piątek ogłosiłem wyniki w konkursie na recenzję "Czytaj i pisz!" i po tym przemiłym obowiązku, bo poziom prac częstochowskich uczniów był w tym roku wysoki, mogłem już oddać się kontemplacji współczesnego kina niemego w wykonaniu dziewczyn, które wcześniej znałem jako "Królewny team" ale zostały gdzieś po drodze przemianowane na "Fresh Meat Team" comisie juz nie tak bardzo, ale pal licho, bo film "Fotolof" na podstawie prozy Marka Sierpawskiego rewelacyjny, a rewelacyjności dopełniła taperka zespołu Sok z Lemonem alias Improwizorka, która była też rewelacyjna w swej rewelacyjności. Na premierze filmu gościli już Krzysiek Bartnicki z małżonką i Ziemowit Szczerek, który w Częstochowie promował swoją nową książkę wydaną przez Ha!art "Rzeczpospolita zwycięska". Zrobiło się familiarnie i ciepło. Spotkanie z Ziemowitem, który nie mógł nic, bo zaraz jechał na jakiś ślub, bardzo fajnie się udało. Sobota to muzyczny ekstrakt z Joyce'a, który ukrył w swoim hermetycznym "Finnegans Wake" zarówno Paganiniego, Lutosławskiego jak i kilka innych rzeczy. Krzysiek opowiadał o tym projekcie ze swadą i dużą dozą humoru, rozmiękczając trochę problemy techniczne, o których wspominał główny wykonawca - Michał Ostalski. Na wieczór został jeszcze pokaz mody inspirowany "Diuną" Herberta, który mnie rozczarował i inspirowany "Diuną" Herberta koncert Tomasza Drozdka, który mnie oczarował. Super dzień, muzyczne wydarzenia tego roku były naprawdę mocne. I ostatni dzień to od rana warsztaty moje recenzenckie pod szyldem "lubimy czytać" - dziękuję za dotarcie uczestniczkom,tóre niedzielnym porankiem miast iść do kościoła dotarły do ROK-u, mam nadzieję że było ciekawie i owocnie. Popołudnie już takie na bezdechu, ale świetne spotkania z Krzysztofem Piskorskim wokół jego "Cieniorytu" i spotkanie z małżonką niedawno zmarłego artysty Wojciecha Bruszewskiego wokół wydanej przez Ha!art książki "Big Dick". Było to także wspomnienie o artyście, który idealnie wpisuje się w naszą koncepcję dekonstruktywnego igrania ze słowem. Temat ten zasługuje na osobne omówienie i po lekturze "Big Dicka" na pewno do niego wrócę. Na zakończenie koncert "Brzoski i Gawrońskiego", którego nie usłyszałem, czego serdecznie żałuję, bo ponoć był świetny. Czytaj! Trwaj! |
Ostatnie zdanie najlepsze!!! A Szczerek promował książkę podczas premiery filmu, a środe sobie odpuściłem :0
OdpowiedzUsuńNo niezupełnie podczas premiery, bo po premierze, a nawet prezydencie, na spotkaniu z czytelnikami, a środę sobie odpuściłem, bo w robocie gniłem do 20, KFIATKU
UsuńOj, najbardziej żałuję gry w klasy w oparciu o cortázarowski utwór oraz dekonstrukcji "Finnegan's Wake". Wieczór mody z "Diuną" również wydaje się bardzo ciekawym i oryginalnym pomysłem. Cieszę się, że dowiedziałem się co nie co o festiwalu, o którym wcześniej w ogóle nie słyszałem. W przyszłym roku może uda mi się tak rozplanować urlop, żeby pojawić się na tym niezwykłym wydarzeniu.
OdpowiedzUsuńzapraszamy!
OdpowiedzUsuń