Dom (zly)

Dom (zly)

sobota, 31 grudnia 2016

Recenzja książki Leszka Gnoińskiego "Republika. Nieustanne tango" - wyd. Agora

Była sobie Republika

                                                                   oficjalna recenzja


„Jestem lżejszy od fotografii,
z których będziesz mnie teraz wycinać,
będę milczał - i tak jestem martwy”
fragment tekstu piosenki „Odchodząc” zespołu Republika, słowa Grzegorz Ciechowski

Piosenka „Odchodząc” pochodzi z ostatniego studyjnego albumu Republiki zatytułowanego „Masakra” z 1998 roku. Było to trzy lata przed śmiercią Grzegorza Ciechowskiego. Nic wtedy nie wskazywało, że lider i wokalista legendarnej grupy odejdzie przedwcześnie i zostawi po sobie puste miejsce w sercach fanów. „Republika” to monografia Leszka Gnoińskiego, która podejmuje próbę uporządkowania tego, czym zespół był dla historii polskiego rocka.

Myli się ten, kto podchodzi do tej książki jako epitafium dla legendarnego lidera. Grzegorz Ciechowski jest jednym z bohaterów tej opowieści, przywoływanym na równi z pozostałymi członkami zespołu, a Leszek Gnoiński nie pisze jego historii „na kolanach”, jest obiektywny i oddaje całą złożoność sytuacji, które spotykały zespół na przestrzeni ich działalności.

Pamiętam to bardzo dobrze – Perfect, Maanam, TSA, Lady Pank. Każdy z nas miał swojego idola. Fani Republiki byli najbardziej kontrowersyjni. Mówiąc „kontrowersyjni”, mam na myśli, że manifestując swoją sympatię dla tego zespołu w latach 80-tych, można było najłatwiej oberwać na szkolnym korytarzu. Fanów Republiki cechował ten szczególny rodzaj masochizmu, że lubili wzbudzać tego typu emocje. „Republika – syf muzyka” słyszało się najczęściej w tych plemiennych podziałach, które w tamtym czasie miały podobny charakter do tych, które dziś określamy mianem kibolskich. Takie emocje wzbudzał wtedy polski rock, a wzbudzał, ponieważ za tym zjawiskiem szła najwyższa jakość.

Co do samej Republiki jestem dziś głęboko przekonany, że był to najbardziej oryginalny muzycznie zespół tamtego okresu. Kiedy inni wpisywali się w określone muzyczne nurty lub, tak jak Lady Pank, naśladowali zespoły zachodnie, to Republika szukała własnej drogi. Nawet elementy podejrzane u innych, jak flet Ciechowskiego u Iana Andersona z Jethro Tull, były twórczo wykorzystane dla oryginalnego brzmienia zespołu. Do tego dochodziły wyjątkowej urody teksty Grzegorza, który był wybitnym poetą, oraz perfekcyjnie dopracowany wizerunek sceniczny – do dziś jest to jeden z najbardziej wyróżniających się pod tym względem polskich zespołów w całej historii rocka.

Leszek Gnoiński w swojej monografii nie ogranicza się do samej Republiki. Opisuje zespół w sieci powiązań i interakcji, dzięki czemu uzyskujemy obraz całej sceny rockowej lat 80-tych i 90-tych. Właśnie scena muzyczna jest obiektem głównego zainteresowania autora – mniej tutaj plotek, sensacji, jeśli już to pojawiają się one w kontekście wpływu, jaki tematy obyczajowe miały na muzyczne osiągnięcia muzyków, podobnie jest z anegdotami. Ewidentnie nie mamy tutaj parcia na „Pudelka” a rzetelną robotę dziennikarską, która zostawia to, co prywatne dla innych, powiedzmy uczciwie, mniej rzetelnych.

Jednak to nie wszystko – poziom edytorski to poziom mistrzowski. Piękne zdjęcia, których mamy tutaj całe bogactwo, zdobią przepięknie wydaną Księgę. Fakt ten nie dziwi, biorąc pod uwagę fakt, że „Republika” wyszła spod skrzydeł Agory, wydawnictwa, które stawia na najwyższą jakość. I taka jest ta książka – prawdziwa i piękna jako całość. Tylko w ten sposób można było sprostać dbałości estetycznej członków tej legendarnej grupy, która dążyła zawsze do perfekcji w każdym aspekcie.


„W nowym życiu znajdziesz mi miejsce,
gdzieś na półce czy parapecie,
raz na miesiąc kurz ze mnie zetrzesz”

Ta książka pozostanie z nami obok pełnych piękna płyt Republiki i Obywatela GC.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz